Słyszysz płynie czas, rysuję życia szkic,
nie ma nas, nie ma nic, ja nic nie rozumiem,
przyjmuję to tak jak umiem,
od narodzin do trumien, istnienia strumień płynie,
może minie, a może mi nie minie, siebie winie, ciebie winie.
Kolejna noc, papieros, płynie prąd w membranę
i płyną chwile, niby inne a takie same,
wisi księżyc gdzieś ponad ulicami,
na nich ludzie omotani, niby inni a tacy sami .