|
gratuluję ci, zabiłeś moją wiarę w ludzi, możesz już wyjść. / smacker_
|
|
|
odejdź. zbyt długo nie umiem już walczyć. / smacker_
|
|
|
każde wspomnienie o nim odbiera mi dech. czuję, jak serce na chwilę zamiera, gdy ktoś wypowiada jego imię. i umieram wielokrotnie leżąc na podłodze, z nim wciśniętym w moje myśli. / smacker_
|
|
|
Znowu wraca ten ból. Poranne przebudzenie i brak jego obok. Płacz. Chęć krzyczenia, wyzbycia się wszelkich emocji, które spowodowane są nim oraz jego odejściem. Samotność. Poczucie, że nie mam nikogo. Smak przegranej, bo straciłam wszystko, co miałam. Nie chcę tak dłużej, już tak dłużej nie potrafię. / pepsiak
|
|
|
składał mnie, zlepiał te wszystkie małe, ostre kawałeczki na które się rozpadłam. budował mnie od nowa, w całość, co chwilę kalecząc ręce, krwawiąc, próbował utrzymać mnie w jednym kawałku. syzyfowa praca. / smacker_
|
|
|
zawsze pozostaje pocieszać się tym, że jutro prawdopodobnie będzie znacznie ciężej. / smacker_
|
|
|
prawda jest taka, że tęsknię jak popierdolona, ale nikomu się do tego nie przyznam, bo wtedy staniesz się w ich rękach bronią, którą mnie zabiją. / smacker_
|
|
|
krzyczę do boga, który nie słyszy. ma w dupie jakąś tam naiwną dziewczynkę, która z trudem łapie kolejny oddech. nie obchodzi go moje wołanie, aby już mnie do siebie zabrał. patrzy tylko jak zabijam swoją duszę i ciało i od niechcenia przytrzymuje mnie przy jako takim życiu. / smacker_
|
|
|
kiedyś się obudzę, wiesz ? ale nie tak po prostu, jak co dzień. obudzę się po raz ostatni, poukładam wszystko w swojej głowie, wyjdę i naprawię to, co tak doszczętnie zniszczyliśmy. rozluźnię się w twoich ramionach, otoczona zapachem twoich perfum. poczuję w końcu to cholerne szczęście, którego do dziś nie znam. i wrócę do domu, położę się, uśpisz mnie swoim "dobranoc" i wszystko będzie jak kiedyś. normalne, prawidłowe. z tym wyjątkiem, że potem już się nie obudzę. już nigdy. / smacker_
|
|
|
zawsze będę mówić ci "nara", choć wiem, że nie cierpisz, zawsze będę ci znikać, mimo że wiem, że nienawidzisz mnie szukać. zawsze będę na przekór, bo to takie cholernie w moim stylu. / smacker_
|
|
|
"czemu tak właściwie mi zaufałaś?" chyba nie zrozumiałam pytania, powtórz. czemu ? nie wiem, cholera. może to przez to bycie przy mnie w każdej słabszej sekundzie, przez pojawianie się pod moim domem o nie wiadomo której w nocy, bo znowu na chwilę przestawałam dawać sobie radę. a może przez te cholerne obietnice, że ty będziesz zawsze, że na ciebie mogę liczyć wszędzie. / smacker_
|
|
|
wiesz co jest żałosne ? że momenty, w których dzwonił do mnie kompletnie zjarany i przepraszał, mimo, że prawdopodobnie nie wiedział z kim rozmawia, były tymi najpiękniejszymi w ciągu ostatniego roku. / smacker_
|
|
|
|