 |
|
Wygasam z tęsknoty za czymś, czego nigdy tak naprawdę nie było. Przez ułamek sekundy drzwi były lekko uchylone, znowu, jakby zapraszało przebijającymi strumieniami światła, trwam tak w nieskonczoność. Czekam aż znów zostanę wyrzucona na pastwę dezorientacji. Nikt nie przychodzi. W końcu drzwi zatrzaskują się same sobie„ klamka zapada na swoje miejsce dobrze wyczuwając konsystencję otoczenia, kogoś kto nie powinien przejść przez próg, nawet jakby za drzwiami był inny, antypoślizgowy wymiar
|
|
 |
|
pięściami mocno uderzam uderzam w ściany uderzam w drzwi
mam nadzieję że to już jest koniec, że wszystko ucichnie i będę mogła uciec jak spłoszona sarna
|
|
 |
|
i nie widzę nic co powinnam, jedynie to co chcę i może nie powinnam i pewnie robie sobie dużą krzywdę
|
|
 |
|
pozostanę nawet,gdy już nie będę Twój i będziesz moja, choć nie będę cię miał.
|
|
 |
|
Bądź dla siebie latarnią, która oświetla twą drogę i nie poszukuj światła poza sobą
|
|
 |
|
Wiesz, nie ma miłości, jest tylko chemia
Zwykły sex i strach, by ktoś inny jej nie miał
|
|
 |
|
I objął ją najczulej, nigdy jej nie dotykając.
|
|
 |
|
NIE MOŻE skończyć się czas
czas
czasowi
nierówny
czasem
nie można nic
|
|
 |
|
Wygasam z tęsknoty za czymś, czego nigdy tak naprawdę nie było. Przez ułamek sekundy drzwi były lekko uchylone, znowu, jakby zapraszało przebijającymi strumieniami światła, trwam tak w nieskonczoność. Czekam aż znów zostanę wyrzucona na pastwę dezorientacji. Nikt nie przychodzi. W końcu drzwi zatrzaskują się same sobie,, klamka zapada na swoje miejsce dobrze wyczuwając konsystencję otoczenia, kogoś kto nie powinien przejść przez próg, nawet jakby za drzwiami był inny, antypoślizgowy wymiar.
|
|
 |
|
Wrogom się przebacza, ale wtedy gdy zawisną
|
|
 |
|
jesteś głupi czy bezczelnie na coś liczysz?
|
|
 |
|
Bo nie ma takiej góry na którą nie mogę wejść.
I nie dam sobie wmówić, że chmury sprowadzą deszcz.
|
|
|
|