 |
marząc o Tobie, osiągnęłam autodestrukcyjne dno.
|
|
 |
przykry jest fakt, że istnieją ludzie, dla których miłość to jedynie kilkanaście skrzypnięć łóżka.
|
|
 |
tęsknię za Twoim 'już dobrze, mała', kiedy opatrywałeś mój palec rozcięty źdźbłem trawy. od razu zapomniałam o widoku krwi, podczas gdy naklejałeś mi na ranę plaster w dinozaury. ten mały szczegół sprawiał, że znowu mogłam poczuć się jak mała dziewczynka.
|
|
 |
paląc marihuanę byłam skłonna stwierdzić, że miłość jest piękna.
|
|
 |
staliśmy na samym końcu molo. oparty o barierkę, leniwie przygryzałeś jabłko. patrzyłeś oschłym wzrokiem w dal. - no, maleńka, czas się rozstać. - powiedziałeś. - idziesz gdzieś? - spytałam z troską w głosie. wyrzuciłeś ogryzek do wody. - tak. teraz pójdę i już nigdy nie wrócę... do Ciebie. - poczułam niesamowity ból, jakbyś wyrwał mi serce. - zapomnij, nie pisz, nie dzwoń, przestań kochać. - rzuciłeś, odchodząc.
|
|
 |
temperatura moich uczuć wynosi -50'C. nie zbliżaj się. rozsiewam chłód.
|
|
 |
mając na sobie Twoją ulubioną, śliwkową sukienkę, doszłam do wniosku, że znowu chciałabym móc scałować z Twoich ust zimno każdego poranka.
|
|
 |
ze złowieszczym uśmiechem na twarzy ukradłeś moje serce, Ty pierdolony złodzieju.
|
|
 |
uwielbiałam, kiedy wstawałeś wcześniej ode mnie, by przygotować nam śniadanie na tarasie. robiłeś cudowną jajecznicę i zawsze w niewielkim wazonie stały świeżo zerwane stokrotki z ogrodu. tak cudownie dbałeś o to, żebym dobrze rozpoczęła dzień.
|
|
|
|