 |
Zawsze po postanowieniu, że będę silna, jest cierpienie. Nie potrafię być silna. Potrafię być tylko cholernie słaba./esperer
|
|
 |
już z samego początku wiedziałam, że ten dzień będzie inny. wystarczył sam fakt, że w końcu przespałam całą noc. wstając wraz z budzikiem, nie myślałam jak zwykle ile mam jeszcze czasu aby poleżeć w łóżku, momentalnie zerwałam się na równe nogi i pobiegłam pod prysznic, a jedyną myślą która wciąż odbijała się w mojej głowie było to jak bardzo chcę go spotkać, teraz, zaraz, jak najszybciej. przystanek, autobus, poranna fajka. wiedziałam, że on także właśnie idzie do szkoły, pragnęłam aby zszedł z drogi i przyszedł do mnie za tą cholerną bramę. błagałam go z myślach milion razy, nie przyszedł. ku własnemu zdziwieniu uroniłam przez to kilka łez, ale szłam dalej. wsłuchiwałam się w wersy Pezeta próbując powstrzymać płacz, który ustał dopiero gdy zauważyłam jego idącego naprzeciw mnie. szybko otarłam policzki rękoma. na prawdę się ucieszyłam. mieliśmy dla siebie zaledwie kilka minut, ale to mi wystarczyło. potrzebowałam jego widoku, chociaż wciąż nie rozumiem dlaczego.
|
|
 |
Postaraj się zdobyć to, co kochasz. W przeciwnym razie będziesz musiał pokochać to, co masz.
|
|
 |
-co się z nim dzieje? -wszystko dobrze, proszę Pani. po prostu nie chce mu się chodzić -skąd wiesz? -od jego KOLEŻANKI / koleżanki, koleżanki... jasne. więc kogoś ma. jest szczęśliwy. być może wreszcie ma to czego tak bardzo chciał. to dobrze. jednak gdy to usłyszałam, mocno zacisnęłam powieki aby nie wybuchnąć płaczem. nie mogę przyjąć do wiadomości, że inna ma to co było dla mnie moją małą kolebką szczęścia. jeszcze zbyt mocno mnie to wszystko boli.
|
|
 |
powinnam być szczęśliwa. w końcu stało się to co chciałam. kiedy musiałam wybrać między dwoma, jeden z nich pokazał swoją prawdziwą twarz. powinnam teraz doskonale wiedzieć czego chcę. być szczęśliwa przy boku chłopaka, któremu na prawdę na mnie zależy. ale tak nie jest. chciałam aby jeden z nich się w jakiś sposób wycofał, dał mi coś co mnie do niego zniechęci, jednak od początku wiedziałam kogo chcę widzieć w tej roli i nie miał to być on. nie przyznam się do tego otwarcie. popełniłam błąd. po raz kolejny pozwoliłam zniszczyć to na czym mi tak bardzo zależało. tęsknię za tym. tak. moje ciało domaga się jego dotyku, serce pragnie kolejnych komplementów, usta pocałunków, uszy własnego imienia wyszeptywanego najdelikatniej jak tylko może, dłonie jego ciepłych dłoni. uczucia że w każdej chwili, gdy dotknę jego klatki piersiowej serce zaczyna bić jeszcze mocniej niż normalnie. dał mi coś czego nie dał nikt inny. wiem, że to chore. ale nie potrafię inaczej. przepraszam michu
|
|
 |
2) w końcu będę na tyle pijana, że puszczą we mnie ostatnie hamulce, które każdego dnia ubierają na mnie maskę szczęśliwej ze swojego życia dziewczyny. wybuchnę histerycznym płaczem. zacznę błagać abyś mnie uratował, nie pozwolił dłużej żyć w tym piekle. chwycę nóż w dłonie, przyłożę do klatki piersiowej i zakażę ci cokolwiek zrobić, poza obiecaniem, że nikomu nie powiesz tego co przed chwilą usłyszałeś. chcę aby zapamiętali mnie taką jaką ja chcę. uśmiechnij się, masz przed sobą całe życie. dla mnie nie ma już szans. i dziękuję za ten czas, który poświęciłeś na wysłuchiwaniu moich żalów.
|
|
 |
1) chcesz mnie poznać? śmiało. kup paczkę fajek i pół litra, a obiecuję, że z każdym kolejnym łykiem i wypalonym szlugiem dowiesz się o mnie więcej niż ja sama. opowiem ci o cudownym dzieciństwie, wspaniałej rodzinie która rozpadła się w ciągu jednej minuty. minuty, która uśmierciła dwie osoby, chociaż jedna wciąż musi funkcjonować na tym świecie. nie ma duszy, nie ma serca, jest kompletnym wrakiem. ale wciąż egzystuje jak każdy inny. wyjawię ci co czułam do każdego z nich i jak bardzo bolało ich odejście. bez zahamowań przyznam się, że on wciąż jest w moim sercu, mimo że obok siebie mam faceta dla którego jestem oczkiem w głowie. dowiesz się o koszmarze powtarzającym się każdej nocy oraz gdy jestem sama w domu. zrozumiesz wreszcie, że chociaż uśmiecham się, mam napady śmiechu i przeważnie nie mogę przestać nadawać, to wewnątrz mnie rozpadam się na miliony kawałeczków, które przebijają mi wnętrzności po czym obmywane są słonymi łzami, które jeszcze bardziej potęgują ból.
|
|
 |
znowu wszystko wraca.cały koszmar,z którym udało mi się uporać kilka lat temu,zaczyna się od nowa.zbyt często upadam,tracę przytomność.nagłe i silne bóle głowy całkowicie pozbawiają mnie siły.wiem,że może ostatnio zaniedbałam własne zdrowie.ogólne wycieńczenie i osłabienie wreszcie ma swoje realne odzwierciedlenie.powinnam więcej spać,znacznie więcej jeść,nie przemęczać się fizycznie,nie denerwować się,prowadzić spokojne i zdrowe życie.ale nie mogę,nie chcę.skutki tego są niemal namacalne.po tak długiej przerwie znów muszę zgłosić się do lekarza.przejdę wszystkie możliwe badania i zabiegi.mogą zamknąć mnie w szpitalu na kilka tygodni,cokolwiek byleby nie wróciły ataki.zapanuję nad utratą przytomności,po chwili wstaję i idę dalej jakby nigdy nic.a ataki są znacznie silniejsze ode mnie,nagłe,całkowicie opanowujące mój umysł i ciało.przez nie staję się całkowicie bezbronna,wystawiona na próbę łaski lasu,że akurat nie będę podczas nich sama i ktoś mi pomoże.nie mogę do tego dopuścić.
|
|
 |
[cz.2] Idziemy, choć nie trzymamy się za ręce i nigdy więcej już nie złapiemy. Miłego życia, naprawdę. Hej, uspokój się, to koniec, naprawdę. Nic nie ułożymy, nic nie zburzymy. Korzystaj z życia takim jakim jest, baw się do upadłego, pij wieczorem rano budź się z kacem nie wiadomo obok kogo. Proszę Cię, żyj. Hej, spokój! Nas nie ma, czas powiedzieć sobie to ostateczne "żegnaj", które nie zapowiada żadnego powitania za jakiś czas. Wiem, że nawet jeśli tylko chwilowo to kochaliśmy się, wiem, że przez chwilę to było szczere. Idź już. Jesteś wolny, tak jak teraz wolny jest mój umysł. Zapomnijmy o tym co było, a w momentach tęsknoty przypomnijmy sobie, że to nigdy nie miało sensu. Ostatni raz przytulam Cię w myślach, ostatni raz uprawiamy tam seks i ostatni raz mnie dzisiaj zostawiasz. Trzymaj się, cześć, żegnaj bezpowrotnie. Hej, uspokój się, już po wszystkim. /esperer
|
|
 |
[cz.1] Hej, Ty. Tak Ty. Wiem, że czytasz. Wiem, że widzisz. Musimy się pożegnać, wreszcie oficjalnie, prawda? Musimy powiedzieć sobie to czego nie mieliśmy odwagi powiedzieć w twarz. Hej, uspokój się, nie będę krzyczeć. Byliśmy szczeniakami, wszystko co nas otaczało było tak cudowne, że zapomnieliśmy o sobie. Dopiero wyruszaliśmy w całą tą drogę zwaną życiem, kto by się tam bawił w poważne związki, daj spokój. Mimo wszystko, kochałam Cię. Całym tym swoim niedojrzałym sercem, całym swoim dziecinnym zachowaniem i wybrykami głupiej gówniary. Kochałam Cię tak jak tylko potrafiłam, chociaż tak dalekie to od ideału. Było co było, niczego nie zmienimy. Odszedłeś, tak widocznie miało być. Chciałam tylko otwarcie Cię puścić. Pozwolić odejść wszystkim wspomnieniem, chociaż tych pięknych jest tak wiele. Nie chcę czuć do Ciebie nienawiści, miłości też. Nie chcę czuć do Ciebie nic. Byłeś i dalej będziesz w jakimś stopniu dla mnie ważny, takich facetów się nie zapomina, ale ruszamy naprzód. /esperer
|
|
 |
Wiesz co naprawdę dzieli ludzi? Nie kilometry, kłótnie, milczenie czy wrzaski. Ludzi dzieli niemiłość./esperer
|
|
|
|