 |
Kiedy ktoś mówi ci że cie kocha pomyśl dwa razy zanim oddasz mu swoje serce.Może się bowiem okazać że kolejna osoba bawi się twoimi uczuciami a ty znów myślisz że tym razem to prawdziwe uczucie.
|
|
 |
'Dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo twoje wyrzuty sumienia nie pozwolily by ci zasnąć, a serce popełniłoby samobójstwo.
|
|
 |
'Nie mów kocham. Słowa to tylko dźwięki, które nic nie znaczą. Nie mów kocham, zamiast tego pokaż, jak bardzo Ci zależy. Jak wiele dla Ciebie znaczę. A jeśli nie potrafisz, to odejdź. Odejdź póki wiem, że znajdę siłę, by Cię zatrzymać. I nauczyć wszystkiego od początku. Bo miłość to nie słowa. Miłość to przede wszystkim gesty. Czuły dotyk, gorące pocałunki, ciepły oddech na skórze. To bliskość drugiej osoby i poczucie bezpieczeństwa w jej ramionach. Spójrz, słowa to tylko dźwięki, one znikną. A dotyk pozostawia ślad. Jest rzeczą namacalną, rzeczywistą. Słowa bywają omylne, kłamliwe. Dotyk nie potrafi oszukać. Zawsze jest szczery. Więc zamiast pieścić mnie słodkimi słowami niech owieje mnie Twój ciepły oddech. Chcę poczuć Cię obok a nie tylko usłyszeć.
|
|
 |
Brakło już nadziei. Uśmiech znikł z jej twarzy, nie dając oznak życia. Zabrano jej ostatnie resztki optymizmu, zostawiając samą. Jej ciepłe światełko w oczach zgasło. Ale... mimo iż upadła, chciała wstać. Chciała wierzyć, że marzenia się spełniają. Nie chciała być szarą częścią świata. Chciała pokochać na nowo.
|
|
 |
a kiedyś będę szczęśliwa nawet bez Ciebie! kiedyś.. teraz tęsknię.
|
|
 |
Siedzę na parapecie w starym, rozciągniętym swetrze, nasłuchując odgłosu kropel uderzających o szybę okna i zastanawiam się gdzie ta miłość, którą tak pięknie opisują w książkach? Nie ma jej.
|
|
 |
Wśród tylu ludzi żyjących na ziemi odnalazłam 'tego jedynego'. Szkoda tylko, że ja nie byłam tą jedyną dla niego.
|
|
 |
czasami nie mogę pozbyć się wspomnień, choć tak bardzo chcę zapomnieć.
|
|
 |
Jeżeli Cię nie potrzebuję, to dlaczego płaczę w poduszkę?
|
|
 |
[cz.1] - zamknij oczy. - powiedział stojąc za nią. zakrył jej powieki, rękoma. - co Ty wyprawiasz?! - spytała zaniepokojona. - mam dla Ciebie niespodziankę. tylko nie podglądaj! - przecież wiesz, że nienawidzę niespodzianek! - krzyknęła, starając się uciec z jego objęć. prowadził ją ostrożnie. nie wiedziała dokąd zmierzają. poczuła na twarzy lekki powiew wiatru. - jesteśmy. - wyszeptał. - możesz otworzyć oczy. podniosła delikatnie swoje błyszczące od niebieskiego cienia, powieki. przed oczyma ukazałoy jej się miliardy małych świecących punkcików. złapała ostrość. były to maleńkie, świecące w oddali budynki. miliardy małych samochodów. - o Boże! - wykrzyczała. stali na dachu jednego z wieżowców. na samym skraju dachu. - przecież wiesz, że mam lęk wysokości! - zabierz mnie stąd, natychmiast! - krzyczała. - spokojnie. - powiedział, trzymając ją kurczowo.
|
|
 |
[cz.2] - musisz pokonać swój lęk. - niby dlaczego? - spytała, cała się trzęsąc. - widzisz ... ja obawiałem się do Ciebie podejść. ale pokonałem lęk i teraz jestem szczęśliwy. Ty musisz zrobić to samo. przekroczyć własną granicę ku szczęściu. pocałował ją delikatnie w kark, niechybnie się nachylając. spadli. zginęli w swoich objęciach. przekraczając granicę. likwidując strach.
|
|
 |
będę chodzić z Tobą na mecze. zacznę pić piwo z Twoimi kolegami. będę na każde skinięcie Twojego palca. na każde Twoje zawołanie, choćby po to, aby podać Ci pilota. będę kokieteryjnie szeptać o tym jak Cię uwielbiam. obiecywać niestworzone rzeczy, łżąc o tym jak niesamowicie Cię pożądam. nakręcę Cię jak starą pozytywkę. a później zostawię Cię bezradnego na środku ulicy, tłumacząc, że dzisiaj jest Twój pechowy dzień. zrobię z Tobą dokładnie to samo co on zrobił ze mną. tak dla równowagi.
|
|
|
|