 |
|
Pozwól naprawić mi to, co we mnie zepsute
|
|
 |
|
bo życie jest jak teatr marzeń naprawdę
i traci sens gdy nie ma wrażeń
|
|
 |
|
Jeżeli będę miał odejść nie wyśpiewam na głos pożegnań
|
|
 |
|
A jeśli byłbyś moim najlepszym kumplem
Nie dowiedziałbyś się, że mam w dupie ten bajzel
Wpadłbym do ciebie i postawił wódkę
I ostatni dzień spędziłbym z tobą w knajpie
|
|
 |
|
Pozwól mi nie mówić nic i tylko patrzeć
|
|
 |
|
A potem znów powiem Ci, że możesz mi ufać
I to nie jest tak, że już nie lubię Cię słuchać
|
|
 |
|
Wyjrzyj przez okno, zobacz czy tam jeszcze jestem
Może zobaczysz butem zrobione na śniegu serce
Popatrz sobie na nie, to jak moich uczuć kalka,
Może będzie jeszcze całe, bo moje jest już w kawałkach
|
|
 |
|
DZISIAJ OLEWAM TĘSKNOTĘ I PRÓBUJĘ SIĘ POZBIERAĆ,
TAK JAK TY OLAŁAŚ MNIE I OBOJĘTNE CI TO TERAZ.
|
|
 |
|
znów nie śpię, bo z Tobą piszę, jak nie pisze to też nie śpię,
bo albo o Tobie myślę, albo widzę Ciebie we śnie
|
|
 |
|
Ty nie masz czasu się spotkać, ja znów nie wiem czy Ci wierzyć,
choć nie znam Twoich intencji, czuję się zmieszany
|
|
 |
|
nie śpię, bo sen jest kuzynem śmierci,
trochę za wcześnie, trzeba jeszcze sny spełnić
|
|
 |
|
to proste, jak droga z domu pod szkołę,
jak droga ze szkoły, wszędzie byle nie do domu
|
|
|
|