|
I znowu wszyscy mnie o ciebie pytają,
A ja nadal nie wiem czemu, czemu ludzie się rozstają.
|
|
|
Tak dobrze jest mieć ciebie obok.
Tak przy tym trudno jest być z tobą.
Tak łatwo zniszczyć to co mamy, w co my gramy?
|
|
|
Czy można kochać po to aby potem nienawidzić?
I rzucać w siebie błoto wcześniej razem tydzień w tydzień.
Czy można kochać po to aby potem nienawidzić?
I rzucać w siebie błoto ja to widzę wierz mi że idzie.
|
|
|
W każdym uśmiechu widzę, że oddalamy się.
W każdym oddechu czuję, że wszystko znika gdzieś.
Z każdym twoim krokiem, gestem, dźwiękiem, słowem zbliża się koniec.
|
|
|
CZY TĘSKNIŁBYŚ ZA MNĄ,GDYBYM WYSZŁA I NIE WRÓCIŁA . . . GDYBYŚ NIE MÓGŁ MNIE ZNALEŹĆ WŚRÓD INNYCH LUDZI . . . WŚRÓD TWARZY,WŚRÓD DŁONI,WŚRÓD OSÓB JAK SZYBKO BYŚ ZAPOMNIAŁ JAKI MAM KOLOR OCZU ? JAKI MAM ODCIEŃ WŁOSÓW. . . JAK SZYBKO BIJE MI SERCE ? GDYBYŚ MIAŁ MNIE NIE ZOBACZYĆ CO ZROBIŁBYŚ W PRZED DZIEŃ ?
|
|
|
Tylko krzyk nienawiści dziś słychać
I trzeba żyć, bo zagłuszyć może go dopiero cisza...
|
|
|
Wszystko wkurwia, chciałbym jakąś fajną pannę
Tak pośrodku między "daj bucha" a "żyj dla mnie"
|
|
|
Nie mogę ot tak mieć wyjebane
To ryje banie, myśląc ciągle że żyje dla niej
Bezbolesne rozstania - znasz je dobrze stąd
Że nawet na palcach może je policzyć ktoś bez rąk
Gdy tracisz sens, nadzieja umiera z nim
I nie pomoże nawet typ, którego wybiera dym tu nic...
|
|
|
Ciągle mokną te ulice w deszczu łez
Myśląc o szczęściu, które dziś podobno gdzieś tu jest
Podobno. Ale nie wyniosłem nic z tej lekcji
Moje życie to instrukcja jak upaść bez koneksji
|
|
|
Tylko nie krzycz, bo to nie miejsce na krzyk
Nie ma lepszych niż ty i nie masz więcej niż nic
Teraz, zostały te wspomnienia i łzy
I trzeba żyć kurwa, przed nami jeszcze tyle dni
Tylko nie krzycz, bo to nie miejsce na krzyk
Nie ma lepszych niż ty i nie masz więcej niż nic
Teraz, zostały te wspomnienia i łzy
I trzeba żyć kurwa, i trzeba żyć...
|
|
|
|
Rozdygotane serce, prawie wypychające żebra z klatki piersiowej, jeden, postrzępiony jak brzegi starych książek mięsień, dedykujący każde swoje uderzenie tylko dla jednego człowieka, złożony w jedne, wiecznie zimne ręce, aż do końca.
|
|
|
|
Miało być lepiej, miało się nie sypać, miałam nie upadać i nie kruszyć się na oczach innych, miało być więcej ciepła, a miłość miała być w końcu widoczna, cholera miało być lepiej.
|
|
|
|