|
Wiedziałem, że pytania zasmucą ją jeszcze bardziej i musiałem czekać, aż będzie gotowa zacząć. "Tata..." Wyszeptała, zaczęła dławić się łzami. Przytuliłem mocniej, lecz wyrwała się. Spojrzała na mnie, i kontynuowała. "Jest chory. Jutro wyjeżdżamy z nim do Austrii. Musimy.. " Po chwili krzykiem dokończyła: "Musimy to skończyć, Michał! Rozumiesz?! Wiesz, że Ci nigdy nie ufałam na tyle, by Cię tu zostawić, i zamartwiać się czy nie jesteś z inną! Muszę być przy nim! To koniec, przepraszam..” [cz. 2]
|
|
|
Stała tyłem, bezszelestnie podszedłem do niej obejmując w pasie i podałem kolorowego liścia. Przywitałem się całując w policzek, na ustach poczułem jej słoną łzę. Wystraszyła się, nie wiedziała, że mnie tu spotka. Odsunęła się i usiadła na ławce zasypanej liśćmi, robiąc przy tym szelest, który zabolał. Usiadłem obok, przytulając ją, nie odzywaliśmy się tak długo, że dla mnie ciągnęło się to wieczność. Chwilowo przestała szlochać, choć nadal nie mogła wydobyć z siebie głosu. Najwyższy czas się dowiedzieć, o co chodzi - pomyślałem, po czym spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. [cz. 1]
|
|
|
A na pytanie czy kocham rodziców, wachałem się długo. Bo jak można kochać ludzi, których w ogóle nie znasz. Bo jak można nie kochać ludzi, którzy zapewnili ci szczęśliwe dzieciństwo.
|
|
|
Poczuć pod palcami twoja miękką skórę, wdychać zapach twoich włosów, mieć cię całą. Tylko dla siebie, na własność.
|
|
|
"nie jestem typem, który mówi do świni kotku"
|
|
|
"Jutro jest tajemnicą." Po dłuższym przemyśleniu boję się tego stwierdzenia.
|
|
|
Ludzi są okrutni. Nie potrafią kochać, a tym bardziej nie umieją być kochani.
|
|
|
-A czym dla Ciebie jest miłość? -Czymś zwyczajnym. Nic niezwykłego. Uczuciem, które ktoś sobie nazwał, a niczym nie różni się od przyjaźni.
|
|
|
W sumie to żadne "kocham Cię" wypowiedziane z moich ust nie było szczerze. I wiesz co? Dobrze mi z tym.
|
|
|
-a ten dalej udaję złamane serduszko. -nie udaję, ono.. o kurwa, ale laska. siemka.
|
|
|
|