 |
to nie test na bycie chujem, więc czego chcesz?
|
|
 |
nie śpiewam pod prysznicem, bo boję się, że przyjdzie do mnie Pitbull i utworzy ze mną duet.
|
|
 |
idę do chinola zjeść, zamawiam zupę, dostaję sajgony i nie wiem, kto jest popierdolony, czy ja, czy świat, czy kto, czy co. los smieje mi się kurwa w oczy.
|
|
 |
delikatnie mówiąc, to nie jest fajne. podchodzimy na pełnym lajcie do tego turnieju, z uśmiechem, nawet nie tyle co konkurując ze sobą, a wspierając się i dobrze bawiąc się grą. lecz ta świadomość, że właściwie to nasze ostatnie rozgrywki, po czym słońcem będziemy cieszyć się inaczej. sporadycznie spotkamy się na okolicy w okrojonych składach, pochłonięci swoimi szkołami. nie będzie tych wiadomości nad ranem, żebym w tej chwili pojawiła się na plażówce, masy zdjęć, wszystkich "ale kurwa piła! zabij!", "skoczne to bydle", "jak zjebałem, przepraszam, taka zajebista piłka!", "jak gram z Tobą dobrych kilka lat to czegoś takiego jeszcze nie widziałam", "na dziewczynę?! połamie Ci ręce, jak inaczej nie potrafisz!", "rzuciłaś się, ach, jak bosko" - i masy, masy innych. zaraz pakuję do torby najpotrzebniejsze rzeczy i idę cieszyć się ostatnimi meczami, ale smutno jest, bo przez dziesięć kolejnych miesięcy nie będzie już tak samo.
|
|
 |
|
zmieniłam nastawienie. przecież nie będę całe życie za tobą czekać. nie zamierzam marnować życia na ciebie. chcę być taka jak ty. niezależna. było ci dobrze nie? dzięki mnie się nie nudziłeś. było ci zajebiście, wiem. mi też, nie zaprzeczam. ale nie dramatyzuje, widocznie ta przerwa od siebie zrobi nam dobrze. nie zapomnę, bo nawet nie chcę. lubię to uczucie do teraz, lubię ciebie, chociaż jesteś takim dupkiem.
|
|
 |
|
Może nie umiem Ci tego udowodnić na każdym kroku, może nie jestem taka jak sobie wymarzyłeś, ale strasznie Cię potrzebuję, wiesz?
|
|
 |
nadal wierzę w szczęśliwe zakończenia
|
|
 |
walczyć, albo nie walczyć. oto jest pytanie. grincher
|
|
 |
przyjdź jak kiedyś do mnie, możesz nawet opowiadać kłamstwa, tylko mów do mnie. grincher
|
|
|
|