 |
boże boże boże nie ma Cię tutaj i ja, ja chyba już żałuję że sama kazałam Ci odejść. I te twoje oczy , te twoje piękne ogromne pełne miłości oczy były smutne , smutne jak nigdy wcześniej i trzymałeś mnie za rękę i nie chciałeś wypuścić i Ty , taki pewny siebie , arogancki,bezczelny , płaszczyłeś się przede mną jak dziecko i zniszczyłam Cię i ohh ja nie wiem co ja zrobiłam chyba nie byłam świadoma bo gdyby nie to że jestem chora , uzależniona gdybym , gdybym była inna , była kimś innym. Ja pierdole dlaczego pozwolileś mi odejsc ? Dlaczego ten jeden pierdolony raz musiałeś mnie posłuchać , to nie może się tak skończyć no ja pierdolę prosze , przecież to już się skończyło , przecież ja to zakończyłam .Przecież mnie znienawidzisz , brakuje mi ciebie , kurwa mać brakuje /nacpanaaa
|
|
 |
Ostatnio zaczęłam pogłębiać w sobie ból. Już go nie odrzucam, nie staram się go pozbyć. Przyjmuję go z otwartymi ramionami, bo to on uświadamia mi, że jeszcze tu jestem. Dzięki niemu wiem, że żyję. Znajomi nakręcają mnie jak zegarek i chodzę bo muszę, bo wymagają tego ode mnie. A tak naprawdę nie czuję się żywa. Nie funkcjonuje normalnie. Tylko ból, on sprawia, że jeszcze coś czuję, dzięki niemu istnieję. I wiem, że to głupie, chore, ale potrzebuję tego bólu i pogłębiania go.
|
|
 |
Nienawidzę siebie.Tego talentu do psucia sobie życia. Nienawidzę wszystkich swoich cech charakteru, swojego odbicia w lustrze, bo mam wrażenie, że to nie ja, tylko ktoś obcy. Ktoś, kto nie umie zaplanować sobie życia, kto potrafi tylko bawić się na imprezach, pijąc hektolitry alkoholu, palić stertę blantów, bawić się z obcymi chłopakami, a następnego dnia mieć wyrzuty sumienia i zero szacunku do samej siebie. Podpuchnięte oczy, krzywy uśmiech na twarzy, potargane włosy, bluzy przepełnione dymem papierosów, organizm na tabsach. Taka jestem naprawdę. Zatracona w bólu, nie umiejąca się z nikim z tym podzielić. I tego też nienawidzę, bo przecież mogłabym się otworzyć i powiedzieć, że jest ze mną kiepsko, że ten ciągły uśmiech o tylko maska przybierana każdego dnia. Że w wieczorne weekendy nie siedzę przy książkach, tylko na pogłębianiu w sobie tego smutku, którego niby chcę się pozbyć i chodzę w różne nieciekawe miejsca, i piję, i palę i kurwa później zostaję sama, przeklinając swoje życie
|
|
 |
I mówią Ci, że to nie koniec świata. Powtarzają piękne słowa na pocieszenia, zapewniają, że będzie dobrze. Ale przecież nie znają całej historii. Nie wiedzą co czułaś będąc z nim, nie wiedzą jak czułaś się bezpiecznie, jaka byłaś szczęśliwa. Nic nie wiedzą o waszym związku, a i tak mówią, że to nie był chłopak dla Ciebie. Słuchasz tych pustych słów, nic nie mówiąc, tylko patrzysz na te twarze, w końcu stajesz się obojętna na te słowa pocieszenia, bo nie mają racji. On był dla Ciebie, kochałaś go całego, nawet jego wady nie przeszkadzały Ci do budowania szczęśliwego związku. W końcu mówisz im, że dziękujesz za te piękne słowa, i oszukujesz ich, mówiąc, że musisz wracać do domu. A tak naprawdę idziesz w wasze miejsce, siadasz na waszej ławce, wspominasz i płaczesz, a niebo razem z Tobą, bo tylko ono rozumie Twój ból.
|
|
 |
Życie obdarowało mnie szczęściem. Zapukało do drzwi mojego serca, które z trudem otworzyłam. Bałam się tego uczucia, bałam się, że popełniam wielki błąd, bo przecież umiem kochać tylko po alkoholu. Ale miałam już tego dość. Chciałam coś zmienić, zacząć w końcu żyć. Nowe uczucie tak szybko wypełniło moje serce, które poczuło ciepło. Skała pękła, epoka lodowcowa minęła. Wypełniona tym nowym uczuciem, poczuciem bezpieczeństwa, ślepo szłam obok mojego szczęścia, koła ratunkowego. Nie znał mojej przeszłości, nie wiedział do czego byłam i nadal jestem zdolna. Nie chciałam by wiedział o mnie za dużo, bałam się, że wtedy odejdzie. Więc trzymałam to w tajemnicy, nie zwierzałam się.Myślałam, że tak będzie lepiej, że przy nim stworzę nowe 'ja', bez tych wszystkich tabsów, a nawet byłam przekonana, że do szczęścia potrzebuję tylko jego, a nie tych wypełnionych lufek. I właśnie te tajemnice, skrywanie swojej prawdziwej natury, udawanej silnej i szczęśliwej, sprawiło, że odszedł.
|
|
 |
http://zapiskiz1000ijednejnocy.blogspot.com/2013/11/nie-chce-juz-tesknic-za-tym-czego-nie.html nowy wpis na zapiskach, myślę, że może dać trochę do myślenia niektórym ;] co do aż za grób zakończyłem tą historię i nie potrafię do niej wrócić, ALE założyłem nowego bloga z podobną koncepcją, ale innym podejściem i historią. Jak uporam się z wystrojem i napiszę post nie tylko kawałki to link na pewno wrzucę. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i nowy post na zapiskach i nowy blog. Take care! :)
|
|
 |
ohh ja pierdolę , naprawdę nie wiem , nie wiem jak to się stało ale jeszcze wczoraj , wczoraj było halloween i byłeś tam , Ty nikt inny i bylam tam z Tobą a potem ,potem nawet Ty byles we mnie a ja nie czułam nic , nic rozumiesz bo ja nie nie rozumiem tego i chyba wymiekam i ohh dziś jest ten dzień a ja jestem pijana i naćpana i myślę o tamtym nie o Tobie i boże wybacz mi , patrzysz na mnie i pytasz dlaczego bo KURWA TAK nasuwa mi się namyśl ale tylko milczę bo boli mnie twoje spojrzenie i patrzę w lusterko , nienawidze tego samochodu , nienawidzę swojego odbicia w lustrze , nienawidzę siebie i Ciebie i nas i nienawidze tej milości do niego ktorą chcialabym obdarzyć Ciebie , zasługujesz na nią ale to takie skomplikowane bo nie jesteś nim , zależy mi na Tobie ale nie masz jego oczu , masz przećpane ale nie tak jak on , nie jesteś nim to zawsze będzie siedzialo w mojej chorej glowie , wybacz ale mimo wszystko ta egoistka we mnie i tak nie pozwoli Ci odejść / nacpanaaa
|
|
 |
Największa miłość to ta, która przetrwa najgorsze chwile.
|
|
 |
Delikatnie drżysz tak jak mży za oknem deszcz.Dyfuzja jesiennej aury jest szybka jak Bugatti Veyron Super Sport i rozprzestrzenia się niszcząc jak hiszpanka.W Twoich oczach skrzą się łzy jak śnieg i tańczą swój ostatni taniec by za chwilę spaść po twarzy.Za chwilę niczym konie cwałem biegną w dół.Wodogrzmot Twoich słonych kropel sieka moje komory,przedsionki,żyły,zastawki,tętnice,nerwy na najmniejsze kawałki robiąc z nich papkę,która trafia do układu pokarmowego.Zatrzymuje się w gardle i dusi mnie jednocześnie chowając wszystkie słowa jakie chcą się przedrzeć przez krtań.Martwota niewypowiedzianych słów ciąży na Naszych barkach i wbija w przemarznięty ląd.Toniemy,zapadamy się,a wraz z Nami każdy dzień,w którym umieściliśmy choć najmniejszą cząstkę samych siebie.Dławimy się okaleczonymi wspomnieniami i wypełniamy bólem,który jest jak pożar w lesie.Spłonęła nasza miłość.To koniec. Jestem jak Niobe. Skamieniałem, lecz dalej płaczę.
|
|
 |
Wiesz, dzisiaj kolejny raz musiałam udawać. Wymuszony uśmiech to już normalne, przyzwyczajenie. Najpierw cichy płacz gdzieś w kącie, chwila słabości i smutku, odreagowanie przy kolejnym papierosie, a później z podniesioną głową, ze smutkiem w oczach ale z uśmiechem na twarzy, weszłam do szkoły. Tak, myślę, że dali się nabrać, że nie widzieli tego ukrytego smutku, chociaż dzisiaj było inaczej, czułam, że moje oczy już nie wytrzymują, że zaraz spadnie z nich deszcz łez. Dzisiaj było inaczej, bo wszystko się skumulowało i dało o sobie znać z podwojoną siłą. Nawet Twój wzrok na lekcjach powodował u mnie łzy. Chyba wiedziałeś. Zawsze wiedziałeś, kiedy udaję , a kiedy naprawdę jestem szczęśliwa. I później za każdym razem po zajęciach pomagałeś, wspierałeś. A dzisiaj tylko patrzałeś, obserwowałeś. Robisz to od dłuższego czasu i chyba do tego także muszę się przyzwyczaić. Muszę się pogodzić, że straciłam przyjaciela.
|
|
|
|