 |
nie mam już sił. rozpadam się. / notte.
|
|
 |
może podejmuję złą decyzję, może potem wszystko się odwróci i nie wytrzymam tego bólu, może sobie nie poradzę, ja naprawdę chciałam prawdziwej miłości, tej na zawsze, tej odwzajemnionej. / notte.
|
|
 |
CZAS ZACZĄĆ OSIEMNASTKOWE PARTY :D
|
|
 |
Nie ma Cię. Kolejny raz mnie wykorzystałeś, znowu byłam tylko na chwilę. Wiedziałam, że tak będzie i z czasem znowu za Tobą zatęsknię. Myślałam, że po ostatnim rozstaniu jestem silniejsza, bardziej odporna i już nie będę tyle płakać i użalać się nad sobą. Pomyliłam się, jest mi jeszcze bardziej przykro niż poprzednio. Jestem zła nie tylko na Ciebie, ale przede wszystkim na samą siebie. To mnie niszczy, nie mogę Cię kochać, nie chcę tej miłości i z każdym kolejnym dniem staram się zapomnieć, obiecuję sobie, że już Ci nie wybaczę, tym razem to ja odejdę raz na zawsze, ale jestem za słaba, by to zrobić. Nadal jestem na każde Twoje zawołanie, dobrze o tym wiesz i to wykorzystujesz. Kiedy po jakimś czasie dasz o sobie znać, przybiegnę do Ciebie z otwartymi ramionami, aby na koniec na nowo poczuć smak porażki. Działasz na mnie jak narkotyk. Uzależniłam się od Ciebie, a niedobór Ciebie trzyma mnie na granicy szaleństwa. Potrzebuję Cię w moim życiu, dzięki Tobie widzę piękne barwy tego świata.
|
|
 |
– A ty jak się masz? – spytał Puchatek – Nie bardzo się mam – odpowiedział Kłapouchy. – Już nie pamiętam czasów, żebym jakoś się miał. | Alan Alexander Milne
|
|
 |
– Jakie masz plany wobec siebie, Ed? – spytałem. – Bo ja wiem – odparł – Idę przed siebie. Załapuję się na życie. | Jack Kerouac
|
|
 |
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje jakiś podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przed przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu? | Jonathan Carroll
|
|
 |
Czy wierzycie w to, że każdy z Nas ma tylko jedną bratnią duszę, jedyną prawdziwą miłość? | H.Coben
|
|
 |
Ludzie często naklejają na twarze sztuczne uśmiechy. Udają. Chcą przez chwilę być kimś innym. Wchodzą w inny świat, w chwilowe nowe życie. Kłamią. Oszukują. Po co? Aż tak źle jest im w rzeczywistości? Nie. Oni szukają wzniesienia, czegoś co pokaże im jak żyć. Chcą zacząć od nowa, od podstaw. Są w błędzie. Żeby stać się kimś innym nie trzeba za czymś gonić ani czegoś szukać, wystarczy spojrzeć w głąb siebie, w serce, które za każdym razem powie to samo: urodziłeś się by być tym, kim jesteś. [ yezoo ]
|
|
 |
W końcu tu jestem , w naszym miejscu, a on obok mnie. Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Jest on, moje największe szczęście i sens życia. Jest piwo, są blanty, a w powietrzu prócz siwego dymu czuć miłość. Nareszcie jesteśmy razem, znów jestem najszczęśliwsza na świecie, chociaż wiem, że to się skończy źle, że jutro znów mogę zostać sama, a on odejdzie, ale mimo to, chcę tego, chcę jego, chcę się zatracić w jego brązowych tęczówkach, chcę czuć jego usta na moim ciele, chcę go całego. Nieważny jest świat, nie obchodzi mnie nic prócz nas. Gdzieś w środku coś mi mówi, że mam stąd iść, bo jutro poczuję na nowo co to tęsknota, ale nie umiem się powstrzymać. Każdy milimetr mojego ciała pragnie go, usta chcą smakować jego ust, odrzucam od siebie złe myśli, skupiam się tylko na nim. Może i trafię do piekła przez tą miłość, ale pragnę jej najmocniej, mogłabym całą wieczność smażyć się w piekle, byleby go mieć, mogę za niego zginąć, dla niego zrobię wszystko, kocham go, a on mnie.
|
|
 |
Nie wytrzymałam, musiałam jakoś pozbyć się tego smutku, zapomnieć o nim chociaż na chwilę. Nie miałam nic przy sobie prócz żyletki, na używki już mnie nie stać, cała kasę ostatnio wydawałam tylko na nie, musiałam znaleźć coś innego. Wróciłam do starej metody, chociaż miałam przestać. Pamiętam jak kiedyś powiedział, że nie rozumie, nie wie jak można się samo okaleczać i denerwuję go to, bo już wystarczająco widział jak właśnie to niszczy dobre dziewczyny. Nie rozumiał, jak każdy inny, a ja w tym widziałam ukojenie i to powróciło, bo już nie umiem żyć z tym smutkiem, prześladującą samotnością, muszę się czasem oderwać, dlatego to robię, a wraz z kolejnym nacięciem czuję jak z rany wypływa coś więcej niż krew.
|
|
|
|