|
to tak jakbyś już nie żył . Idziesz, twoje ciało jest, ale duszy brakuje. Nie masz duszy, czasami nawet obawiasz się, że twoje serce przestało bić. Nasłuchujesz i masz wrażenie, że z dnia na dzień jego bicie zwalnia by kiedyś na zawsze zamilknąć. Nic nie czujesz. A może nie chcesz czuć? Bo gdybyś chciał być to i też miałbyś uczucia. Ale ich nie masz. Niby są gdzieś ale umykają w głąb ciebie. W głąb twojego martwego ciała.
|
|
|
On mi nie złamał serca. On je raczej wydarł z klatki piersiowej uszkadzając płuca i miażdżąc przy tym żebra. Pozwolił mi zwijać się z bólu czekając aż ogień ogarnie mnie aż po czubki palców. A potem odszedł szybkim ruchem nie oglądając się za siebie. Uciekł z moim sercem które tak bezlitośnie wyrwał.
|
|
|
Nie ma już nas. Wielokrotnie próbowałam oswoić się z tym faktem. Wielokrotnie nie udało mi się tego zaakceptować.
|
|
|
Gdzieś znikło to co kiedyś uważałam za podstawę mojego szczęścia.
|
|
|
Byłam, żyłam, istniałam . Teraz już nawet nie wiem czy ''jestem'' .
|
|
|
“You can spend minutes, hours, days, weeks, or even months over-analyzing a situation; trying to put the pieces together, justifying what could've, would've happened.. or you can just leave the pieces on the floor and move the fuck on.” Tupac.
|
|
|
Gdzieś musi być sens. Wiem to .
|
|
|
czas nie leczy ran . Czas je tylko pogłębia, sprawia, że przyzwyczajamy się do bólu. Każdego dnia niemalże już go nie dostrzegamy . Nie reagujemy . Staje się dla nas codziennością . Budzimy się i nie potrafimy tego zmienić. On tylko czasem się nasila dając o sobie znać. Przeraża nas jak szybko potrafi nas obezwładnić jednym ruchem. Ból jest kolejnością rzeczy, nieodmienną komplikacją rzeczywistości.
|
|
|
Tęsknie za tym dupkiem . Tak fchuj i trochę .
|
|
|
ot tak błądzi w mojej wyobraźni, a jego imię przemyka, gdzieś pomiędzy milionem codziennych słów. widzę go na nowo, w myślach, wspomnieniach, i wciąż zerkam na tych kilka zdjęć, na których trzyma mnie na rękach i całuje w policzek, czy też kłóci się, po czym ściska z całej siły i nie chce puścić, gdzie droczy się ze mną i łaskocze przy wszystkich, i tych, gdzie trzyma mnie za rękę, obiecując nie puścić jej już nigdy więcej. wiesz, chyba cały czas go potrzebuję, wciąż, jak tych codziennych promieni słońca idąc do szkoły, jak tego chłodnego powiewu wiatru muskającego policzki, podczas nocnych spacerów, wciąż tak samo, takiego jaki był, jakiego kochałam i jakiego go miałam, wciąż Jego. / endoftime.
|
|
|
- Obiecaj mi - szepnęła . - Obiecaj mi, że już niedługo. Obiecaj, że kiedyś się obudzę i nie będę czuć nic.- po policzkach popłynęły jej łzy. -Obiecuję - palnęłam bez namysłu, po czym przytuliłam ją mocno do siebie.
|
|
|
'tęsknię' to jedno słowo nie wyrazi tego, jak bardzo brakuje mi każdej z tych komicznych rozmów, banalnego uśmiechu na twarzy, na co dzień przypominającego o fragmentach szczęścia, którym On nadawał sens. jak bardzo brakuje mi jego głosu, śmiechu, tych nocnych spacerów, i buziaków na dobranoc, każdego z porannych przytuleń czy śniadań w łóżku, śmiertelnych łaskotek, chwil powagi i nagłego wybuchu śmiechem, nawet tych małych kłótni, po których i tak nie potrafiliśmy bez siebie wytrzymać. nie wyrazi tego, jak cholernie bardzo brakuje mi Jego. / endoftime.
|
|
|
|