 |
|
Teraz kiedy usiadłaś na waszej ławce. Teraz, kiedy on już odszedł uświadamiasz sobie jak wiele błędu popełniłaś. Dopiero teraz widzisz, jak bardzo Cie kochał. A Ty egoistycznie raniłaś go zaarzucając brak miłości, troski czy porządania. Krzywidzilaś człowieka, ktory na to nie zasługiwał. Zniszczyłaś wszystko zamykając siebie samą w kloszu skrzywdzonej dziewczyny, pozostawiając jego daleko za sobą. Zniszczyłaś jego uczucie notorycznymi uderzeniami w pierś i oskarżeniami o brak miłości. powiedz mi jak się teraz czujesz? Nie potrafisz wydiusić z siebie słowa ? Wiesz... Ja też nie.
|
|
 |
|
Jakie to żałosne, kiedy uświadamiasz sobie,że jesteś glównym powodem Waszych kłótni. Zawsze stawiałaś go w świetle 'łamacza' Twojego serca. Przkleiłaś do niego metkę tego złego, którym tak naprawdę nigdy nie był. Po czasie uświadamiasz sobie jak bardzo Cię kochał, kiedy walczył o wasz związek, a Ty nadal waliłaś pięściami w jego klatkę piersiową wytykając mu błędy. Ze łzami w oczach odbierał zadawne przez Ciebie ciosy. Nie mowił, że go krzywidzisz czy niesprawiedliwie oceniasz. Patrzył na Ciebie z miłością, zawsze tak samą wielką i namiętną. Nigdy nie zmienił wyrazu swoch oczu. Jak się teraz czujesz uświadamiając sobie ile dla Ciebie poświęcił, kiedy znosił wszystkie winy, które zrzucałaś na jego barki. Dźwigał to brzemie przez cały okres, a Ty zawsze postrzegałaś go jak bezuczuciowego egoiste. cd.1
|
|
 |
|
Znasz uczucie samotności? Tą świadomość, że mimo iż masz wielu znajomych tak naprawdę nie posiadasz nikogo? Przecież nie można posiadać człowieka na własność, tylko dla siebie. Wiesz jak to jest zawodzić się na każdym kroku ? Ty jesteś dla wszystkich, zawsze starasz się pomoc i być obecnym, kiedy najbiżsi płaczą i cierpią. Lecz kiedy Ty potrzebujesz ich wsparcia tak naprawdę nie ma nikogo.. Chciałabyś w takich chwilach,aby sami wiedzieli,że jest z Tobą coś nie tak,że życie Ci się rozsypało jak sół na kuchennym stole. Pokazujesz im to podczas rozmów, stwarzasz dystans. A oni? Oni najzwyczajniej w świecie tego nie zauważają, zajęci pogonią za własnym szczęściem, nie chcą marnować czasu na Ciebie. A przecież Ty kiedyś robiłaś to samo.. Dla nich, bo wiedziałaś,że warto. Powiedz mi teraz czy nadal tak uważasz?Warto poświęcać wszystko dla innych, aby potem nie móc oczekiwać od nich pomocy.. Siedzieć w domu zagłebiając się w swoich czarnych myślach, odlatując pomału w ciemną dolinę samotności
|
|
 |
|
Boje się,że kiedyś zostanę sama. Czas leci, a ja ciągle siedze w jednym i tym samym martwym punkcie. Zgubiłam gdzieś plany, marzenia i ambicje, które zawsze kierowały moim życiem. Zaprzepaściłam uśmiech i wiarę w lepsze jutro. Najgorsze w tym wszystkim jest to,że przestałam wierzyć w ludzi. Nie chce udawać,że czuje sie świetnie i każdego dnia uśmiechać się do nich tym sztucznym jak plastik uśmiechem. Nie chce,aby widzieli strach w moich oczach. To jest takie nienaturalne. Boje się ich stracić a sama precyzyjnie powiększam dystans między nami, aby przyzwyczaić się,że kiedyś znikną. Będą szczęśliwi z kimś innym a ja zostanę. Tutaj. Znów. Sama jak księżyc na niebie będę tylko patrzeć jak szczęście rozświetla ich życia.
|
|
 |
|
Przykro jest patrzeć, kiedy wszystko znika.. Uczucia, słowa, gesty, ludzie - oddalają się w mgnieniu oka. Możemy tylko patrzeć jak z głową uniesioną do góry idą w swoją stronę aby zostawć nas samych. Ludzie przez całe życie uczą nas rozstań, tylko po to,abyśmy zawsze byli przygotowani na najgorsze - na samotność, która wpisana jest w nasze piękne życie na zawsze.
|
|
 |
|
A kiedy rozebrałeś mnie do naga z każdego z moich uprzedzeń, miałam wrażenie że nawet Bóg wstrzymał oddech.
|
|
 |
|
To nie jest kwestia naiwności. Po prostu masz nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Lepiej. Cokolwiek to znaczy.
|
|
 |
|
wiesz, co jest najgorsze? to, że nie potrafię walczyć o to, co kocham. nigdy nie umiałam. Nigdy.
|
|
 |
|
coś by się zmieniło, gdyby wiedział jak mnie rani? gdybym uświadomiła go tamtej nocy, że dla mnie każdy pocałunek i każdy dotyk miał wyjątkowe znaczenie? spojrzałby na mnie inaczej? zobaczyłby, że mogę dać mu o wiele więcej, że mogę nauczyć go kochać? a co jeśli opowiedziałabym mu o każdej łzie, która spłynęła przez niego? o każdym nacięciu, które krwawiąc zabierało odrobinę bólu? nic, prawda? nic by to nie dało. oprócz tego, że pokazałabym mu jak słaba jestem, jak wielki ma na mnie wpływ, jak znowu udało mu się zawrócić w głowie głupiutkiej dziewczynce. wiem to, teraz już wiem. i cieszę się, że nigdy się nie dowie jak wiele dla mnie znaczył i jak wiele dla niego poświeciłam. nie dam mu tej satysfakcji.
|
|
 |
|
z nim wszystko jest inne. chleb pieczony w piekarniku z ketchupem smakuje jak ambrozja, a kolejne wagary w tym miesiącu nie są niczym złym. co dziesięć minut odpalamy kolejnego szluga i śmiejemy się z głupot. oglądamy filmy, a ja zasypiam na jego kolanach. przez sen czuję jak głaszcze moje włosy i wyobrażam sobie, że spogląda na mnie z uśmiechem na ustach. zdaję sobie sprawę, iż robię coś nienormalnego, ale dla tych chwil mogłabym oddać wszystko. jego spojrzenie, jego głos, jego dotyk, gdy niby przypadkowo muska moją dłoń motywuje mnie do dalszej walki. do wojny o jego serce.
|
|
 |
|
byliśmy jednością. gdy ja zaczynałam zdanie, on potrafił je dokończyć. czytał w moich myślach. zawsze wiedział kiedy jestem smutna, w takich chwilach przytulał mnie z całej siły aż brakowało mi tchu. wytrzymywał mój obłęd. tolerował każdą wadę, kochał wszystkie zalety. był dla mnie największym wsparciem. zostawił swój cały dotychczasowy świat by nasz związek trwał. razem jaraliśmy szlugi. razem zataczaliśmy się, upojeni alkoholem i miłością. nagle pokochał mary, a ja poszłam w odstawkę. bujałam się z kąta w kąt. padałam przed nim na twarz. błagałam by wrócił. obiecywał zmianę, a ja wierzyłam mu bezgranicznie. ufałam mu po zdradzie, policzku i wyzwiskach. miałam nadzieję, która okazała się złudna. odszedł.
|
|
|
|