 |
Dostałam sms'a od szefa. Prosił o to bym wyszła z firmy i pojawiła się w niej dopiero w środę. Nie wiedziałam co się stało, a w głowie pojawiło się milion myśli. Współpracownik podał mi do ręki kartkę i podejrzanie się uśmiechnął. Spojrzałam na adres kawiarni. Pismo było jakby znajome, ale mylące. Zajęłam stolik przy oknie a po chwili zauważyłam, ze obok stoi jakiś mężczyzna. Łzy napełniły moje źrenice. Zamarłam. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem i bukietem róż. Przytulił i zakomunikował, że mnie nie puści. Nie dzisiaj. Zapewnił, że jestem dla niego, że jestem jego tlenem a beze mnie usychał jak zaniedbywany kwiat, któremu nie dostarcza się wody. Nie wierzyłam w to co widzę. Przemierzył tyle tysięcy kilometrów po to by złożyć mi życzenia i podarować prezent, choć mógł to zrobić nieco później. Po to by powiedzieć jak mocno mnie kocha i ile znaczę. Jak go nie kochać, jak przyznać, że to zwykła iluzja, jeśli zna się tak wspaniałego mężczyznę..
|
|
 |
Nie wierzę już w nas. Nie wierzę od tak dawna,że moje brawurowe zakamarki pamięci nie są w stanie przypomnieć sobie tego momentu. Jestem wrakiem,ale nieśmiało uśmiecham się pod nosem wierząc, że teraz - po tornadzie życia czekają na mnie tylko słoneczne dni. Nadzieja matką głupich. / nerv
|
|
 |
Może mogliśmy być dla siebie wszystkim. Może mogliśmy tańczyć w deszczu z butelką whisky. Może mogliśmy spędzać noce pod gołym niebem, na jakiejś polanie. Może mogliśmy obserwować wieczorem odjeżdżające pociągi i przyglądać się rozstającym się parom. Może mogliśmy być dla siebie wsparciem i promykiem nadziei w mroczne dni. Może mogliśmy być wolni, choć zjednani więzami miłości. Może mogliśmy wspólnie rozpoczynać poranki przy kubku gorącej kawy. Może mogliśmy cieszyć się z każdych sukcesów zawodowych. Może mogliśmy kłócić się o błahostki by po chwili rzucić się sobie w ramiona. Może mogliśmy kłaść się wieczorem, a Ty opowiadałbyś mi wspaniałe bajki i dopilnował bym brała leki. Może mogliśmy obnażyć przed sobą całą swoją duszę i przekazać prawdziwą historię życia. Może mogliśmy dla siebie nawzajem zabić drugą osobę. Może mogliśmy być dla siebie wszystkim. Może mogliśmy tego nie spieprzyć. Może mogliśmy istnieć. Może to miało prawo bytu. Może nie przegraliśmy.
|
|
 |
Mówiłeś mi "jesteś moim aniołem", "nie wyobrażam sobie bez Ciebie życia", a później z taką łatwością odszedłeś ode mnie. Nagle słowa stały się tak mało znaczące, a ja nie potrafiłam uwierzyć, że można tak łatwo rzucać je na wiatr. Nie wiedziałam w co mogę jeszcze wierzyć, straciłam zaufanie do każdego wokół, bo nagle wszyscy wydali się tacy zakłamani. Zmieniłeś mój sposób patrzenia na świat i na ludzi. Odchodząc odebrałeś mi zdolność do kochania, bo pomimo tego, że jestem przepełniona miłością do Ciebie ja nie umiem kochać. / napisana
|
|
 |
Tak wspomnienia wracają, tak bolą i czasem nie pozwalają spać. Tak wiele razy przypominam sobie o Tobie, tak wiesz? za każdym razem rozczulam się i płyną łzy. Za każdym razem chciałabym znaleźć się obok Ciebie, przy twoim sercu gdzieś wiesz?
|
|
 |
Nie wiem jak to jest możliwe, w końcu minęło tyle czasu, który miał uzdrowić moją chorą duszę i popękane serce, ale ciągle połową siebie tkwię w tym, co było kiedyś. To nie są tylko wspomnienia, które nie chcą przeminąć. To jest coś więcej - takie poczucie, że to co było najpiękniejsze może jeszcze wrócić, że wystarczy tylko odpowiednie słowo, a znów będzie jak dawniej. Tamto życie było lepsze, dlatego więc tak często do niego wracam, ciągle porównuję, analizuje. Utknęłam w tym czego dawno już nie ma, a to strasznie wykańcza i w żaden sposób nie pozwala otworzyć jakiegokolwiek nowego rozdziału. Chciałabym odciąć się od tego jakąś grubą kreską, ale on ciągle jest ważną częścią mnie, a dopóki nią będzie - ja nie urodzę się od nowa. / napisana
|
|
 |
- Miłość jest wspaniała. Uskrzydla Cię. - spojrzał na mnie, jednak jego słowa nie współgrały z mimiką twarzy. Kompletnie nie wierzył w to co mówi. Ja chyba również nie wierzyłam. Miłość uskrzydla? Nie. Ona pogrąża w otchłani piekieł. Przytulił mnie do siebie i posmutniał. - Szkoda tylko, że nie uskrzydla Cię ta miłość, która powinna. Żywa. - dodał z łamiącym się głosem a ja w tej chwili runęłam. Emocje, które trzymałam w sobie, znowu odnalazły drogę ewakuacyjną. Wie. Widzi wszystko to czego inni ludzie nawet się nie domyślają. Pamiętam, zna mnie jak nikt inny, dlatego rozmowy z nim bolą i przytłaczają. Dla niego jestem niczym otwarta księga w starej oprawie i prostym wydaniu z uwzględnionym streszczeniem. - Nienawidzę Cię za to, ze tak cholernie Cię kocham i za to, że Cię nie było. - wymruczałam nieco żartobliwie i odsunęłam się by spojrzeć na jego łobuzerski uśmiech. - Od tego ma się przyjaciół mała, ale masz ze mną przejebane, nic już nie ukryjesz. - dodał przepełniony dumą.
|
|
 |
Byłam tutaj. Cały czas byłam tutaj i czekałam na Ciebie. Wystarczyło jedno słowo, jeden gest, a znów moglibyśmy walczyć o swoją wspólną przyszłość. Ja naprawdę tak długo czekałam i łudziłam się, że znów usłyszę Twój magiczny głos. I wyglądałam przez okno każdego wieczora szukając Twojej sylwetki w tej przerażającej ciemności. Nie przychodziłeś przez tyle dni, więc moja siła wypaliła się razem z nadzieją na wspólne życie. Teraz muszę pozwolić odejść mojej miłości w taki sposób w jaki pozwoliłam odejść Tobie. Nie mamy już nic, więc uczucie już też nie jest potrzebne. Łzy płyną na samą myśl o utraconej przeszłości, ale to chyba już ten czas kiedy szczelnie trzeba pozamykać wszystko to, co ulotniło się wraz z zachodzącym słońcem. Żegnaj więc moja miłości. Najwyraźniej to nie Ty byłaś mi pisana. / napisana
|
|
 |
wspomnienia wyniszczają całe moje wnętrze, nie potrafię już funkcjonować bez Ciebie. Umieram z tęsknoty, umieram każdej nocy wciąż na nowo.
|
|
 |
Każdej nocy myślę o życiu, zastanawiam się co zrobiłam nie tak? Czemu ludzie odchodzą, zostawiając po sobie tak wiele bólu. Nie potrafię zrozumieć czemu jest mi tak bardzo smutno? uśmiecham się, wymuszenie się śmieję bo już nie mam sił- udaję że jest dobrze, perfekcyjnie gram w grę pozorów. Staram się dla innych, wstaję i zasypiam też dla innych. Żyję właściwie dla kogoś, nie pamiętam dnia w moim życiu który byłby szczęśliwy od tak, bez powodu. Ciągle czuję że umieram, że upadam i nie wiem jak wstać. Stoję nad przepaścią zastanawiam się czy zostać a może skoczyć? Czuję że już nie ma dla mnie ratunku, jestem wrakiem człowieka. Codziennie coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że szczęście jest nie dla mnie, miłość jest nie dla mnie.
|
|
 |
Nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie odchodzą "od tak". Nie zrozumiem dlaczego potrafią w jednej chwili spakować swoje walizki i nawet bez słowa wytłumaczenia czy pożegnania, odchodzą. To boli najbardziej, bo ta burza, której nic nie zapowiadało pozostawia po sobie ogromne zniszczenia. Przez tygodnie i miesiące zastanawiasz się co źle zrobiłaś, że tak nagle odszedł. To strasznie męczy. Bardzo trudno pogodzić się z myślą "źle go kochałam, że wczoraj był, a dziś odszedł". Trudno wtedy poukładać sobie cały świat, bo w jednej sekundzie kończy się wszystko. To trochę jak śmierć tylko wtedy nie umarł on, ale umarłam ja. I umierałam bardzo długo, bo każdego dnia moje serce rozpadało się w drobne kawałki. Po jego odejściu nic nie było proste. Nadal nie jest. Świadomość tego, że nie byłam wystarczająco dobra sprawia, że nie chcę nikomu ufać, powierzać siebie i swojego serca, bo mam wrażenie, że znów będę niezbyt dobra, że będę nieodpowiednia. / napisana
|
|
|
|