 |
Sto razy pomyśl, zanim coś powiesz, bo ja to pamiętam.
|
|
 |
Lepiej jest być ogromnie szczęśliwym przez krótki czas, nawet jeśli ma się to szczęście stracić, niż przez całe życie odczuwać względne zadowolenie.
|
|
 |
To życie mnie nauczyło być odpornym na uczucia...
|
|
 |
no dobrze. stało się. mój czas tutaj dobiega końca. po roku miłych rozmów i wspanialych znajomości chcę się pożegnać. szczerze żałuję, że nie trafiłem tu wcześniej, a teraz kiedy cierpię na brak czasu. ale miło mi, że mogłem podzielić się swoimi bzdetami z wami. jeśli kogoś zawiodłem to przepraszam, chciałbym być dobrze zapamiętany. mimo, że stracilem kontak z większością życzliwych mi tu osób, nie zapomnę ciepłych rozmów i wartościowych rad. ściskam gorąco, będzie mi tego brakowało.
ZIMNYDRAN ♥
Olgi lov ju ;*
|
|
 |
jestem uzależniony od Ciebie. żaden odwyk tego nie zmieni.
|
|
 |
mogliby pisać o nas piosenki, a wszyscy twierdziliby, że jej słowa są nierealne, nieprawdziwe, sztucznie przesłodzone. mało gdzie spotyka się takie szczęście, takie przereklamowanie idealne, podle doskonałe.
|
|
 |
dzień w którym Cię spotkałem był moim najszczęśliwszym. niby zwykły, pobudka 7.30, szybkie śniadanie mycie zębów. i nagle Ty, ubabrana w śniegu, ja śmiejący się z Ciebie. chodzą mity o miłości od pierwszego wejrzenia. nie można w ten sposób się zakochać. można ewentualnie się zauroczyć a o ile ta sytuacja ma ciąg dalszy może przerodzić się ona w prawdziwą miłość tak jak w tym przypadku. oddał bym za Ciebie wszystko. nawet swoje marne życie, które nabrało kolorów dzięki Tobie. będę dziękował Bogu, jeżeli spędzę z Tobą resztę życia. tym czasem droga ku temu się otwiera. miło Cię nazywać przyszłą żoną Olgi ♥
|
|
 |
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
|
|