 |
Szła najebana w jego stronę. Potykała się o własne nogi.
Podbiegł do niej i podniósł ją z kolan. `Kurwa, co z Tobą?`
Zapytał przerażony. Śmiała się, choć przecież była zalana łzami.
`Nic, dasz mi buzi?` Wyciągnęła szyję w jego stronę. `Uspokój się.` Mruknął.
`Co? Już Ci się nie podobam? Ona jest lepsza?` Warknęła.
W odpowiedzi wciągnął tylko głęboko powietrze. Oparł ją o auto.
Zakryła twarz dłońmi. `Ej, nie płacz. Cichutko.` Podniósł jej twarz,
by na niego spojrzała. Uśmiechnął się. `Przepraszam.` Szepnęła.
Opadła bezwiednie przytulając się do niego. `Nie chcę mieć Ciebie tylko w snach.
` Ledwie było słychać co mówi. Każde z tych słów poprzedzał szloch.
Zasnęła mu między ramionami. `Super.` Warknął pod nosem. Wziął ją na ręce.
Poczuł, jak jej skóra cierpnie pod jego dotykiem. `Tak, też Cię kocham.
` Powiedział i położył ją na tylnim siedzeniu swojego auta. Zatrzasnął drzwi.
`Cholera!` Wrzasnął i przetarł zmęczone oczy.`Cholera, no.`
|
|
 |
To dziwne. Większość ludzi po rozstaniach chce cofnąć czas, spróbować
jeszcze raz,
a ja bym nie umiała. Replay by mnie zabił.
|
|
 |
Chcę drinka. Chcę pięćdziesiąt drinków. Chcę butelkę najczystszego,
najmocniejszego, najbardziej niszczycielskiego, najbardziej trującego
alkoholu na ziemi. Chcę pięćdziesiąt butelek. Chcę cracku,
brudnego i żółtego i wypełnionego formaldehydem. Chcę tonę amfy w proszku,
pięćset kwasów, tubkę kleju większego od ciężarówki, basen benzyny tak duży,
żeby się w nim utopić. Chcę czegokolwie, wszystkiego, byle tylko zapomnieć.
|
|
 |
Kiedy życie daje Ci Bad Romance, pokaż mu Poker Face, weź swój Telephone,
zadzwoń do Alejandro i Just Dance. Tylko uważaj na Paparazzi.
|
|
 |
kliknij w moje serce i zapisz jako swoje. ♥
|
|
 |
żyjesz, coś psujesz, żyjesz dalej. i tak w kółko.
|
|
 |
przecież nie ma nic złego w pozwoleniu sobie na bycie szczęśliwym, nie ? ♥
|
|
 |
a ten jeden wieczór, który wciąż mam w pamięci, sprawił, że wszyscy inni faceci na tym świecie, przestali dla mnie istnieć./destino
|
|
 |
a dzisiaj gdy siedzieliśmy ze znajomymi ty zażartowałeś mówiąc mi, że pasowalibyśmy do siebie, bo przecież oboje mamy kozackie czarne bluzy. zaczęłam się śmiać i spojrzałam na naszych kolegów, którzy tylko uśmiechali się pod nosem i trącali ręką, po czym wybuchli śmiechem komentując, że łączy nas jeszcze jakiś milion innych rzeczy, ale mamy racje udając, że nic nas nie łączy, bo nie znieśli by kolejnej zakochanej pary w naszej paczce. zmieszana spojrzałam na Ciebie, a ty bezczelnie się uśmiechnąłeś, nie spuszczając ze mnie wzroku./destino
|
|
|
|