 |
uduszę ją gołymi rękami albo urwę jej łeb. coś poetyckiego, zobaczy się.
|
|
 |
zmierzchało, kiedy dostrzegłam jakiś cień zmierzający w moją stronę. serce zakuło z nadziei. ale cień przemknął dalej. to nie On. / n
|
|
 |
wystarczy ułamek sekundy, jedna chwila a Nasze wspólne marzenia i sny, mogą tak po prostu prysnąć, jak bańka unosząca się gdzieś na wietrze. pytasz dlaczego? spójrz na to z tej strony, uczucia, których nie doceniasz i o które nie dbasz, z czasem tak po prostu wypalają się, bez konkretnego powodu stają się dla Nas niczym, chociaż kiedyś były najważniejsze, czymś czym oddychaliśmy razem, każdego dnia. | endoftime.
|
|
 |
domknęłam okno w maleńkiej szatni. trzęsąc się z zimna, przebrałam dżinsy na krótkie spodenki. biegiem ruszyłam na salę. trening zaczynał się za pięć minut.- Jak myślisz, w padnie dziś ktoś ciekawy ? - Pewnie nie.- odpowiedziałam przyjaciółce i zaczęłam rozgrzewkę. wzięłam się za rozciąganie.- Przyszli jego kumple. - Aha. - odpowiedziałam chłodno, starając się wygnać go z myśli. stanęłam prosto po czym powoli wyginając się do tyłu, zrobiłam mostek ze stania. rękami sięgając coraz bliżej nóg, skupiłam się na ćwiczeniu.- Ej.- usłyszałam głos przyjaciółki.- Czekaj. - Ale..- przerwała, bo właśnie oderwałam nogi od podłogi i wykonałam przerzut w tył, podwójną gwiazdę, całość kończąc nie byle jakim szpagatem. odwróciłam się w jej stronę. z dziwną miną stała kilka metrów dalej.- No co ?- zapytałam a ona oczami wskazała wejście. spojrzałam w tamtą stronę. stał w drzwiach wpatrując się we mnie z zachwytem. przełknęłam łzy, nie przerywając ćwiczeń. pozwoliłam, by przyjrzał się temu co stracił./n
|
|
 |
bez niego jestem nikim. niczym. chodzącą kukłą poniewieraną przez życie. wydarzenia które mają miejsce obok mnie, skutecznie blokują dostęp do rzeczywistości. wszystko co robię jest bezsensowne. nie jestem już sobą. wypełniająca mnie tęsknota za nim, stworzyła coś, czym teraz chyba jestem. pustą postacią wypraną z emocji. / nieswiadomosc
|
|
 |
dziewczyna ze złamanym sercem jest zdolna do wszystkiego. od żałosnego błagania Go o powrót, do zabójstwa, więc dwa razy się zastanów nim spróbujesz poderwać mojego chłopaka. / nieswiadomosc
|
|
 |
nie pytaj jak jest, nadal nic nie rozumiem a może, tak naprawdę nie chcę rozumieć. co z tego, że raz jest dobrze a raz wszystko się pierdoli, raz jest przy mnie na każdym kroku, a raz nie ma Go w ogóle, raz zobaczysz na mej mordzie uśmiech a raz łzy, ale co z tego? co z tego, że coraz częściej ludzie zawodzą, a Ich obietnice nagle stają się marnym żartem? co z tego, że czasem za bardzo się przywiązuję, że ufam i nie potrafię tak po prostu zapomnieć o chwilach i ludziach, których imiona kiedyś mogłam podstawić pod definicję osobistego szczęścia. | endoftime.
|
|
 |
cz 2. ognie znów się paliły, a cmentarz wyglądał jak bożonarodzeniowa choinka obwieszona światełkami. przed nią nikogo nie było. - Gdzie jesteś ?! - krzyczała, mając nadzieję, że przyjaciółka zaraz wyjdzie z najbliższej kryjówki mówiąc "ale cię nabrałam". ale nie wyszła. dopiero teraz spostrzegła, że siedzi na ziemi. drżącą ręką podparła się, by wstać, kiedy znicze na jego grobie, jeden po drugim zaczęły roztrzaskiwać się na kawałki. z przerażeniem poderwała się na nogi i zaczęła biec. światła na grobach które mijała, zaczynały migotać, niektóre gasły. z sercem w gardle, dopadła bramy. pociągnęła ją mocno do siebie, ta jednak ani drgnęła. dławiąc się strachem, zaczęła wzywać pomocy. nikt nie nadchodził. wciąż krzycząc, poczuła na karku czyjś oddech. odwróciła się powoli. przez łzy dostrzegła jego zamazaną postać. jej słabe serce nie wytrzymało. upadła na ziemię, resztką świadomości chwytając jego ciche: "wreszcie będziemy razem, Kochanie. już na zawsze". / nieswiadomosc
|
|
 |
cz 1.gdzieś daleko odezwało się wycie psa, pierwsze gwiazdy pojawiały się na niebie, a one stały dopiero przed wejściem. - No chodź, chyba nie tchórzysz ? - powiedziała do niej przyjaciółka. - Jasne, że nie. - to mówiąc pchnęła żelazną bramę, która swym zgrzytem mogłaby obudzić połowę nieboszczyków na tym cmentarzu. - A właściwie dlaczego idziemy tu w nocy ? - zapytała. - Nie uważasz, że wtedy jest jakiś lepszy nastrój ? - Sama nie wiem... - odpowiedziała, wspinając się na górę, między grobami. kiedy dotarły do wielkiego krzyża, pod którym był pochowany, przystanęła. w myślach odmówiła krótką modlitwę. - Podaj mi zapałki. - zwróciła się do przyjaciółki, a ta posłusznie dała jej małe pudełeczko. zziębniętymi dłońmi zapaliła czerwony znicz. nagle coś za nią trzasnęło. nim się odwróciła, wszystko zgasło. każda świeca i każdy znicz. jakby ktoś naraz zdmuchnął światła na całym cmentarzu. - Jesteś tu? - szepnęła w pustkę. odpowiedziała jej cisza. równie nagle wszystko powróciło do normy.
|
|
 |
dzisiaj, kiedy staliśmy tak z ludźmi nad Ich grobami, szepcząc wspominaliśmy czas kiedy byli tutaj, obok przy Nas, zastanawialiśmy dlaczego tak jest, że życie zabiera Nam ludzi, którzy tak naprawdę niczym nie zawinili, dlaczego zamiast podarować jeszcze jedną szansę na oddech, zamyka Im powieki zatrzymując rytm serca, ciała zakopując pod ziemię. przez myśli kilkaset razy przewijały się Ich uśmiechy, słowa zatrzymane gdzieś na dnie serca i czyny zapisane w pamięciach. pomimo świadomości, że nie ma Ich już z Nami, że może już nigdy się nie zobaczymy, to w Naszych sercach trwają nadal, żyją przypominając o sobie każdego dnia. | endoftime.
|
|
 |
może to wbrew wszystkiemu co rozsądne. może to samobójstwo, a może bilet do wolności, ale chciałabym usłyszeć z jego ust "nie kocham". odegnać wreszcie wszystkie złudne nadzieje, wyrzucić wspomnienia, żyć dalej. tylko jedno zdanie dające coś, a jednak odbierające wszystko. / nieswiadomosc
|
|
|
|