 |
delikatnie przysunął się do mnie, z wyraźną chęcią złączenia naszych warg. na moment wstrzymałam oddech. gdy dzieliły nas już tylko milimetry, szepnęłam: - Nie. - O co chodzi? Coś się stało? - zapytał lekko przejęty. - Nie mogę. - Przecież spotykamy się, myślałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku i mnie lubisz.. - Masz rację, bardzo cię lubię. - Więc w czym problem? - zapytał ze smutkiem w oczach. dłoń zaciśniętą w pięść przyłożyłam do serca. - To miejsce... to miejsce wciąż jest zajęte. - powiedziałam, a moje oczy napełniły się łzami. - Kim on jest? Skoro tak go kochasz, dlaczego nie ma go przy tobie? - zapytał, a ja poczułam potworną pustkę. wspomniałam dzień w którym miał wypadek. rozpłakałam się na dobre, nie hamując gwałtownego szlochu. - On...nie żyje. - Przepraszam. Ale czy nie powinnaś tym bardziej spróbować żyć dalej? - Pewnie powinnam, ale nie chcę. Nie umiem. Nie dam rady żyć bez niego. - powiedziałam przełykając kolejne łzy i odeszłam, zostawiając go ze złamanym sercem/n
|
|
 |
patrząc w Twoje oczy, boję się tego światła przenikającego przez nie, odbijającego się blasku gdzieś w źrenicach, uświadamiając mi, że z nią jesteś szczęśliwy, że teraz to dla niej bije Twe serce a w tych oczach, już nigdy więcej nie zobaczę swego odbicia. | endoftime.
|
|
 |
jutro podobnież jest dzień mówienia prawdy, choć nie wierzę w te powymyślane daty z doklejonymi świętami, to byłoby miło gdyby w końcu przypomniał sobie o mym istnieniu, i w końcu szczerze powiedział jak jest na serio, czy między nami nadal coś trwa, a może tego wszystkiego nigdy nie było, czy jestem już przeszłością zakopaną gdzieś na dnie serca czy wciąż liczę się ponad wszystko i wszystkich wokół. | endoftime.
|
|
 |
nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być teraz obok Ciebie, czuć Twój uśmiech na swych wargach, dłoń w dłoni, powolny oddech na mym kark, za każdym razem przyprawiający o dreszcze, i czuć jak trzymasz mnie przy sobie, tak cholernie mocno, jakbym była wszystkim czego potrzebujesz. | endoftime.
|
|
 |
- za miłość. - powiedziała przyjaciółka, unosząc do góry wysoki kieliszek. - za wiernych facetów. - powiedziałam z sarkazmem, sięgnęłam po butelkę i wypiłam do dna. /n
|
|
 |
otwarte okno, powiew zimnego wiatru wywoływał ciarki na całym ciele, jesienny wieczór spędzany siedząc na parapecie, pośród przerażającego ciszy, był już standardem w jej życiu. siedząc tak, przykurczała kolana do klatki piersiowej i opierając o nie swój podbródek, w myślach odtwarzała chwile, dzięki którym istniało szczęście. jego uśmiech, słowa i gesty przewijały się przez multum innych wspomnień, zatrzymanych gdzieś na dnie pamięci, tak po prostu nie dając spokoju i szansy na oddech każdego dnia. spływające po policzkach łzy, bezdźwięcznie odbijały się o podłogę, przypominając o sensie życia, który zniknął wraz z jego odejściem. | endoftime.
|
|
 |
sprawdzałam wszystkie pomieszczenia w domu kolegi, szukając przyjaciółki, która zniknęła mi z oczu. impreza rozkręcała się na dobre. coraz lepsza muzyka płynęła z głośników, z dołu słyszałam śmiechy i głosy znajomych. otworzyłam drzwi jednego z pokoi, nikogo. w następnym również. gdzie ona się podziała ? podeszłam do czwartych z kolei drzwi. były lekko uchylone. - Tu jes... - urwałam w pół słowa. tak była tam. siedziała okrakiem na moim chłopaku, czule wpijając się w jego usta. serce, które na moment stanęło, uderzało teraz dwadzieścia razy szybciej niż normalnie. zamknęłam usta i trzasnęłam drzwiami. pod powiekami czułam gorące łzy, które próbowały wydostać się na zewnątrz. obraz rozmazywał się coraz bardziej, a ja biegłam, byleby szybciej się stąd wydostać. dopadłam schodów. pokonałam kilka stopni kiedy poczułam ogromny ból w nodze. upadłam. nastała ciemność, a ostatnim co poczułam było uderzenie w głowę. /n
|
|
 |
a kiedy poczuję rosnącą pustkę. wspomnę Ciebie. śmiejące się oczy i ciepłe dłonie. głęboki głos i słodkie wyznania. silne ramiona i delikatne pocałunki. a na koniec dzień w którym zapytałeś czy chcę z Tobą być i dzień w którym odebrałeś mi sens życia. wspomnę i stracę wszystko jeszcze raz. / nieswiadomosc
|
|
 |
pamiętam jak budził mnie pocałunkiem, w ten cudowny sposób rozpoczynając kolejny wspaniały dzień. zawsze robił mi za słodką kawę i choć wiedział że nie jadam śniadań, przygotowywał coś smacznego. otulał mnie kocem gdy w jesienne wieczory drżałam z zimna. kupował czekoladę zawsze, gdy czuł że mam zły dzień. troskliwy i opiekuńczy, 24 na dobę. i kochał mnie. taką ciepłą i prawdziwą miłością. prawdziwą - ale nie wieczną. z czasem przestałam pić kawę, a on nie przyrządzał śniadań. ja nie marzłam, on nie kupował słodyczy. nadal był opiekuńczy i ciepły, ale inaczej. co raz mniej. aż w końcu coś się chyba skruszyło. ani cień dawnej czułości nie towarzyszył mu, gdy zostawiał mnie samą. samą z problemami, życiem i niespełnioną miłością. / nieswiadomosc
|
|
 |
pamiętam, jak z blaskiem w oczach patrzył na mnie, tak jakbym to ja wypełniała każdą pustkę w jego sercu, jak łapiąc mnie w talii przyciągał do siebie i otulał me zmarznięte ciało swym zapachem. splatając nasze palce w jedną całość, lekkim ruchem swej dłoni podnosił podbródek do góry, podtrzymując tak, powoli przybliżał swe usta, delikatnie zatapiając ich smak, w moich. zaciągał się zapachem mego ciała, za każdym razem z taką samą fascynacją, dłonią dotykając policzka szeptał, o tym jak z dnia na dzień coraz bardziej pragnie być obok, jak bardzo marzy o tym, bym jego własnością była już na zawsze. | endoftime.
|
|
 |
za każdy fałsz na mój temat, wyrwany gdzieś z twoich ust, za każdy kit wciskany innym tylko po to, by zjechać mi reputację, mogę szczerze podziękować, pytasz dlaczego? bo akurat mnie to nie boli, właśnie dzięki temu, ja kształcę charakter, a ty tak po prostu w oczach innych, stajesz się kimś niewartym nawet jednego spojrzenia. | endoftime.
|
|
 |
jestem zmęczona byciem tą, którą chciałbyś żebym była.
|
|
|
|