 |
- kochasz mnie ? - nie. - to weź zacznij. / nieswiadomosc
|
|
 |
chłodnymi palcami dotykał nagiej skóry moich ramion. - Przez ciebie dostaję gęsiej skórki. - wyszeptałam prosto do jego ucha. - Wiem. - odparł, zsuwając jedno ramiączko mojej bluzki. wypuściłam z ust białe kłęby dymu. - nie lubię gdy palisz. - mruknął. w odpowiedzi dmuchnęłam mu w lekko rozchylone usta. przybliżył je do moich, po czym złączył w namiętnym pocałunku. oderwałam się od niego, zaciągając się ostatni raz. gładząc mój kark, wywołał kolejny dreszcz. - Chcesz to sobie pal, ja chyba wychodzę. - szepnął zaczepnie, na co wyrzuciłam fajkę za okno. obróciłam się do niego i obejmując go nogami w pasie przysunęłam swoje usta do jego policzka. - Nie ma szans. To ty jesteś moim największym nałogiem. - powiedziałam, ogrzewając go gorącym oddechem i popychając na łóżko. / nieswiadomosc
|
|
 |
przecież na każdym kroku mieliśmy w sobie oparcie, te wspólne marzenia i obietnice trwania już na zawsze, nagle jakby stały się czymś nieważnym, niewartym przejmowania. wciąż tęsknię patrząc na nasze zdjęcia, i ze łzami w oczach, nie potrafię tak po prostu uwierzyć w to, że to czas poróżnił doszczętnie wszystko to co wspólne, to co na każdym kroku dawało tyle szczęścia, co miało istnieć i być na przekór wszystkiemu, pomimo tych wszystkich barier dzielących każdego dnia. | endoftime.
|
|
 |
nadal się łudzę, nadal czekam na ten dzień, kiedy rano wstając dłonią przetrę oczy i patrząc w okno ujrzę promienie słońca przebijające się przez żaluzje, a w telefonie wiadomość od Niego, z treści tam wnioskując jak bardzo tęskni, potrzebuje i wciąż kocha. | endoftime.
|
|
 |
czas płynie, jednych łącząc, drugich dzieląc, choć to wszystko przemija, ja nadal w tym tkwie, nadal pamiętam o tym co było, co może nawet być nie powinno, o każdym uczuciu i słowach tak przekonująco prawdziwych, pamiętam o Tobie.. | endoftime.
|
|
 |
wytykaliśmy sobie jakieś banały, kłótnie bez podstaw i kolejne dni bez swojej obecności. dni przelatują przez palce, tak szybko, że sama gubię się w tym wszystkim, powoli przestaję ogarniać ten cały chłam zwany życiem. nadal żałuję słów rzuconych sobie w twarz, naszych decyzji, tego wyboru osobnych dróg, tęsknię zrozum. | endoftime.
|
|
 |
choć wtedy nie wiedziałam nawet jak wygląda, oprócz kilku poznanych mi wcześniej uczuć, Jego tak naprawdę wcale nie znałam a pomimo to, widząc tego jednego esemesa a potem kolejne o tak podobnej treści, z mych oczu łzy zaczęły sączyć się tak gwałtownie, bez jakichkolwiek zahamowań. pamiętam jak przed zaśnięciem myślałam o tym co robi, czy już śpi czy może nadal siedzi gdzieś na łóżku i intensywnie myśli o tym wszystkim. tak, przyznaję się.. martwiłam się o Niego, martwiłam się o gościa, który przecież w sumie był dla mnie nikim, a jednak serce nie pozwalało mi nawet na sekundę dopuścić myśli, że właśnie teraz mogłoby Go zabraknąć. ~ endoftime, for rapoholiiik.
|
|
 |
zlizując nutellę z jego warg, zastanawiałam się co jest słodsze. / nieswiadomosc
|
|
 |
siedząc przed komputerem, wciąż jeszcze w piżamie, gapiłam się tępo w ścianę. łyżka za łyżką, jadłam nutellę, aż do słodkiego obrzydzenia. pakując w siebie kolejne kalorie, oderwałam zaszklony wzrok od ściany i spojrzałam na ekran komputera. wolny internet wreszcie zatrybił i otwierał stronę facebooka. odłożyłam prawie pusty już słoik, oblizałam brudne z czekolady palce. nadrabiając zaległości, przeglądałam główną stronę. w moje oczy rzuciło się serduszko występujące przy każdej zmianie statusu. zamrugałam kilka razy. byłam pewna że wzrok wcale mnie nie myli. był w związku. ciężko opadłam na fotel i zakryłam oczy dłońmi. roześmiałam się głośno. do pokoju wbiegła moja siostra z pytaniem co się stało. nie odpowiedziałam. śmiałam się dalej, aż po chwili mój śmiech zmienił się w płacz. podeszła do mnie i po jednym rzucie oka na monitor, zrozumiała. objęła mnie mocno, a ja wylewając ostatnie łzy, dziękowałam Bogu, że jest osoba, na którą zawsze mogę liczyć./ nieswiadomosc
|
|
 |
widząc czerwone oczy, rozmazany tusz na policzkach i drżący głos, pytasz się czy coś się stało. ... nic kurwa, to ze szczęścia.
|
|
 |
jak narkomanka na głodzie. tak właśnie się czułam, gdy był obok, a ja nie mogłam go nawet dotknąć. tak blisko, a jednak tak daleko. na wyciągnięcie ręki, jednak oddzielony grubym, niewidzialnym murem. nie wiedział, że bez niego schnę. nie słyszał jak przez niego płaczę. nie zdawał sobie sprawy. dostrzegał tylko szeroki uśmiech na moich ustach, za każdym razem gdy go mijałam. nie zwracał uwagi na nic więcej. przyjął do wiadomości że jestem szczęśliwa i sobie radzę. zapomniał o najważniejszym. o oczach. one nigdy nie kłamią. również i ja nie potrafiłam nimi się uśmiechać. pełne bólu i napływających łez, stały się niezauważalne, dla tego, kto widzieć po prostu nie chciał . / nieswiadomosc
|
|
 |
może jestem niepoprawna. szurnięta bądź detalicznie odchylam się od pozostałych dziewczyn. ale nie marzę o wieczornych spacerach po plaży. o moczeniu swoich stóp w złotym piasku i patrząc na rozbijające się o brzeg spienione fale, wyznawanie sobie miłości. marzę realnie. pragnę porannej kawy w pośpiechu. krótkich i treściwych sms'ach od czasu do czasu. i pocałunkach. nie pod rozgwieżdżonym niebem w czasie deszczu. wystarczyły by mi te na szkolnym korytarzu podczas przerwy.
|
|
|
|