 |
Wtedy otworzysz zamknięte oczy, coraz szerzej i szerzej, nie wierząc, że kiedyś były tak ślepe. I będziesz patrzył jak wspomnienia niegdyś żywe, dziś obracają się w popiół. Jak nasza miłość, niegdyś tak żarliwa, dziś gnije, pochowana kilka metrów pod ziemią.
|
|
 |
Z kazdym miejscem wiążą się wspomnienia,i to one sprawiają,że do jednych chcemy wrócić, a o drugich zapomnieć.
|
|
 |
Ponieważ to, że staram się Ciebie nie kochać,tylko sprawia, że kocham Cię jeszcze bardziej..
|
|
 |
spacerniak z ziomkami, dzień jak codzień. kilka piw w torebce, paczka szlugów, wszystko co kocham. i oni. moje przybrane rodzeństwo podnosiło mnie na duchu. dochodziliśmy do naszej miejscówy. od jakiegoś czasu tam nie przychodził. siostra, która szła z przodu wysłała mi esemesa - 'siedzi tam ze swoją dziunią.' zatrzymałam się, pierdoliłam tusz do rzęs. -jesteś silna? - zapytał mnie brat. -oczywiście, a przynajmniej się staram. -to chodź tam i pokaż mu, jaka śliczna i mądra z Ciebie laska, podejdź, przybij mu piątkę, a ją wyśmiej. poszłam tam, z papierosem w mordzie, a z bratem za rękę. uśmiech nie schodził mi z twarzy. i te jego zdziwienie. pewnie pomyślał, że jesteśmy razem. ale chuj mnie jego opinia.
|
|
 |
czekałam. czekałam trzysta sześdziesiąt cztery dni i nocy. marzyłam, tęskniłam. codziennie, spotykałam Cię w snach. wyobrażałam sobie, co będzie jak ją rzucisz. nie mogłeś przecież być z nami na raz. słuchałam piosenek, które wrzucałeś na youtube. jarałam się maksymalnie. ten głos, Twój głos kołysał mnie do snu i budził rano. niestety, nie mogłeś wydostać się z tego toksycznego związku. to ona - marihuana - zniszczyła nasze serca.
|
|
 |
mam powodzenie u facetów bez prostowania włosów, tony tapety, krótkich kiecek, sztucznego śmiechu i głosu z manierą.
|
|
 |
wiesz, chciałabym Ci podziękować. za każdy szept, za każdy uśmiech, za każdy pocałunek. a teraz uciekam. przepraszam.
|
|
 |
nie chodzi mi o te blizny na rękach. nie chodzi mi o te wylane łzy. nie chodzi mi o trzy pary szpilek, połamanych, uciekając, gdy widziałam was razem. nie chodzi mi o szkołę, którą zajebałam z rozpaczy. chodzi mi tylko o jedno, o spokój. dlaczego odzywasz się, gdy prawie się uwolniłam. dlaczego, teraz mnie gnębisz. nie mogłeś zrobić tego jakieś pół roku temu, gdy nie potrafiłam się podnieść z Twojego powodu. wytłumacz mi.
|
|
 |
skrzypnięcie drzwi, których nikt już od dawna nie otwierał, stuknięcie obcasów na schodach, którymi nikt od dawna nie szedł, szelest firanki w pokoju, w którym nikt nie uchyla już okna. a gdzieś w rogu pod ścianą, w plamie krwi, leży starające się jeszcze bić, serce - z nożem wbitym przeze mnie, w sam środek..
|
|
 |
Dzisiaj wieczorem mam na sobie czerwoną sukienkę
Tańczę w ciemności, w bladym świetle księżyca
Upięłam włosy w stylu prawdziwej królowej piekności
Ściągnięte szpilki, czuję że żyję.
|
|
 |
patrząc na świat zza tafli łez.
|
|
|
|