 |
Jak to dobrze, że skończył się już ten podły dzień co mi Cię zabrał.
|
|
 |
To, że się do Ciebie uśmiecham, wcale nie musi oznaczać, że Cię lubię. Mogę na przykład, wyobrażać sobie, że stoisz w płomieniach.
|
|
 |
Powiedz mi tylko jedną rzecz. Jedną. Czy gdyby On nagle stwierdził, ot tak, z dnia na dzień, że kocha kogoś innego i że to ona, ona, a nie Ty, że z nią, z nią, przyszłość, marzenia i wyobrażenia i plany i wszystko, wszystko czego Ty zawsze od niego chciałaś, powiedz mi, odpuściłabyś, ot tak? Przedłożyłabyś własne szczęście, nad jego szczęście? Kochasz go tak, że jego "ja" jest ważniejsze od Twojego? I czy to jest, jest na tyle silne, że byłabyś w stanie pojawić się na Jego ślubie? Patrzeć, słyszeć, jak przysięga miłość, szczęście i wierność tej, która jeszcze kilka lat temu, miała być Tobą i nie umierać z bólu? Więc jak? Nadal twierdzisz, że kochasz bezgranicznie ? Let's face it. To się nie zdarza. Nikt tak nie potrafi.
|
|
 |
Nigdy ale to przenigdy nie zapominaj o uśmiechu. Nie zapominaj, że inni cieszą się Twoją porażką. Unieś głowę i znaj swoją wartość. Nie dawaj tym skurwielom pieprzonej satysfakcji, proszę Cię, nigdy / kredkinabaterie4
|
|
 |
Zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, zapomnij o nim, tak cholernie proszę, choć na chwilę - ZAPOMNIJ. / kredkinabaterie4
|
|
 |
Pamiętam dzień, w którym zadzwonił po raz ostatni. Druga w nocy, był po ciężkiej najebce. Sms brzmiący "co słychać" i kilka nieodebranych połączeń. Spotkanie, poważna rozmowa, ostatni pocałunek. Jego "muszę spadać" i moje kroki w przeciwną stronę. Biegnąc za mną i szarpiąc za ramiona prosił, żebym nie robiła nic głupiego. I tylko przez tą obietnicę jeszcze tu jestem, choć czasami tak strasznie ciężko mi oddychać. / kredkinabaterie4
|
|
 |
"Wiesz, nie ma miłości, jest tylko chemia. Zwykły sex i strach, by ktoś inny go nie miał."
|
|
 |
Zostań. Jeśli tak bardzo chcesz to proszę, zapraszam Cię - wejdź do mojego życia, rozsiądź się, czuj się jak u siebie, otwieraj lodówkę, wyjadaj z niej wszystko, brudź naczynia i rozrzucaj ubrania po wszystkich kątach pokoju. Kochaj się ze mną co noc, całuj mnie cholernie dużo, rozmawiaj ze mną, śmiejmy się, pijmy dużo alkoholu, nie chodźmy do szkół, prac, zapomnimy o świecie, stwórzmy własną utopię, będzie idealnie, bajecznie do cna, tylko nigdy, kurwa nigdy nie wspominaj o miłości.
|
|
 |
Przytulasz mnie, mimowolny, krótki gest. Otulasz mnie szerokimi ramionami, nasze gorące oddechy wędrują wzajemnie po twarzach. Już nawet się nie rumienię. Tylko czasem uśmiecham się kącikami ust. Oczy nie iskrzą się. Jestem tak bardzo pusta już teraz, coraz ciężej mi oddychać. Rozczarowujesz się. Według Ciebie jestem martwa, nie reaguję, to nic nie znaczy, wyczuwasz znieczulicę. To tak cholernie błędne, ta omylna interpretacja mojej osoby, która tylko otoczona Twoimi rękoma przestaje się trząść i teraz jeden cholerny raz w całym szeregu gównianych akcji tego świata - nie boi się.
|
|
 |
a jak sie wkurwie to sie przetne, wykrwawie do słoiczka, zaniose Ci go, postawie na gazie, włacze. moze przy tej małej demonstracji zrozumiesz jak bardzo we mnie buzuje krew i, ze jak mówię ze mam powód do zdenerwowania to rzeczywiście tak jest?
|
|
 |
Chcę Cię mieć. Chcę tę imprezę, chcę z Tobą pić, tańczyć, otulana Twoim ciałem, chcę Twoich dłoni, Twojego oddechu, chcę żebyś znów mnie całował i chcę Cię czuć, blisko, czule, o Boże, tak najlepiej, chcę już, nie mogę wytrzymać, za często o Tobie myślę, próbuję nie być o nic zazdrosna, nie dusić Cię, nie wykańczać przy tym siebie, cholera, tak bardzo się staram, żeby odsunąć od siebie uczucia, ale kręcisz mnie, nie rozumiem po co nam ubrania, nie wiem po co opory, nie hamujmy się już, dawaj mi siebie i odbieraj sobie równie wysoką zapłatę, mrucząc mi do ucha jak dobrze Ci tak blisko.
|
|
 |
a od dzisiaj nie wezmę do ust niczego, co kiedykolwiek z tobą jadlam - sposób na wspomnienia i boczki.
|
|
|
|