 |
|
nie kierowałeś się ani sercem ani rozumem. przemawiał przez Ciebie tylko i wyłącznie Twój penis.
|
|
 |
|
popatrz jakie twoje zycie bez osób na których ci zalezy jest bez sensu, bo przeciez fajnie jest miec kogoś do kogo uśmiechasz sie bez powodu, kogo kochasz za to że cie wkurza i za to że z tobą zawsze jest, komu możesz powiedziec że go kochasz i nienawidzisz za to że zjadł ci czekolade a miałaś na nią tak bardzo ochotę, komu możesz sie wydrzec przez telefon że miał byc na gadu a go nie było, komu możesz co pięc minut mówic 'boże, ty tępoto' fajnie jest miec kogoś takiego.
|
|
 |
|
Bo nie ma we mnie nic interesującego, nic co mogłoby Cię zaskoczyć, nie ma we mnie niczego co mogłoby powalić Cię na kolana, niczego co dałoby Ci powód do powiedzenia sobie: "kur** jak ja kocham tą dziewczynę".
|
|
 |
|
przyjmij to do wiadomosci, ze kurwa zazdroszczą mi ciebie bo mają czego zazdrościc
|
|
 |
|
przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.
|
|
 |
|
i naprawdę nie wiem czy mam odpuścić czy walczyć. chociaż nie sądzę, żeby to cokolwiek dało. nadal będziesz mnie okłamywał a głupia ja, będę wierzyć w każde Twoje kłamstwo.
|
|
 |
|
obiecałam sobie, że nie będę płakać. nie będę. już nie warto, to niczego nie zmieni.
|
|
 |
|
zapomniałam już nawet jak wyglądasz. nie pamiętam koloru Twoich oczu, Twojego uśmiechu. nie mogę sobie przypomnieć Twojego zapachu. powoli zapominam nawet o tym, że jesteś dla mnie całym światem.
|
|
 |
|
słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka, że one nie potrafią kłamać.
|
|
 |
|
nie zwrócisz mi tych nieprzespanych nocy i przepłakanych dni.
|
|
 |
|
jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
|
|