|
Tu raz cię nienawidzą, raz kochają, coś nie tak?
Dziś wiem to dobrze jak Pezet w 2002
|
|
|
Wszyscy strasznie spinamy się, a by być jacyś. Codziennie rysujemy siebie, dolepiamy do siebie klejem różne kartki, zdjęcia, wyrysowujemy się w ramki, aby poczuć, że jesteśmy czymś więcej niż imieniem i nazwiskiem
|
|
|
rzadko się stąd ruszam myślę, że to błąd
w moich żyłach zamiast krwi już chyba płynie prąd
|
|
|
proszę, dowiedz się, czemu jest mi tutaj aż tak źle. krzywdzisz mnie już mniej, nocą łatwiej mi to przyznać jest.
|
|
|
daj mi miejsce przy oknie, wiesz, może być obok tamtych dwóch, znowu wyszło odwrotnie – mieliśmy razem być tu, mieliśmy wszystko dzielić na pół, ten zwyczajny sukces i niezwykły ból i nie dotarłbym tu, gdybym nie szedł z Tobą a paradoksalnie nie chce mieć Cię obok
|
|
|
Mogłem być Twoim schronem, bezpiecznym miejscem. Mogłem owinąć ramiona wokół Ciebie i chronić przed twardą rzeczywistością. Mogłem walczyć z wiatrem, który chciał Cię strącić z nóg, tak, abyś podniosła się ponownie. Mogłem być Twoim domem.
|
|
|
Jak to jest, że nieoczekiwanie
centralne ogrzewanie tak splata mi się z przemijaniem.
|
|
|
wyniosłem się dalej niż sądziłem, że mogę, ale tęsknię za Tobą bardziej niż sądziłem, że będę.
|
|
|
Chciałem umrzeć, a nie udało mi się nawet zasnąć.
|
|
|
zdarza się podrzeć te kartki by potem je składać jak puzzle gdy czuje się martwy
|
|
|
Nie zwracam uwagi na resztę, wybacz przeoczenia choćbym miał zostać sam jak palec Freddiego Kruegera
|
|
|
Dziś potrzebny mi ktoś nowy
taki ktoś, jak Ty.
I kto pół nocy na mnie czekałby
gdy korytarzem czołgam się do drzwi nad ranem
|
|
|
|