|
(Jesteś jak) nieoczekiwany zwrot podatku
Długi weekend dla tych utopionych w korpoświatku
Gdy wszyscy wokół brzmią nijak, twój głos wciąż spijam
Tak jak szum winyla o poranku
|
|
|
Wiesz, lubię wieczory.
Lubię się schować na jakiś czas,
I jakoś tak, nienaturalnie
Trochę przesadnie, pobyć sam .
Wejść na drzewo i patrzeć w niebo,
Tak zwyczajnie, tylko że
Tutaj też wiem kolejny raz
Nie mam szans być kim chcę
|
|
|
Można by przypuszczać, że cierpię na swoiste rozdwojenie jaźni. Inna jestem wobec miłych mi ludzi, a zupełnie inna, kiedy zostaje sama ze sobą. Ponura, obolała, z pretensjami do siebie.
|
|
|
Ciągle chcemy trochę więcej,
życie piękne jak w piosence mieć.
Powiedz co jest najważniejsze,
za co dałbyś uciąć ręce swe.
Ciągle chcemy trochę więcej,
by po dzielni śmigać w bem-ce,
już nie martwić się o pensję,
życie lekkie mieć,
jak dym, dym, dym
|
|
|
Były czasy kiedy sprawiałaś, że naprawdę się uśmiechałem
i były czasy kiedy sprawiałaś, że naprawdę płakałem
i były czasy, że w ogóle nie wiedziałem jak czuć,
ale magnetyzm, przyciągnął Cię blisko mnie.
|
|
|
Jestem w środku czegoś co już dawno,
być przestało tylko wierszem.
Czy wszyscy kochamy niewłaściwego nam człowieka?
|
|
|
Ludzie, rzuceni jak ziarno,
naprawdę wierzą, że miłość jest spokojem,
Wielkim darem,
a my dobrze wiemy ile łez podlewa ten kwiat.
|
|
|
Krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste,
I kopie cię po dupie coraz częściej jeszcze mocniej
|
|
|
Nie ma nas pewnie ciężko to przeżyć,
nie ma szans, by to mogło się zmienić...
|
|
|
Na sercu kamień, z ust cisza i znów się nie znamy i mijamy wśród pytań..
|
|
|
Użalam się nad sobą i to nie jest spoko, mimo wszystko.
Oczy mam przekrwione, kłamią jeśli widzą płomień.
|
|
|
Tak tworzy się legenda, tabletki nie chcą działać,
sumienie nie chce przestać gryźć.
W sumie nie chcę przestać żyć,
choć w sumie nie chcę biec tak o donikąd
|
|
|
|