 |
|
Byłeś powodem, który sprawiał, że każdy dzień był nieskończonym pięknem.
|
|
 |
|
I wciąż masz w sobie coś, co nie pozwala mi Cię skreślić.
|
|
 |
|
Uciekasz w zapomnienie i dochodzisz do takiego momentu, gdzie słowa zaczynają Cię zabijać. Próżnia, przed którą stoisz zaczyna przemawiać ludzkim głosem. Woła Cię głosem osoby, która jest bardzo bliska Twojemu sercu. Z sekundy na sekundę zaczynasz wierzyć, że tam na dole właśnie czeka Twoje najskrytsze pragnienie. Z pozoru wydaję Ci się, że jest to moment, w którym właśnie Ty dostajesz na tacy to, co straciłeś na szali losu. To, co jest dla Ciebie najgorszym strapieniem bezsennych nocy. To, co najbardziej kochasz, a raczej powinnam powiedzieć- to, kogo kochasz całym tchem. Z samego dołu otchłani dochodzi właśnie ten głos, który woła Cię co raz głośniej, głośniej i głośniej.. Wystarczy tylko jeden krok, by znaleźć się na jego dnie i poznać prawdę o sekretnym głosie, który kusi Twój umysł i serce. Zaryzykujesz?
|
|
 |
|
Pamiętam Twoje pierwsze, nieśmiałe spojrzenie, jakby to było wczoraj. Jednak wczoraj- już nie istnieje.
|
|
 |
|
I wciąż w pamięci mam Twoje doszczętnie raniące mnie słowa: "Nie kochałem Cię nigdy, przepraszam".
|
|
 |
|
I nigdy, więcej nie przepraszaj- jesteś mi już obojętny.
|
|
 |
|
Pieprzona miłość zrujnowała mi życie. Bez żadnego powodu głośno stawiała kolejne kroki swoimi ciężkimi stopami i z obojętnością na mój ból zaczęła niszczyć narząd odpowiedzialny za wszelakie uniesienia miłosne. Nacinała kolejne otwory, krew prysła, nadzieja znikła. Serce umierało, przeżywałam katusze, w końcu przestało bić i nie miałam już nic. Nadszedł moment, w którym ciężkie powieki opadły, a ja zapadłam anielski, wieczny sen. Dusza wzniosła się nad niebiosa, szczęśliwie od cierpienia uwolniona na wieki.
|
|
 |
|
Gdy powiedziałeś, że to koniec poczułam się cholernie bezsilna. Do oczu zaczęły napływać łzy i jak rwąca rzeka wylałam je na moje pulchne policzki. Poczułam się jakby ktoś właśnie podszedł do mnie, wziął nóż, zrobił nim lekki ślad na lewej stronie klatki piersiowej i potem z całej siły wbił mi go w serce. Byłam uśmiercona w miłości. W świecie, gdzie nie było pierdolonego bólu, czy innych możliwych emocji nacechowanych negatywnością. Potem zakrwawioną bezczelnie zrzuciłeś mnie na ziemię z naszego świata- nie zważając w ogóle co stanie się na wskutek mojego upadku. Nie miałeś wyrzutów sumienia pieprzony zdrajco! Oszukałeś moje uczucia, moje serce, oszukałeś mnie całą. Obiecałeś mi kurwa, że nie zostawisz mnie nigdy i zaopiekujesz się mną w niebie po śmierci na wieczny kres. Jak mam teraz żyć, gdy Ty bez jakichkolwiek emocji pozbyłeś się mnie z NASZEGO ŚWIATA. Byłeś dla mnie cholernie ważny. A teraz umieram w nieposkromionych katuszach. Dziękuję Ci kurwa bardzo.
|
|
|
|