 |
Będę krzyczeć; krzyczeć na przystankach autobusowych, milczeć w samotności, chować swoje dźwięki pod łóżko, będę szeptać Ci przez szybę, kłócić się ze zmysłami, rwać włosy z głowy i zagryzać wargi. Będę żyć.
|
|
 |
mień coś w swoim życiu. Mów prawdę. Spotykaj sie z kimś kto kompletnie do Ciebie nie pasuje. Naucz się mówić NIE. Wydaj wszystkie oszczędności. Spróbuj poznać kogoś przypadkowego. Nie planuj niczego. Odważ się powiedzieć, że kochasz. Śpiewaj głośno. Śmiej się z głupich żartów. Płacz. Przepraszaj. Powiedz komuś jak wiele dla ciebie znaczy. Nie tłum w sobie emocji. Śmiej się tak długo, aż rozboli cie brzuch. ŻYJ. Niczego nie żałuj.
|
|
 |
a ona po prostu miała tego wszystkiego dosyć, wiesz?
przestała się przejmować, zaczęła tłumić w sobie wszystkie uczucia.
ból, który zadawałeś jej coraz częściej..
na początku zabijał, ale nauczyła się z nim żyć.
było ciężko, owszem. może nie jest jej lepiej,
ale na pewno trochę łatwiej.
|
|
 |
Dziękuję Ci za otarcie łez, i przywrócenie uśmiechu,
Za wszystkie czułe słowa, które tak wiele znaczą,
Dziękuje za bycie przy mnie,
gdy nie było nikogo, Za wszystko,
a najbardziej za to,
ze mogę Cie nazywać tym jedynym.
|
|
 |
Siedziała w jego ciepłych ramionach, trzymał tak mocno jakby zaraz ktoś miał mu ją odebrać. Pieścił jej dłonie, a do ucha szeptał najpiękniejsze zdania... Czuła się doceniona, wyjątkowa, taka kochana... Wszystko to było piękne do chwili, właśnie. Wszystko do czasu gdy otwierała oczy w swym łóżku i powracała do szarej rzeczywistości.
|
|
 |
godzina 30 w nocy, dźwięk sms'a zerwał mnie z łóżka. wstałam, popatrzyłam na ekran i pokazało się jego imię. myślałam, że umrę ze szczęścia jak przeczytałam jego treść. dwie minuty po odczytaniu, zadzwonił. odebrałam. pierwsze jego słowa 'odpowiedz, kochasz mnie?', chwile milczałam, rozpłakałam się i odpowiedziałam, że nie wiem nawet jak bardzo, nie wiem jaki jest dla mnie ważny. a kiedy powiedziałam, że kocham go najmocniej na świecie, kazał mi wyjść na balkon. wyszłam i pod nim stał on, krzycząc, że mnie kocha. piękne, nie? tylko szkoda że mi się to śniło.
|
|
 |
pamiętam ten dzień kiedy zabrał mnie do siebie i przy wszystkich, braciach, rodzicach i kumplach oznajmił, że jesteśmy razem, że mnie kocha i niezależnie od tego czy mnie zaakceptują będzie ze mną. nie wiedziałam wtedy co ze sobą zrobić, stałam tam obok niego w drzwiach salonu z wielkim strachem, z nogami jak z waty i tysiącami myśli. wszyscy wbili w nas wzrok i z niesmakiem na twarzy zaczęli marudzić, że nie jestem odpowiednią dziewczyną dla niego, że nie zaakceptują mnie i nie chcą widzieć w tym domu. czułam jakby ktoś uderzył mnie pięścią w twarz, zrobiłam krok w tył i ruszyłam do wyjścia. z salonu rozległ się głośny śmiech, jego mama wybiegła za mną i na siłę wdarła do salonu. - żartowaliśmy, przecież wiesz, że każdy z nas Cię tu bardzo lubi i naprawdę cieszymy się, że zechciałaś tego debila, może w końcu zmądrzeje. - powiedziała i rzuciła mi się na szyję. od tamtej pory czułam się jak członek ich rodziny a dla jego kumpli byłam jak młodsza siostra.
|
|
 |
pamiętam ten dzień kiedy zabrał mnie do siebie i przy wszystkich, braciach, rodzicach i kumplach oznajmił, że jesteśmy razem, że mnie kocha i niezależnie od tego czy mnie zaakceptują będzie ze mną. nie wiedziałam wtedy co ze sobą zrobić, stałam tam obok niego w drzwiach salonu z wielkim strachem, z nogami jak z waty i tysiącami myśli. wszyscy wbili w nas wzrok i z niesmakiem na twarzy zaczęli marudzić, że nie jestem odpowiednią dziewczyną dla niego, że nie zaakceptują mnie i nie chcą widzieć w tym domu. czułam jakby ktoś uderzył mnie pięścią w twarz, zrobiłam krok w tył i ruszyłam do wyjścia. z salonu rozległ się głośny śmiech, jego mama wybiegła za mną i na siłę wdarła do salonu. - żartowaliśmy, przecież wiesz, że każdy z nas Cię tu bardzo lubi i naprawdę cieszymy się, że zechciałaś tego debila, może w końcu zmądrzeje. - powiedziała i rzuciła mi się na szyję. od tamtej pory czułam się jak członek ich rodziny a dla jego kumpli byłam jak młodsza siostra.
|
|
 |
ja nadal pamiętam widok mojego brata z podciętymi żyłami, gdy razem z matką czekałyśmy na karetkę. chyba nigdy nie pozbędę się wspomnienia własnego krzyku jak bardzo go nienawidzę i chcę żeby zniknął. szpitalne sale, terapie, długie rozmowy, a potem znowu problemy i znowu moja nienawiść do rodziców i jego, bo tak wszystko się komplikowało. ale wiecie co? wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo kocham własnego brata, jak bardzo przeraża mnie wizja jego nieobecności i jak bardzo go potrzebuję. pierwsze wyjście na piwo po wszystkim, pierwsze rozmowy i wygłupy. na nowo wróciliśmy do wspólnych przekrętów i bycia normalnym rodzeństwem. zrozumiałam wiele przechodząc przez najgorsze i nie życzę tego
nikomu. następnym razem po prostu zastanów się zanim przeklniesz brata czy siostrę, bo jeśli życie z nim/nią wydaję Ci się ciężkie, to jeszcze cięższe byłoby samotne.
|
|
 |
siedziałam nad jeziorem rozmyślając, z oddali było słychać krzyki i muzykę - urodziny kolegi. usłyszałam za sobą kroki, usiadł obok mnie. - co tak sama siedzisz? - zapytał. - jakoś nie mam nastroju na zabawę. - rzuciłam z lekkim uśmiechem. - dokładnie jak ja. - odwzajemnił uśmiech. - czemu to tak? - spytałam już z większym entuzjazmem. - nie wiem co mam robić, ciągle myślę o pewnej dziewczynie. kocham ją, chcę z nią być ale boję się, że mnie odrzuci. - wyjąkał spuszczając głowę. - zabawne, przeżywam dokładnie to samo. - zaśmiałam się cicho. - powiedz jej, nic na tym nie stracisz a możesz zyskać. - powiedziałam. - nie przejdzie mi to przez gardło, nie potrafię mówić o uczuciach. - rzucił. - to może załatw to gestami. - uśmiechnęłam się. - ok.- syknął i przybliżając się do mnie musnął moje wargi. - ale nieważne ty kochasz innego, sama mówiłaś. - wyjąkał wstając. złapałam go za rękę i przyciągając do siebie odwzajemniłam pocałunek. - Ciebie. - rzuciłam nie mogąc opanować radości.
|
|
 |
zbiegłam szybko do szatni, po kasę, którą zostawiłam w kurtce. siedział tam. byliśmy zupełnie sami. - siema - rzuciłam. podniósł na mnie wzrok, po chwili wstając. drgnęłam, i zaczęłam szybciej przeszukiwać kieszenie. szybkim ruchem objął mnie w talii i obrócił ku sobie. spuściłam głowę. - puść - poprosiłam cicho, próbując przełamać barierę mówienia, która utworzyła się w moim gardle. uniósł mój podbródek, po czym zaczął zachłannie całować. po jakieś minucie dobiegł mnie odgłos kroków. odepchnęłam go od siebie. - nikt nie musi o nas wiedzieć - zdążył szepnąć mi na ucho. do szatni weszła kumpela, zapewne mnie szukała. spojrzała na niego, i uniosła pytająco brwi. - no to pożyczysz mi ten podręcznik? oddam - powiedział. kłamał równie dobrze, jak całował.
|
|
 |
'wyjdź' odczytałam od niego smsa 'muszę się ogarnąć, nie wyjdę tak' odpisałam od razu biegnąc do łazienki, nie dawał spokoju tylko dręczył telefonami. wyszłam na zewnątrz w wielkim dresie, rozwalonym wysoko spiętym kucyku i wymalowana przez kuzynkę farbami na policzkach. stał oparty o maskę samochodu z kumplami którzy zaczęli gwizdać i przeszywać mnie wzrokiem z góry na dół. - nie komentować. - zaśmiałam się podchodząc do niego, objął moje ramiona jedną ręką dobierając się do moich ust. - taką Cię najbardziej lubię. - wyszeptał do ucha rozwalając mi kucyka. - teraz powinieneś się mnie wstydzić. - rzuciłam. - coś nie tak z głową? teraz właśnie chwalę się, że mam taką ładną dziewczynę. a te pasztety niech zazdroszczą bo nie wiedzą jak to jest mieć taką dziewczynę. - uśmiechnął się i wbił się w moje usta.
|
|
|
|