 |
nie szukaj szczęścia na siłę, chcesz tym zbudować tylko więcej ludzkiego cierpienia? nie jest ci mało tych łez, które zostały przez ciebie wylane? nie żałujesz tego, jak wiele osób zraniłeś swoim zachowaniem? przecież miłość na siłę nie ma żadnego sensu. ona tak naprawdę nie istnieje. to zaledwie gra pomiędzy tobą, a kimś, kto naprawdę cię kocha. ty wychodzisz z tego, jako osoba wygrana, bo zgarniasz satysfakcję z zadanego ciosu. a osoba po przeciwnej stronie zaczyna umierać przez brak twojej miłości, przez twoją grę, która sprawiła, że zabiłeś to co naprawdę było naprawdę w życiu cenne.
|
|
 |
W co wierzysz? W miłość do końca życia? W Boga? W przyjaźń? W siebie? Nieważne. Nalej sobie kieliszek i wypij za to. Podziękuj, że to masz, że nie jesteś sam, że masz oparcie, że ktoś się o Ciebie troszczy. Wypij i uśmiechnij się. Niektórzy nie mają niczego. Są samotni, niekochani, bez wiary. Pomyśl o tych, o których nie myśli nikt. Wypij za nich. A gdy za drugim razem pokłócisz się z przyjacielem, nie mów, że straciłeś wszystko - w końcu masz przy sobie tak wiele. Co mają zrobić ci, którzy już na starcie byli przegrani? Dokąd mają pójść samotni? Z kim porozmawiać szeptem, gdy puste cztery ściany, tak bardzo uwierają w ciszy? Komu powiedzieć 'kocham', gdy nie ma się nikogo? Jak wstać i walczyć, jeśli nie wierzy się w siebie? [ yezoo ]
|
|
 |
zrozum, ja już nie chcę uciekać przed tym wszystkim. nie chcę uciekać przed tym uczuciem, którym cię darzę. jak długo mam oszukiwać siebie, ciebie i ludzi wokół, że nic dla mnie nie znaczysz? jak długo mam kłamać twierdząc, że nie jesteś nikim dla mnie ważnym? jak długo mam sobie wmawiać, że jesteś tylko dla mnie kimś z przeszłości, kto nie powinien już siedzieć w moich myślach? jak często mam powtarzać sobie, że jestem szczęśliwa mając przy sobie wolność?
|
|
 |
Przełamię się. Pierwszy raz od tak wielu miesięcy się przełamię i do Ciebie napiszę. Zobaczę, jak zareagujesz. Czy ucieszysz się z mojej wiadomości, czy wręcz przeciwnie. Czuję, że muszę to zrobić. Zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele rzeczy pomiędzy nami może zostać zniszczone, że ten czas, który ostatnio był naszą przerwą teraz może się obrócić przeciwko nam, ale wiesz ja muszę spróbować. Muszę mieć pewność, że zrobiłam to co byłam w stanie zrobić. Nie mogę żyć w takiej niepewności i strachu, że postanowiliśmy się rozejść bez pożegnania. To nie miało tak nigdy wyglądać. Kiedyś obiecaliśmy sobie, że się nie rozstaniemy, ale nasze drogi same się jednak rozeszły. Oboje zdajemy sobie sprawę z tego, że nic nie będzie takie łatwe i proste, jak kiedyś, ale co Ty na to, abyśmy od nowa spróbowali? Może powrócimy do czasów, gdzie ważna była dla nas przyjaźń i zapomnimy o dawnych błędach? Nauczymy się na nowo ze sobą rozmawiać?
|
|
 |
uczucia, których nie warto ubierać w słowa.
|
|
 |
W głowie wspomnienia. W pamięci głos. W powietrzu zapach.
|
|
 |
Przestałam się przejmować tym co mówisz, jak się zachowujesz. Lecz coś jednak wciąż w Tobie widzę, co mnie boli. Możliwe, że to wyłącznie Twoja obojętność, której nawet nie chcesz się pozbyć. Umiejętnie dajesz mi do zrozumienia, jak wiele błędów popełniałam i wciąż popełniam. Dobijasz mnie tym starannie, bo czasami Twoje gesty obojętności są niczym strzał z łuku tuż w serce. Oczywiście, że się nie przejmujesz niczym, bo Ty tego nie widzisz, jak to może boleć. Dla Ciebie to wyłącznie zabawa, a dla mnie to coś czego nie jestem w stanie się pozbyć. Chciałabym, abyś to ze sobą zabrał i może zniknął z mojego życia. Bo ja już tak dłużej nie potrafię się bawić. Ile mam znosić tego bólu i cierpienia, do którego mnie prowokujesz? Ja już nie mam sił na taką zabawę, kochanie.
|
|
 |
chciałabym uciec i zapomnieć.
|
|
 |
Ja nie umiem się przystosować. Wstaję wcześnie rano, z uciążliwym posmakiem bezsenności w ustach. Nie umiem spać patrząc, jak się rzucasz w nocy, krzycząc coś bezgłośnie i marszcząc nos. Czasami płaczesz. Drapiesz mnie po rękach, miotając się po miękkim materacu. Szarpiesz się za włosy. Cichniesz i potulniejesz dopiero, kiedy mocno Cię obejmę, zaciskając palce na wątłych nadgarstkach. Zapadasz się w conocnej śpiączce mocniej, głębiej zlatujesz w przepaść sennych fantazji. Patrzę, jak budzisz się w nocy, wyjmując stopy spod kołdry na trzeźwiące powietrze zmroku, i odsuwasz się ode mnie jak najdalej, zatrzymując rozgorączkowane ciało na sam brzeg łóżka, śmiejąc się grawitacji w twarz. Patrzę w otępieniu, jak wstajesz z milczeniem, całując mnie w kącik ust. Patrzysz się na mnie, ale tylko chwilę, zatracając się w bladej skórze i ciemnych rzęsach, by po chwili zastygnąć w gipsie, by umrzeć na te kilkanaście godzin bladego słońca i zwietrzałego mrozu. Przychodzisz do mnie wraz z wieczorem..
|
|
 |
"Zauważyłaś tę zmianę, prawda? Popękało wszystko, co tylko zdążyliśmy skleić przez te lata związku. Ty także spostrzegłaś różnicę. Bo wszystko jest inne, jakby obce i niezrozumiałe. Jakbym przeniósł się dziesięć lat wstecz, znów nic nie pojmując. Każdy, nawet najmniejszy ruch odbija się w krzywym zwierciadle nowości, wyginając się i marniejąc. Monotonna, wspaniała rzeczywistość zbladła, przerażona, przytłoczona nową sytuacją. Wydaje mi się, że musimy uczyć się siebie zupełnie od nowa, przyjmując nowy kształt, nową postać. "
|
|
 |
życie jest zbyt kruche, aby cały czas wystawiać je na próbę.
|
|
|
|