 |
|
Jak dorosnę, zostanę swetrem, albo znajdę inny sposób, aby Cię przytulić.. ;]
|
|
 |
|
` przepraszam, czy mogę zgłosić nieprzygotowanie do życia ? `
|
|
 |
|
Na zewnątrz dziewczyna zła, wredna, chamska, nie dająca się kochać.. a w środku miała serduszko z lukru tylko ze strachu przed odrzuceniem otoczyła je drutem kolczastym aby nikt więcej jej nie zranił.
|
|
 |
|
nie wiem czy najbardziej boję się poddać, czy tego, co się stanie, jeśli tego nie zrobię...
|
|
 |
|
ciągle ratuję się myślami, że czas leczy rany, ale patrząc na to, co dzieje się w moim życiu, chyba muszę przyznać, że czas się dla mojego serca zatrzymał...
|
|
 |
|
trzeba mieć talent, żeby umieć tak wszystko idealnie spierdolić.
|
|
 |
|
Czasami trzeba oddzielić na co ma się wyjebane, a co trzeba ratować.
|
|
 |
|
uspokajam rozkołatane serce nikotynowym dymem. wycieram łzy jego szalikiem, przepełnionym intensywnym zapachem perfum. wstrząsa mną cichy szloch. nie zwracam uwagi, że popiół upada na mój ulubiony koc. tęsknię.
|
|
 |
|
- 'gaśniesz w oczach, dlaczego?' - zapytał mnie, zupełnie niespodziewanie. wysłałam mu półuśmiech, ten z rodzaju smutnych. -'po prostu, jest mi źle bez Ciebie, różnimy się, za bardzo się różnimy.' -'wiem Kochanie' - odpowiedział. 'ale to nie znaczy, że nie możemy być razem.' - 'naprawdę?' -'naprawdę! kocham Cię i nigdy nie przestanę.'
|
|
 |
|
nie znałałam, zbyt dokładnie drogi, w te cudowne miejsce, gdzie zaprowadził mnie, przy pierwszej wizycie, w jego wiosce. starałam się iść szybko, ale śnieg sięgał mi do kolan. po pewnym czasie, znalazłam się tam, mimo białego puchu, polana, nie straciła swego uroku, jaki posiadała wiosną. wspięłam się, na drewnianą ambonę i obserwowałam wszystko z góry, jednakże nie znalazłam tam, wysokiego chłopaka, z loczkami, więc postanowiłam uciec stamtąd, jak najprędzej. miałam dość cholernych wspomnień, które mogłam wybudzić, w każdym momencie, które śniły mi się po nocach. pobiegłam w dal, nie wróciłam.
|
|
 |
|
a teraz patrz, bo właśnie biorę się w garść.
|
|
|
|