 |
|
` przecież to nie tak miało być. Przecież miałeś rozumieć mnie nawet bez moich zbędnych słów. A dzisiaj? Dzisiaj nawet po moim godzinnym objaśnianiu Ci moich emocji, nie wiesz nic. To wkurwia. / abstractiions.
|
|
 |
|
tak wiele się zmieniło od tamtej jesieni
|
|
 |
|
" Już raczej nie będziemy mogli zacząć od nowa, lecz pamiętaj, że jesteśmy ustawieni na browar. "
|
|
 |
|
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, ale weszłam w to z pełną świadomością,że mogę wyjść już bez serca. /esperer
|
|
 |
|
Zrób w kierunku mnie jeden krok, a ja w Twoim zrobię tysiąc.
|
|
 |
|
Siedziałam przy szpitalnym łóżku swojego serca łzami próbując przemyć mu rany po Tobie.Plastry skończyły się w połowie pękniętego narządu, a nadzieja nawet nie przyszła w odwiedziny. Zabiłeś mi serce, jutro pogrzeb / rastaa.zioom
|
|
 |
|
Zwykłe przedmieście, niezwykła dziewczyna. Mieszkająca od zawsze w tym samym domu na końcu ulicy. Dom duży i biały z ogromnymi oknami. W nich często widziana ta młoda dziewczyna.
Nikt nigdy nie widział jej po za tym jednym miejscem. Mówiono, że jest chora nie może wychodzić. Patrzyła na ludzi jak na życie jej zabrane.Jej historia nie znana nikomu. Zaczynająca się w dniu podobnym do tego jak dzisia
j. Poranek słoneczny, bezchmurne niebo, delikatny wiatr mierzwiący jej włosy. Siedziała właśnie przy uchylonym oknie obserwując ludzi. Lubiła szkicować wszystkich przechadzających się koło jej domu. Wyszła przed dom i poszła przed siebie. Mały ruch na ulicach szkicowała więc dalej pojedyncze osoby. W pierwszym momencie myślała, że to żart kiedy ktoś krzyczał do niej uciekaj. Chciała pójść dalej poczuła tylko ból. Przebiła ją pręt z pobliskiej budowy. Przeżyła... Lecz jej serce uszkodzone zbyt mocno by żyła. Leżała przez długie miesiące w śpiączce czekając na nowe serce. Nie pasowało żadne. Ob
|
|
 |
|
Miłość? To miał być jej koniec. Pragnęłam to zakończyć. Miałam być silna... Wszyscy dookoła powtarzali, że nie dam rady, za bardzo go kocham... A ja? Wiedziałam że dam radę, że zostaniemy chociaż przy przyjaźni... Ale w chwili gdy go zobaczyłam idącego w moją stronę, moje serce jakby przestało bić, zrobiło mi się słabo na samą myśl 'że to ma być koniec', w chwili gdy do mnie podszedł odepchnęła go
od siebie... Zaczęły spływać łzy. - Co jest? - zapytał -Słuchaj... Zostańmy przyjaciółmi, to nie ma sensu... Wydukałam przez płacz. -Ale to masz sens skarbie. Zaczął zaprzeczać. -Nie to nie ma sensu. Ty nawet mnie nie kochasz... - Ja? Miałbym Cię nie kochać? Wiedz że jesteś dla mnie wszystkim, kocham cię jak własną matkę. '' Nad życie i do końca ''więc zostań przy mnie na zawsze,proszę..." Po tych słowach, zatkało mnie, nie mogłam nic wydusić,a on? Podszedł do mnie, pocałował, wziął w ramiona i dodał ' -Zawsze cię kochałem, kocham i będę kochał głuptasie... Wtedy wiedziałam, że tylko on się
|
|
 |
|
nie obiecuję ci być bezbłędna, najlepsza czy idealna, ale obiecuję być zawsze, pomimo wszystko
|
|
 |
|
sory, ale jeśli tak to ma wyglądać to piona, nara z fartem. Może nie potrafimy być niczym więcej niż krótkim romansem./esperer
|
|
|
|