 |
|
chciałabym go czytać przed snem, aż mi się będzie rozmywał. aż palce mi się będą gubić w literkach i w końcu zasnę cała w tych jego słowach.
|
|
 |
|
i znowu ten głód nas dziś przyciągnie zamów mnie jak z menu swobodnie.
|
|
 |
|
do mnie mów bo tak najsłodsza staję się i brzoskwiniowy mus z twych słów mnie wypełnia.
|
|
 |
|
dobijam się i sprawdzam czy otwarte, i mówię znów: za duzo słów- za dużo słów na marne.
|
|
 |
|
kusisz zapachami, prowokujesz gestem, wodzisz za mną wzrokiem, namierzasz radarami, jestem jak ruchomy cel, naostrzone zęby, nie polubię Cię!
|
|
 |
|
nie obchodziło Cię czy mam czym oddychać, czy mam po co wstawać z łóżka, czy to bolące coś w mojej lewej piersi nadal bije.
|
|
 |
|
milczeli do siebie czasem. uwielbiali się w ciszy.
|
|
 |
|
pomału z moich oczu ulatuje słońce. chciałabym móc powiedzieć zostań.
|
|
 |
|
świadomość, że czasem ocierasz się o ramię - wystarczy.
|
|
 |
|
- mamo, skoczysz do apteki ? - po co ? - trzeba mi lekarstwo. - na co ? - no to będzie tak tak , lekarstwo na miłość , jedna dawka energii , i jedna dawka szczęścia ! - załatwione !
|
|
 |
|
miłości nie kupisz, ale kupisz JEGO.
|
|
 |
|
i zawsze, kiedy czytała książki, kibicowała głównym bohaterkom, aby zakochały się z wzajemnością. teraz jej przydałby się taki kibic.
|
|
|
|