|
Zostaje mi tylko zasypiać z Twoim zdjęciem, rozmawiać z Twoją pocztą i słyszeć od znajomych o ślubie i o dziecku, o Twoim szczęściu, sorry! Odbiłaś we mnie ślad tak jak linie na białym piasku. — Cornolio x Babek
|
|
|
Dzień 252."-Kiedy wracasz? - A co, stęskniłeś się już ? - Pewnie, że tak."
|
|
|
Dzień 248. - Gdzie uciekasz? - Objął mnie w pasie i oparł głowę na moim ramieniu. Lubiłam gdy tak robił, ale chyba nie na tyle żeby zostać. - Jakie uciekasz??? Udawałam głupią. Zamilkł. A ja wróciłam do pakowania swoich rzeczy. - Jadę na kilka dni do domu. Rzuciłam od niechcenia. Chociaż w głębi duszy chciałam żeby kilka dni przedłużyło się w nieskończoność. Wszystko to co jest między nami jest zbyt trudne. On zawsze będzie za młody, a ja za stara, on zakochany, a ja nie wiem czy jeszcze umiem coś poczuć, on dobry, a ja niewystarczająco dobra... przecież ja zawsze uciekam...
|
|
|
Dzień 243. Przeleżałam cały dzień na kanapie - i nic się nie stało.
|
|
|
Dzień 241.
Przytulił mnie na przystanku. Kurwa, już nie pamiętam kiedy ktoś przytulał mnie na przystanku, nie pamiętam kiedy cokolwiek było takie proste...
|
|
|
Dzień 239. Nie chcę dzisiaj wierzyć w choroby, krzywdy, łzy, złamane serce, w to, że coś może się nie udać. Dzisiaj chcę żyć, być szczęśliwa zakochiwać się, pojechać nad morze, zrobić pranie, zjeść tosta, spotykać się z kimś, pójść do kina. Sprzeciwiam się byciu bohaterem tanich melodramatów.
|
|
|
Dzień 224. Coś mnie rozwala od środka - szarpie i nie daje spokoju.
|
|
|
Dzień 222. Prawda jest taka, że bardzo się rozczarowałam. Zawiedli mnie wszyscy - kraj, w którym żyję, Rodzina, którą wspierałam, ludzie, których nie znałam, ale chciałam poznać. Praca, w którą wierzyłam. Zasady, które okazały się nic nie warte. Dlatego proszę abyś Ty mnie dzisiaj nie zawiódł... Jesteś ostatnim z czym wiążę nadzieję...
|
|
|
Dzień 221. Chciałabym Go jeszcze zobaczyć. Podziękować. Myślę, że On nawet nie zdaje sobie sprawy przez jaki proces rekonwalescencji mnie przeprowadził. A z drugiej strony nie jestem przekonana czy mogę pakować mu się w życie z całym swoim bagażem...
|
|
|
1) śmieszne, dosłownie przed chwilą przez moją głowę przedarło się stado myśli, które bardzo chciałam tu opisać. a teraz? nawet nie wiem od czego zacząć. dwa lata, kiedyś z wielkim podziwem patrzyłam na pary które były ze sobą chociaż rok, a tu proszę, spędziłam z Nim już dwa lata. nie powiem że zawsze było kolorowo, przeszliśmy przez wiele okropnych kłótni, wiele ciężkich, naprawdę ciężkich dni. ale wiesz co? jebać to. jebać każde jedno słowo wykrzyknięte w złości. to może od początku. dwa lata, z Nim. z mężczyzną z którym przeżyłam wiele wspaniałych chwil, być może i najwspanialszych w moim życiu. z mężczyzną który mnie kocha, naprawdę. widział mnie w makijażu i bez, w dresach i najlepszej sukience. jest przy mnie przed, w trakcie i po okresie. znosi moje humory i głupie pomysły. jest przy mnie kiedy płaczę i kiedy śmieję się jak nienormalna. mimo wielu niedoskonałości w moim ciele, wciąż mówi mi że jestem piękna.
|
|
|
2) ale czy ktokolwiek jest idealny? ja na pewno nie, on też nie. ale jebać to. nie ma ludzi idealnych i może właśnie o to chodzi. nie kochać kogoś tylko na samym początku, gdy wydaje nam się kimś doskonałym, ale właśnie dostrzegać wady, a mimo to kochać do utraty tchu. bo tak właśnie się czuję. gdy jesteśmy razem, po prostu leżymy przytuleni, czuję jak wszystko staje w miejscu dla tej jednej chwili. wszystkie problemy nagle odchodzą, ba, nawet przestają istnieć. te krótkie chwile, które zupełnie wszystko zmieniają. nie wiem co będzie jutro, za tydzień, miesiąc, czy nawet za kolejne dwa lata. wiem że dziś jestem tu gdzie powinnam być, w nieidealnym związku, który dla mnie jest najwspanialszym na świecie.
|
|
|
I piję jeszcze setkę i świat zaczyna tańczyć tylko szkoda, że sam jestem... — Kękę
|
|
|
|