 |
Nie warto wierzyć ludziom, a szczególnie nie warto im ufać. Przekonałam się o tym niedawno, choć wiedziałam to od samego początku, gdy zaczęłam poznawać prawdziwy smak życia. Wiele osób przychodziło, a jeszcze więcej osób odchodziło zanim pokazałam im, że są dla mnie kimś ważnym, że pokładam w nich jakieś ciche nadzieje na przyszłość. Odchodzili choć nie wiedzieli, ile dla mnie znaczą i czasami żałuję, że nie okazywałam im tego wcześniej. Często również żałuję swoich wyborów, tego, że dawałam zawsze szansę tym, którym dawać szansy nigdy nie powinnam. Lecz byłam głupia i mało doświadczona. Albo może głupia i wciąż naiwna, bo ślepo wierzyłam i ufałam, że są osoby, które potrafią zrozumieć swój błąd i coś w tym wszystkim naprawić? Sama już nie wiem. Stworzyłam w swojej głowie chore urojenia, muszę zacząć się leczyć. Przestaję ufać samej sobie, a szczególnie przestaję ufać ludziom. To wyłącznie zakłamane hieny, które czerpią siłę i energię ze smutku drugiego człowieka.
|
|
 |
Mam wyrzuty sumienia, ze pozwolilam sobie zaufac ludziom, i ze ich wpuscilam do swojego zycia.
Kiedys obiecalam sobie, ze nikt nigdy nie dostanie ode mnie drugiej ani tym bardziej kolejnej szansy. Przysiege zlamalam. Pozwolilam sobie na to, aby bol i cierpienie przekroczyly prog mojego zycia, aby weszly do mojego wnetrza. Czy tego zaluje? Owszem, zaluje i to bardzo. Bo mialam cos o co dlugo walczylam, bo mialam spokoj i cisze. Nie mialam zadnych wyrzutow wobec siebie, nie zamartwialam sie o nic ani tym bardziej o nikogo, a teraz? Cierpie, cholera znowu cierpie, bo probowalam sie bronic przed bolem, ktory pomimo wszystkich niedogodnosci powrocil uderzajac w sam srodek mojego serca. Ten odruch zmiazdzyl mnie na dobre. Sprawil, ze to co udalo mi sie odbudowac zostalo zburzone z jeszcze wieksza sila. Fundamenty, ktore dawaly mi wiare i nadzieje, ze cos moze byc warte poswiecenia, zostaly zamienione w proch, a moje serce stalo sie pustynnym labiryntem bez mozliwosci ucieczki.
|
|
 |
"Może dlatego jesteś sam,
by wiedzieć,
co znaczy samotność?
Może dlatego przegrałeś,
by znać ból klęski?
Może dlatego gaśnie światło,
by wiedzieć, co znaczy
światło?
Może trzeba pamiętać
własne rany,
by dość delikatnie
dotykać cudzych?''
|
|
 |
Kiedyś byłam inna, byłam dla ludzi. Uwielbiałam taki stan, uwielbiałam im się poświęcać, oddawać, a teraz? Nie ma tego. Coś się wypaliło, a ja straciłam wiarę i nadzieję, że tak normalne i wspaniałe życie może jeszcze do mnie wrócić. Oczywiście nie byłam do końca spełniona w tamtym czasie, bo sama nie miałam szczęścia, ale inni za to mieli go pod dostatkiem. Potrafiłam się cieszyć z każdej radości, którą był nawet błahy powód, a teraz? Nie ma nic. Taka emocjonalna sinusoida powstała w moim sercu. Mam wrażenie, że rozpadłam się wewnątrz na kawałki... Na coś czego nie można pozbierać i posklejać na pstryknięciem palców. Stałam się bardzo ostrożna i nieufna. Zamknęłam się w sobie. Stałam się ciszą i jeszcze silniejszą oazą spokoju niż byłam do tej pory. Stałam się murem ochronnym własnej egzystencji, której nikt teraz nie jest w stanie zmienić. Czy to coś złego? Czy taka moja zmiana wewnętrzna jest czymś złym, co nie powinno mieć nigdy miejsca? Bo jeśli tak, to zabierzcie ten ból ode mnie
|
|
 |
Rozpadło się moje wnętrze. Nie kontroluję już siebie samej, tych emocji, zagubienia. Jestem oddalona od wszystkiego i wszystkich. Tak trudno znaleźć mi motywację, która będzie tą jedyną, która da mi siłę i wiarę w to, że lepsze jutro istnieje. Wokół w zamian widzę nicość i czuję pustkę. Jakby nic wokół mnie nie istniało. Taka silna samotność, brak emocji, brak uczuć. Uziemiłam się, wiem. Pozwoliłam sobie na zaprzestanie odczuwania czegokolwiek. Pozwoliłam sobie na to i w dużym stopniu zniszczyłam tym samym siebie. Aczkolwiek to mnie dobiło. Bo życie choć było świetnie ułożone straciło swoją wartość. Wszystko straciło swoją wartość, swoją magię. Poczułam, że nie daję już rady. Pozwoliłam sobie upaść i nie umiem się podnieść. Żałuję choć nie do końca. Niekiedy tak jest dobrze, bo bezpiecznie, ale nie zawsze. Zbyt często to przynosi ból. Zbyt często to coś rujnuje resztki mojego serca.
|
|
 |
Pierdole życie,pierdole ludzi i wszystko pierdole bo mam dość.Twojego zachowania mam dość,pierdolenia za plecami.Wybielanie się w oczach innych kosztem drugiej osoby jest zjebane,bardzo mocno,powinieneś wiedzieć że chodzi o Ciebie.Twojego zachowania też mam dość,zajebiście dosyć mam traktowania mnie jak Jezusa Chrystusa z Nazaretu i traktowania mnie jak chuj wie kogo,nie wiem nawet jak kogo,bo codziennie jest inaczej.Mam dosyć huśtawek,słuchania o problemach,o tym że się ktoś z kimś pokłócił bo mam to w dupie,a przynajmniej w jednym przypadku moje zdanie nie powinno być punktem odniesienia,bo strasznie mocno wkurwiam się gdy muszę odpowiadać na pytania w stylu "co ja mam zrooobić ?", "Dlaczego taaaak, a nieeee inaaaaczeeeej?". Odpalam papierosa,popijam piwem i odwracam jebany wzrok odpowiadając bo rada może i dobra,ale w oczach można by ujrzeć nienawiść i pierdolony jad.
|
|
 |
Mogłabym na palcach jednej ręki policzyć ile razy przez ostatni rok ktoś z was,o których teraz mowa,zapytał się szczerze jak jest,albo dlaczego jest źle,bo bywało wyjebiście źle i każdy to widział. Nie chciałam już nawet wspominać o tym że dawanie i odbieranie nadziei jest jak rzucanie sztucznej bułki na sznurku w środek Etiopskiej wioski.Poniżej pasa i totalnie skurwysyńskie.Jestem jak jebana poczta głosowa - dzwonisz, ja mimowolnie słucham, odkładasz słuchawkę.Nie jestem mesjaszem nowego tysiąclecia.Taka etykietka do mnie przylgnęła i ją w tym momencie wypierdalam do śmieci.Oko za oko, ząb za ząb, prawdopodobnie najlepsze prawo na świecie.Bycie suką za bycie suką.Uczciwy deal.
|
|
 |
|
Świeczka na wietrze zgasła tak samo jak płomyk miłości,który jeszcze wczoraj płonął w jej sercu.Jestem sukinsynem.Obiecałem jej tak wiele, a nie potrafiłem dotrzymać jednej,najważniejszej obietnicy.Kochałem jak głupi,a nie powiedziałem jej tego.Jak długo jeszcze mam pluć sobie w twarz przed lustrem,by w końcu odważyć się powiedzieć coś,co zmieniłoby moje życie.
|
|
 |
Gapię się w gwiazdy na niebie, tak jakbym wiedział, że nie czekasz już.
|
|
 |
|
myślałam,że na prawdę znaczę dla Ciebie cokolwiek. Twój stosunek do mnie zniszczył mnie do granic możliwości. nie spodziewałam się nigdy, że jesteś w stanie tak potraktować osobę, która tyle dla Ciebie poświęciła, tyle pokazała uczuć, gestów, że jesteś wszystkim. dlaczego nie potrafisz docenić czegoś co jest obok Ciebie? to było tak bardzo prawdziwe uczucie, które odepchnąłeś, tak po prostu. odepchnąłeś mnie, jak śmiecia. nie czujesz żalu? nie jest Ci wstyd? o co ja pytam.. przecież ty nie posiadasz ani grama uczuć. życie i chwile z Tobą były piękne mimo nieporozumień,lecz już dawno to życie zniknęło, gdy Cię straciłam.pamiętaj tylko o tym,że karma wróci i też kiedyś będziesz cierpiał tak jak ja,wylewając tonę łez i nie mogąc przespać nocy z powodu tęsknoty,która dobija cię jeszcze bardziej.mam już dość się poświęcać dla kogoś dostając w zamian tylko wielkiego kopa w dupę po którym nie umiem wstać i dalej żyć.
|
|
 |
“Mam chandrę, maleńkiego kaca i strasznie chce mi się z Tobą pogadać…” - listy na wyczerpanym papierze
|
|
 |
http://www.youtube.com/watch?v=yb7ijDsleVc
Kochanie wiem, że masz dziesiątki kompleksów,
Słyszę te tony wątpliwości prosto z Twoich ust,
Gdy mówię Ci, że jestem fanem Twoich wdzięków,
Nigdy nie miej wątpliwości co do moich słów
|
|
|
|