 |
Na pamięć nauczyłaś się przez te miesiące Jego ciała. Znasz każdy zarys mięśni Jego brzucha, całą paletę Jego uśmiechów, długość palców. Wiesz z jakim naciskiem oplata swoją dłoń wokół Twojej, jak Jego nos dopasowuje się do Twojego podczas pocałunku. Policzyłaś wszystkie pieprzyki na Jego ciele. Pamiętasz uwagę, z jaką słuchał Twoich opowieści i masz poczucie, że opowiadałaś Mu o całym swoim życiu, będąc szczera bardziej, niż na spowiedzi. Mówiłaś Mu o swoich schizach, nad ranem przelewałaś do Jego świadomości swoje sny i mówiłaś Mu, kiedy się bałaś, kiedy miałaś ochotę być czysto niemoralna, a kiedy chciałaś po prostu, by Cię przytulił i milczał. Twój organizm przyjmował kolejne dawki, ten człowiek wnikał w Ciebie, ekstaza, drgawki gdy brakowało towaru na wyciągnięcie ręki. Papieros i kawa, nie ma Go; o jakiej Ty normie mówisz?
|
|
 |
Podłe nie jest to, że związki się kończą; podłym jest fakt, iż coś jest po takim końcu jeszcze potem, że życie trwa. Podłe jest to szkalowanie człowieka przez los obecnością osoby - byciem, lecz jednak z dystansem. Stawianie na wyciągnięcie dłoni człowieka, któremu opowiedziało się całe swoje życie z pieprzonym zakazem zbliżania rąk.
|
|
 |
Nie wiesz, kiedy to się stało, po której wypitej kawie, przed którym odcinkiem serialu, jaki kolor lakieru miałaś wtedy na paznokciach, czy Twoje włosy były spięte w kucyk, rozpuszczone, proste czy pofalowane. Nie przypominasz sobie co miałaś na sobie - choć chwila, opuszki Jego palców dotykały skóry na Twoich nogach, to była sukienka, chyba zielona, bo serce biło Ci mocniej na widok tego, jak pasuje do Jego oczu. Największą tajemnicą jest to, co mówiłaś. Myślisz, czy potok Twoich słów nie był zbyt głupkowaty, czy banalny. A może palnęłaś coś, o tym ile szczęścia Ci daje? Jego reakcje? Zakodowałaś urywki tamtych uśmiechów i jakiś mrukliwy ton głosu. To Twoja definicja hasła imponderabilia - szereg nieuchwytnych momentów tamtych dni, mający wpływ na obecną teraźniejszość. Bo kochasz Go i nic z tego nie rozumiesz.
|
|
 |
Wystarczyło, że straciłam Cię z oczu, a tęsknota przyszła sama, od razu.
|
|
 |
Pociąg odjeżdżał razem z Nią. Po raz kolejny.
|
|
 |
Przychodź do mnie we śnie. Każdej nocy. Proszę.
|
|
 |
I ta cholerna niepewność co do daty kolejnego spotkania.
|
|
 |
A teraz znów będę zasypiać i budzić się sama. Znów będziesz daleko.
|
|
 |
6:30. Otwieram oczy i widzę Ją leżącą obok. Śpi tak słodko. Buzia sama mi się uśmiecha na myśl, że jest moja. Całuję Ją w policzek i wstaję żeby naszykować się do szkoły. Przed samym wyjściem kładę się jeszcze obok Niej, przytulam i czuję jak Ona przebudza się, odwzajemniając to. Nie mogę się od Niej odkleić. Jest taka wspaniała. Jednak czas iść. Z bólem serca wstaję, kolejny raz całuję Ją i wychodzę. Wyobrażam sobie jakby było cudownie, gdybyśmy mieszkały razem. Tak pięknie mogłabym zaczynać każdy dzień.
|
|
 |
Myślę o Niej w każdej chwili swojego życia. Jest moim aniołem. Kocham Ją. Po prostu.
|
|
 |
Każda noc spędzona w Jej objęciach jest najcudowniejszą.
|
|
 |
To jest cudowne to tego stopnia, że przestaję myśleć. Zabiera mi z głowy wszystko, jest nicość, tak błoga, spokojna. Przemyca mi emocje - nie potrafię, nie chcę się opierać.
|
|
|
|