 |
Ona potrzebuje cię bardzo, ty potrzebujesz jej bardzo i zacznijcie wierzyć twardo w to. Ty nic nie pisz, schowaj telefon w dłonie, ty zaciśnij mocno dłonie, załóż kaptur i idź do niej.
|
|
 |
Widziałam zdradę, dlatego czasem boję się kochać.
|
|
 |
Mogę kochać tak mocno, że wszystko inne to nic.
|
|
 |
Nie wracam do przeszłości, nie mam po co. Nie chce.
|
|
 |
Zostawić wszystko za sobą, zacząć od nowa, nie odwrócić się, nie zatęsknić.
|
|
 |
Musze pogodzić się z tym, że są kobiety ode mnie lepsze.
|
|
 |
' Boże to frajer zrozum to' krzyknęła Pati ' a Ty zrozum, że on zawsze będzie kimś ważnym, zrozum że to ja go wybrałam z pośród miliona innych facetów, zrozum że był przy mnie cholerne kilka miesięcy, ale był i sprawił że życie było lepsze, teraz już jest to nie ważne, zrozum że ja Go nadal będę kochać' ...
|
|
 |
Czuje dziwny ucisk, w klatce piersiowej- to się stało wtedy gdy napisałeś że" wolisz być sam "
|
|
 |
Muszę być sam z tym wszystkim. Czuję potrzebę analizowania mojego wstydu i rozpaczy w osamotnieniu. Czasem potrzeba mi ciemności i brukowych ulicznych kamieni - bez towarzyszy, bez rozmów. Muszę stać twarzą w twarz ze sobą, mając za towarzystwo jedynie muzykę. Nikomu nic nie jestem winien. Odpowiadał będę jedynie przed samym Bogiem - jeśli istnieje i będzie chciał mnie wysłuchać.
|
|
 |
Płakałam, bo myślałam o nim. O jego spojrzeniu, dotyku i uśmiechu.
|
|
 |
I siedzę, jak ta pierdolnięta, z nadzieją, że w końcu się odezwie. Powie, że kocha i chce wrócić wszystko naprawić, zacząć od nowa. Wyszepta do ucho jak wiele dla niego znaczę i nie popełni więcej tego samego błędu. / J.
|
|
 |
Biorę jeden wdech, drugi wdech koi gniew, chyba nie jest źle, drugi wdech boli mniej, stoję na jednej z ulic gdzie miałem przytulić cię i jak zawsze mnie budzi gdy mówisz 'nie'.
Patrzę po ścianach w pokoju bez klamek, nie pamiętam co znowu zjebałem, a rany na rękach są znowu niemałe, chociaż wychodząc z domu nie miałem ich wiem.
Łeb mi pęka, ciekawe która godzina i gdzie mam zegarek i w kurwę odbija mi przez to czekanie, bo nie wiem gdzie jestem i po co, co stanie się dalej i cisza.
Nikt nie chodzi, nie gada, nie słychać nic, był przypał. Musiał być, skoro nie mogę oddychać tym, noc wita się z dniem, no chyba, że sen ze mnie robi idiotę.
Kaszlę, wypluwam krew, kaszlę, bywa, że to bardzo boli i potem przekraczam granicę, olewam kontrole, to wszystko zostawię w kopercie nad ranem.
'Przepraszam' napiszę, zostawię na stole, przy którym jedliśmy to pierwsze śniadanie. ♥
|
|
|
|