kszy dodał komentarz: do wpisu |
13 grudnia 2010 |
 |
'śniłaś mi się, znowu. ' usłyszeć takie słowa rano ? bezcenne. natychmiastowa pobudka gwarantowana. /kszy
|
|
 |
a miałaś tak kiedyś, że nie chciało Ci się nawet wstać po chusteczki? ot co, tak po prostu? / kszy
|
|
 |
kłóciliśmy się. wyzywałam Cię od najgorszych. dostałeś kilka razy ode mnie w twarz. nie żałowałam, kiedy wyszedłeś trzaskając drzwiami. byliśmy kwita. płakałam, ale to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. łzy w moim życiu stały się równie neutralną czynnością co mycie zębów. płacz w porównaniu do tego uczucia które mnie przepełniało, kiedy odebrałam telefon od jakiegoś starszego, zachrypniętego policjanta, mówiącego mi, że zginąłeś w wypadku, są niczym. uczucie, które rozdzierało moje wnętrzności od środka. to paskudne uczucie, jakby Twoją klatkę piersiową przygniatało coś w rodzaju kilkudziesięcio kilogramowego głazu. nic nie równa się ze świadomością, że moje ostatnie słowa, które skierowałam w Twoją stronę, brzmiały; 'życzę Ci, aby Cię szlag trafił!' te niewyobrażalne wyrzuty sumienia, jak gdybym to ja była sprawczynią tego wypadku. jak gdybym to ja zajechała Ci tą cholerną drogę.
|
|
 |
tydzień temu zapytałam co dostanę, bo przecież święty mikołaj pamięta też o tych mniej grzecznych dzieciach. mama odpowiedziała, że dowiem się w swoim czasie. burknęłam, że to dzisiaj są mikołajki. uśmiechnęła się i dodała spokojne 'cierpliwości kochanie.' dziś, kiedy przyszłam ze szkoły, poprosiłam siostrę o schowanie mojej bluzy do szafy, zdziwiłam się, bo nie usłyszałam jej 'zaraz' tylko wyjechała z tekstem, że czekolada mi się roztopiła chyba pod kocem. zaglądając tam, niczego nie było. 'nie pod tym kocem' dodała. zaglądając pod kocyk z kotem, znalazłam paczkę, odpakowałam ją, a tam? płyta. PEZET. muzyka emocjonalna. nie mogłam wydobyć z siebie słowa. od razu poleciałam podziękować za prezent. mama zamiast odpowiedzieć 'nie ma za co.' wesoło i dumnie powiedziała ' no ale dlaczego mi dziękujesz? przecież to mikołaj Ci ją przyniósł. zna Cię trochę już. ' dostała buzi w policzek i wybiegłam szukać pilota do wieży./kszy
|
|
 |
'nie pamiętam już jak mam czytać z twoich oczu.' powiedziałam stojąc naprzeciwko Ciebie pod "naszym" drzewkiem po czym uśmiechnęłam się. wiedziałeś, że go uwielbiam. 'kochanie, wiem, że to pezet. wiem też, że pamiętasz jak z nich patrzeć. a odbiegając od tematu to, kocham Cię. i śliczne masz patrzałki.' zdążyłam tylko odpowiedzieć 'ja Ciebie też.' . ciszę przerwało spotkanie naszych ust. / kszy
|
|
 |
a teraz okazuję się, że nawet Twój uśmiech na mój widok był zwykłym szczękościskiem.
|
|
 |
nawet jeśli otworzę drzwi i będę kazać Ci się wynosić, gestykulując rękoma jak uciekinierka z zakładu psychiatrycznego, nie odchodź.
|
|
 |
twierdzicie, że jesteście twardzi. a to my, nosimy nie wygodne szpilki przez które mamy dziesiątki odcisków, tylko po to, żeby nasze nogi wyglądały zniewalająco. to my musimy umierać z bólu przy wydawaniu na świat dzieci. my poddajemy się licznym zabiegom, 'bo żeby być piękną, trzeba cierpieć.' to Wy podziwiacie nasze nogi, zacierając ręce. to Wy chcecie zostać ojcami i pragniecie podziwiać piękne i urodziwe kobiety. ale przecież to Wy - mężczyźni się dla nas poświęcacie i jesteście twardsi od niejednego kamienia. no pewnie.
|
|
 |
tak naprawdę to Wy - faceci jesteście nic nie warci. to od nas zależy istnienie każdego z Was. więc proponuję nam nie podskakiwać bo jeśli się zirytujemy to przestaniemy rodzić dzieci. a uwierzcie, że wymarcie gatunku ludzkiego nie musi należeć do najprzyjemniejszych rzeczy.
|
|
|
|