 |
uwielbiam leżeć na łóżku, słuchać pezeta. jego muzyka kompletnie nie kojarzy mi się z Tobą. leże i myślę. jaki jutro będzie pięęęękny dzień, ile osób powie mi, że ładnie wyglądam. a odpierdolę się tak żeby tobie aż się głupio zrobiło. zobaczysz śliczny jak to jest kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, że jestem ważna. / kszy
|
|
 |
hej, ciekawe. co tymbark powie dziś ? otóż dzisiaj tymbark powiedział żebym kochała życie . więc od dzisiaj żadnego pierdolenia kota w bambus. skarbie, już o Tobie nie myślę, nie pochlebiaj sobie dłużej. / kszy
|
|
 |
sobotni wieczór. napisałeś mi, że jedziesz właśnie na dyskotekę . rzuciłam telefon na łóżko i wyszłam na osiedlową ławkę. siedziałam chyba godzinę. wracając do domu usłyszałam,że na parterze w moim bloku ktoś słucha pezeta. usiadłam obok drzwi i słuchałam. po jakimś czasie wstałam i weszłam na schody. szłam bardzo powooooooooli. pierwszą rzeczą po wejściu było sprawdzenie telefonu. rozsuwając go przeczytałam 'masz 4 nieodebrane połączenia i 1 nową wiadomość' . dzwoniłeś. pisałeś. 'ej no głuptasie. odbierz. nigdzie nie jadę, uwielbiam kiedy się denerwujesz. znając Cie pewnie wyszłaś gdzieś zostawiając telefon. zadzwoń do mnie jak już wrócisz. martwię się o Ciebie.' i jak Cię tutaj nie kochać, co ? /kszy
|
|
 |
2 w nocy , sms od Ciebie.'kochanie przepraszam. nie wiem co się ze mną dzieje. chyba za dużo wypiłem'. zadzwoniłam do twojego brata prosząc żeby po Ciebie pojechał. pojechał. siedziałeś na schodach przed klubem. ledwo wszedłeś do auta. a on darł się na Ciebie, że znowu wypiłeś. że dzwoniłam . mówił, że miałam smutny głos i że cholernie się dziwi czemu mi tak na Tobie zależy. on, uśmiechając się, słodko usnął. / kszy
|
|
 |
osiemnastka twojego kumpla. zaprosił Cię beze mnie. kazałam Ci iść, miałeś się mną nie przejmować. posłuchałeś mnie i poszedłeś na nią do lokalu na końcu miasta. życzyłam w smsie miłej zabawy. nie odpisałeś. w środku nocy przyszedłeś i dzwoniłeś do mnie żebym wyszła na chwilę. założyłam moje kapcie i wybiegłam na klatkę. siedziałeś na schodach. usiadłam obok. zaspanym głosem powiedziałeś, że słodko wyglądam . zaczęłam się śmiać. popchnęłam Cię, a Ty przysunąłeś się do mnie i przytuliłeś mnie z całej siły. wyznałeś, że impreza beze mnie jest do bani i że nigdy mnie już nie posłuchasz. mój kochany głuptasek . / kszy
|
|
 |
zaspałam. pierwsza matma. z najgorszą nauczycielką w tej głupiej szkole. uszykowałam się i wyszłam . pierwsza lekcja ostatnim piętrze. obok miałeś religię . wyszedłeś zmoczyć gąbki . zapatrzona w telefon wpadłam w Ciebie. uśmiechnąłeś się słodko i powiedziałeś ' nie dość, że nie widziałem Cię przed pierwszą lekcją, martwiłem się o Ciebie, to jeszcze teraz wpadasz we mnie pisząc z kimś- nie ze mną. oj skarbie..' dokończyłam pisać i spojrzałam na niego maślanymi oczkami dając mu buzi. przerwał nam twój telefon. dostałeś sms'a ode mnie. napisałam w nim ' znowu zaspałam. przez Ciebie. śniłeś mi się. ' uśmiechnął się głupio po chwili dodając ciche ' kocham Cię'. / kszy
|
|
 |
wieczór. sobota. siedzę na gadu pijąc gorące kakao i słuchając tłoka. w końcu napisał do mnie brat co jest grane. powiedziałam,że to norma. a ty wyskakujesz z pytaniem 'który wieśniak chce zarobić w ryj?' za to Cię kocham, wiesz? / kszy
|
|
 |
siedziałam sama w pokoju. wtedy co się do siebie nie odzywaliśmy . usłyszałam hałas. wstałam z łóżka i podeszłam do okna. zaniemówiłam. stałeś przed moją klatką z różową kredą i pisałeś na asfalcie jak bardzo mnie kochasz. zakończyłeś zdaniem 'przepraszam Cię skarbie'. po czym odwróciłeś się i obserwowałeś moją minę. uśmiechnęłam się i wbiegłeś szybko na trzecie piętro, czekałam na Ciebie przed drzwiami. tak strasznie Cię kocham./ kszy
|
|
 |
boję się. tego,że sobie nie dam rady bez Ciebie. jesteś dla mnie naprawdę kimś wyjątkowym. kimś, od kogo uzależniłam się szybciej niż od nutelli. / kszy
|
|
 |
bezwładnie usiadła na zdartym parapecie, starej kamienicy. rozkoszując się dymem swojego papierosa, zaciskała zęby jak kilkuletnie dziecko, nieznoszące sprzeciwu. biła się z myślami, wyklinając boga. kosmyki jej blond włosów, bezwiednie opadały na jej czoło. uchyliła delikatnie okno, by poczuć na dłoniach, mżący deszcz, za którym tak przepadała. 'przepraszam'. usłyszała, ciche skomlanie za plecami. 'przebacz mi'. - wypowiedziane, półgłosem. nie odwróciła się. nie mogła znieść jego widoku. nie po raz kolejny. bijąc się z własną podświadomością, wychyliła się za okno, przekonana o słuszności własnej śmierci. złapał ją za ramiona, w ostatnim momencie. spojrzała na niego swoimi przeszklonymi do granic możliwości źrenicami i dała mu w twarz. 'nie będziesz decydował o moim życiu. ani o życiu ani o śmierci.' - wyszeptała, po czym gwałtownie skoczyła z okna. tak, aby nie zdążył jej po raz kolejny powstrzymać.
|
|
|
|