Nareszcie, po ponad roku uwolniłam się spod jego uroku. To był okropny czas... W chwili gdy go poznałam, zamieniłam kilka pierwszych słów, powinnam zorientować się kim jest, jaki jest i uciekać gdzie pieprz rośnie. Może niebezpieczny świat mnie pociągnął, bo wtedy byłam 'grzeczną dziewczynką' z małą pewnością siebie? Paradoksalnie z biegiem czasu odkryłam, że wszystkie krzywdy i cierpienia, których doznałam przez niego umocniły mnie jeszcze bardziej, dziś wiem czego chcę i jak wiele jestem warta. Widząc go na ulicy mogę śmiać mu się w twarz, bo mimo, że wtedy wydawał się wygrany a ja czułam się skończona, to po roku tkwi w tym samym martwym punkcie, a ja rozwinęłam się, cieszę każdą chwilą, mając przy sobie kogoś, kto naprawdę mnie kocha...
|