  | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Cały ten teatrzyk,ignorancja.Naprawdę gratuluję udanego przedstawienia. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
    
    
             
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Nie chcesz mnie.Dotarło to do mnie,spokojnie. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Dziś pokazałeś jak wielkim niczym dla ciebie jestem.Jeśli zaplanowałeś sobie udowodnić mi,że nic dla ciebie nie znaczę,możesz sobie pogratulować.Twój plan się powiódł. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Chyba powoli tracę do ciebie jakiekolwiek uczucia.Mam nawet wątpliwości,czy jeszcze cię szanuję. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Mam wrażenie,że nie żyję,a moje istnienie jest jedynie przesyconą pustką egzystencją.Wiesz,kiedy żyłam,tak prawdziwie?To było wtedy,gdy zawsze obok był taki pan z oczami w kolorze czekolady.Miał uśmiech przyszyty do twarzy.Prawą dłoń wplątywał w swoje ciemne włosy,a jego twarz wyglądała wtedy tak bardzo ładnie.Mówił do mnie po imieniu,a kąciki jego ust układały się wtedy w  specyficzny sposób.A co do tych ust...Zawsze wyjątkowe,rozbisurmanione,przejedyne.Szorstkość jego policzków sprawiała wrażenie jedwabiu dla moich palców.Szedł zawsze po mojej prawej stronie i śmiał się z moich żartów.A gdy mnie przytulał,to stopy odrywały się od podłoża,czułam się jak w chmurach.Mówił o rzeczach ważnych i tych mniej ważnych.I mówił "do jutra".I to jutro zawsze następowało.Wszystko miało swoją kolejkę,swój tok.Nie było miejsca na chaos i anarchię.Wtedy żyłam.Wtedy był on. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Usiadłam obok Ciebie nie bez powodu.Przecierałam ze zdenerwowania dłonie.Obdarzyłam Cię tym spojrzeniem mówiącym,że chcę być Twoja. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Pamiętam tę noc.Wyjątkowo zimna,zachmurzone niebo,w powietrzu czuć wszechogarniającą niepewność i rozczarowanie.Ogień-jedyny dawca ciepła,przyglądał mi się.Obserwował każdą spadającą łzę.Chciał mnie ogrzać.I nagle do moich uszu doszedł jego niski,przemarznięty głos.-Zimno ci? -Zimno...-odpowiedziałam cicho,jakby wstydząc się tego.I wystarczyła chwila i nagle świat zniknął.Nie było tych ludzi,którzy w pozornym zachwycie energicznie rozprawiali o rzeczach nieważnych.Nie było tego mrozu,który odbierał wszelakie chęci.Byłam ja wtulona w niego.Jego zapach,szorstkie policzki,ciepłe dłonie ogarniające całe moje ciało.Płomień,do którego wcześniej wypłakiwałam swoje smutki,uśmiechał się triumfująco.I nagle pojawiły się gwiazdy.Bez wątpienia najpiękniejsza noc mojego życia. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
 
                    
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Gdy tylko nadarzy się okazja,stanę tuż przed nim,spojrzę prosto w jego oczy,powoli otworzę usta i cichym,ciepłym głosem zapytam,czy to miało dla niego jakiekolwiek znaczenie.Jeśli odpowie poprawnie,wygra pocałunek,jeśli odpowie źle,czeka go coś najgorszego.Odejdę bezpowrotnie. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         A gdy ktoś zapyta kim dla Ciebie jestem,to co powiesz? Znajomą?Koleżanką?Wakacyjnym błędem? 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
                    
            
            
                
                    
                          | 
                        
                            
                            
                                
                                    
                                                                            | 
                                         Wieczór z cyklu "Dylematy". Problem numer jeden: starać się o Ciebie,czy odpuścić. 
                                                                     | 
                             
                         
                    
                    
                 | 
             
         
        
        
     
    
 
 
    
                                                 
                                             
                                                                                     
                                     
                              | 
                            
                                                            
                                    
                                 |