 |
175 cm wzrostu, idealna budowa ciała, nikotynowy zapach, brązowe włosy w artystycznym nieładzie. zabójczo czekoladowe oczy, które odbierają mowę, śnieżnobiały uśmiech, skejtowy styl. I jak Cię tu kurwa nie kochać?
|
|
 |
Razem z przyjaciółmi opróżniliśmy kilka flaszek i śmiejąc się w głos spędziliśmy czas, świetnie się bawiąc na nocnej imprezie. Akurat tańczyłam z przyjaciółką kiedy zjawiłeś się Ty. Zagrodziłeś mi do niej drogę ze swoim cwaniackim uśmiechem . Kątem oka zauważyłam także Twoich kumpli . No tak , zawsze trzymaliście się w grupie .
- zatańczymy?
Uśmiech nie schodził z Twojej boskiej twarzy. Pokręciłam przecząco głową poszukując wzrokiem przyjaciółki .
- proszę .. no .
- nie , nie będę z Tobą tańczyła . Powiedziałam coś . Nie chcę narobić sobie kłopotów u Twojej laski . - odpowiedziałam dosięgając twojego ucha i próbując przekrzyczeć muzykę .
- ona ? ona pojechała kilka minut temu . no chodź , proszę . - pozostawałam nieugięta . - słuchaj , kumpel patrzy. Wyśmieje mnie jeżeli nie dasz się namówić. - zaniemówiłam. Jednak byłeś i jesteś podłym gnojkiem. Mogłeś podziwiać mój tyłek, gdy odchodziłam od Ciebie zgrabnym krokiem przez środek parkietu pokazując środkowy palec.
|
|
 |
a co mi będziesz teraz pieprzyć, o jakimś włażeniu dwa razy do tej samej rzeki. dobrze, że weszłam do niej ten trzeci raz. ciesze się, że zamoczyłam się w niej aż po sam czubek głowy! na pewno nie będę teraz opowiadać, że tego żałuję. bo jak miałabym żałować, najpiękniejszego lata i jesieni mojego życia?
|
|
 |
a kiedy przede mną klęknął i wyciągnął małe, czerwone pudełeczko zaczęłam cała drżeć z podekscytowania. - nie każ mi wymawiać tych dwóch słów, proszę kochanie. doskonale wiesz o co chcę spytać. nie jestem w stanie tego z siebie wykrztusić, mimo tylu prób. - powiedział z nerwowym uśmiechem. - wstawaj. - powiedziałam, machając rękoma. - ale, ale dlaczego? - spytał zakłopotany. wstał. a ja wyrwałam mu z rąk aksamitne pudełeczko i uklękłam przed nim, jak rasowy, przyszły narzeczony. - wyjdziesz za mnie? - spytałam z błyskiem w oku. - Ty sobie żartujesz maleńka? - no przecież ktoś musi w tym związku nosić spodnie. wyjdziesz czy nie? bo klęczenie w spódnicy jest mało komfortowe. - wyjdę. - powiedział roześmiany. - to teraz już będziesz wiedział na przyszłość jak to się robi, kochany. - na jaką przyszłość? przecież to jest mój pierwszy i ostatni raz. - obawiam się, że jesteś w błędzie. - powiedziałam, odchodząc.
|
|
 |
Siedziała w ulubionym fotelu, w mieszkaniu przyjaciółki. Gorąca kawa parzyła w dłonie. 'Ktoś do Ciebie!' Krzyknęła. Poczuła jego zapach i zerwała się na równe nogi. Wylała na siebie kawę. 'Cholera!' Warknęła, sycząc z bólu. Zdjęła szybko koszulkę. Stanął, jak wryty z dłońmi wiszącymi w powietrzu. 'Nigdy dziewczyny nie widziałeś? Podaj mi tę koszulkę!' Wskazała palcem, o którą chodzi. Odwróciła się plecami i czekała. Koszulki wciąż jej nie podawał, ale za to podszedł bliżej. Na tyle blisko, że poczuła jego płytki oddech na szyi. Dotknął jej pleców, zostawiając ślady, które płonęły żywym ogniem. 'Zostaw...' Szepnęła, ale się nie ruszyła. On też nie przestawał. Złapał ją za nadgarstek, który uniósł do ust. Odwróciła się w jego stronę. Musnął ustami jej szyję. 'Tak bardzo tęskniłem.' Powiedział zachrypniętym głosem. Ledwie usłyszała co mówi, bo krew pulsująca w żyłach zagłuszała każdy dźwięk. Przymknęła oczy. 'Tak bardzo tęskniłem.' Powtórzył znów i delikatnie ją pocałował.
|
|
 |
Powiedział mi, że to koniec, rzucił na biurko paczkę żyletek i z ironicznie cwaniackim uśmiechem na twarzy powiedział - 'nie zrób sobie krzywdy'.
|
|
 |
i nadchodzą takie wieczory, gdy słuchając muzyki szukasz sensu życia ./kuchtaxd
|
|
 |
Której części ' Spierdalaj ' nie zrozumiałeś?/craazy
|
|
 |
Dla Ciebie zatańczę na barze..craazy
|
|
 |
tak generalnie rzecz biorąc, to ciągnie mnie do Ciebie.
|
|
|
|