 |
1. Musiałem ją nieraz prosić, żeby nie wstydziła się swojego ciała. Zawsze z lękiem spoglądała, czy na nią patrzę, kiedy się rozbierała. Zawsze było:
- Zgaś światło.
- Dlaczego?
- Zgaś, proszę cię.
- Ale dlaczego?
- Nie rozumiesz?
Nie rozumiałem. Nie podejrzewała zapewne, że gdy patrzyłem na nią, jak się rozbierała, czułem coś takiego, jakbym stawał się bogatszy o wszystkie jej obolałości, o jej cierpienia, o jej przemijanie. Też wiele przeżyłem, lecz nie było to dla mnie takie ważne, jak to, czym ona była naznaczona. Nie, nie o to chodzi, że współcierpiałem z nią. Czy zresztą miłość potrzebuje współcierpienia? Chodzi mi o to, że odczuwałem jej istnienie jako moje istnienie. Pyta pan, co to znaczy? To, że jakby pan całe brzemię czyjegoś istnienia pragnął wziąć na siebie. Jakby pan pragnął tego kogoś w ogóle zwolnić z konieczności istnienia. Jakby pan pragnął za tego kogoś także umrzeć, żeby on nie musiał doświadczać swojego umierania.
|
|
 |
Skoro Ciebie nie ma obok - nie ma łez, nie ma słów które bolą.
|
|
 |
I co? Wstyd, możesz mi w oczy patrzeć? Pierdole Twoje łzy, ale bez Ciebie nie zasnę. Nowej nie znajdę, inną Cię pokochałem.
|
|
 |
Kto sieje żal, będzie zbierał gniew.
|
|
 |
Najgorzej być nikim dla kogoś, kto dla Ciebie jest wszystkim.
|
|
 |
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
|
|
 |
Przemilczenia dzielą bardziej niż nieobecności.
|
|
 |
Nienawidziła swojej samotności, a nade wszystko nienawidziła pragnienia, aby jej ból ukoił mężczyzna, który go zadał.
|
|
 |
Smutno jest zdać sobie sprawę z tego, że tym, których kochamy, będzie lepiej bez nas.
|
|
 |
Bez Ciebie dzisiejsze wzruszenia byłyby tylko martwym naskórkiem dawnych uniesień.
|
|
 |
"Mężczyzna, który nie spędza czasu z rodziną, nigdy nie będzie prawdziwym mężczyzną."
|
|
|
|