 |
nie wiem na co czekam, na co liczę i czego oczekuję. przecież to śmieszne.. z dnia na dzień próbuję ogarnąć to co się dzieje. ten pieprzony bałagan,który coraz bardziej mnie przytłacza. nie daje normalnie żyć, lecz za mało sił, za mało by poukładać wszystko tak jak trzeba.
|
|
 |
od zawsze chciałem znaleźć kogoś, kto by mógł zrozumieć. tak dawno już wiedziałem, że to jesteś ty. / Pezet
|
|
 |
i nie wiem jakim słowem a nawet przekleństwem to co się teraz dzieję. bo właściwie to nie jest dobrze ale źle też nie, jest tylko dziwnie pusto. otwarte rany po ludziach, którzy mieliby na zawsze jakby co jakiś czas były posypywane solą tak dla przypomnienia, że istnieją. brakuje mi niektórych wypadów, durnych akcji i siary na ulicy. tego, że zawsze mogłam opowiedzieć im o tym co leżało mi na sercu i co jest powodem moich łez co noc. ale wcale nie żałuje, że tak się potoczyło.
|
|
 |
Kiedyś alkohol pomagał mi topić smutki, teraz zatapiam je w Twoich wargach. Dawniej, płakałem w poduszkę, teraz w Twoje ramię. Kiedyś wstydziłem się mówić o uczuciach, a dziś mam ochotę wykrzyczeć całemu światu jak kocham i jak bardzo me serce rośnie, kiedy jest przy Tobie, i gdy dłonie łączą się w jedność./mr.lonely
|
|
 |
odległość zabija miłość? nie prawda, choć też wiele razy chciałam się poddać bo tak było łatwiej. ale to mnie czegoś nauczyło i chyba dzięki temu trochę nauczyłam się życia mimo, że przede mną jeszcze sporo nauki. zrozumiałam co to zaufanie, na czym polega i że często wystawiane jest na próbę. rozejrzałam się wokół i dostrzegłam, że ludzie zrobią wszystko żeby Cię zniszczyć kiedy coś zaczyna Ci się układać. niektórzy mówią, że w tym wieku powinnam się bawić i przechodzić przez wiele związków a ja śmieję się im w twarz. często jest trudno, bywają chwilę w których mogłoby się wydawać, że uczucie nie zawsze wystarcza. ale wiem, że muszę iść dalej nawet po dużym upadku i zwalczać mity twierdzące, że odległość wszystko niszczy.
|
|
 |
nigdy nie wymażę wspomnień z głowy i uczuć z serca. nie pozbędę się wszelkich kontaktów do niego i tysiąca wiadomości na telefonie. zawsze będę nazywać go swoim małym dzieckiem, wspominać koleżankom o rzeczach które zrobiliśmy razem , patrzeć wieczorami w księżyc i mówiąc ' nie przejmuj się skarbie, jeszcze kiedyś będziemy szczęśliwi.' w przyszłości z mężem będę odwiedzać nasze miejsca i bez skrępowania mówić mu o nim, będę patrzeć w niebo siedząc w jego ramionach i z dwójką dzieci uśmiechając się szepcząc cicho ' widzisz kochanie to prawdziwy uśmiech, taki sam jaki wywoływałeś Ty na mojej twarzy.' i choć nadal przeklinam Boga, że mi Ciebie zabrał to uczucie nigdy nie umrze bo na tym polega prawdziwa miłość.
|
|
 |
i może nie powinnam wchodzić po raz kolejny do tej rzeki. może po zliczeniu ile krzywdy mi wyrządził, odwróciłabym się od niego. może powinnam posłuchać ludzi, którzy radzą mi odpuścić ten związek bo coraz bardziej się niszczę. może, ale niekoniecznie. nikt nie zdaje sobie sprawy jak czuję się kiedy wiem, że mu zależy. jak każdy dzień dzięki rozmowie z nim potrafi zamienić się w najlepszy. nikt nie wie jak bardzo potrzebuje jego osoby, słów i gestów. potrzebuję czuć, że jestem dla kogoś ważna i jest ktoś, kto myśli o mnie zasypiając i budząc się. kiedyś będę w stanie zostawić go, zamknąć ten rozdział ale nie dziś. dziś chcę być szczęśliwa.
|
|
 |
Wcale nie zależy mi na teraz na odegraniu się na Tobie, choć bez problemu mogłabym to zrobić tak jak ty zraniłeś mając mnie w dupie i olewając w każdy sposób. Nie jestem dzieckiem żeby bawić się w niekończącą wojnę, chcę odpocząć od tego wszystkiego. Zerwać wszelki kontakt, zapomnieć o tym co nas łączyło i nigdy więcej do tego nie wracać.
|
|
 |
nie wiem czy jest mi przykro, tak naprawdę to nawet nie wiem czy żałuje że tak to wszystko się potoczyło. już sama zagubiłam się wśród uczuć, kiedyś uważam, że jeśli ten związek się rozpadnie to pozostanę sama, smutna i samotna. wszystko wokół mnie straciłoby sens a mi samej przestałoby na wszystkim zależeć a kiedy to przyszło, tak niespodziewanie to nie czuję nic. żadnej złości, żalu czy tęsknoty.
|
|
 |
Na ogół nie jestem egoistą, snobem ani samolubem. Staram się dbać o innych należycie, zapewniam. Jednak teraz, na zdrowy rozum: jak mam się tego trzymać, skoro jestem kompletnie obezwładniony? Jestem więźniem, jestem skazańcem. Mam na szyi pętlę, zarówno emocji, wspomnień, zmysłów jak i uczuć. Pętla zaciska się coraz mocniej, a ja się duszę. Duszę się przeszłością, doprowadza mnie ona do samozniszczenia.
|
|
|
|