 |
coraz słabiej czuje sobą ciebie
|
|
 |
wolałbym cię bardziej gdybym nie dał ci się poznać
|
|
 |
Bo wreszcie przyszedł maj, zrobiło się gorąco.
Ktoś teraz o mnie dba,
przeszłość upiłam słońcem.
Tylko słońcem.
|
|
 |
i poszlibyśmy na jakąś kawę, papierosa. a potem cię zostawię
|
|
 |
więc lepiej mnie zabij, wyrzuć z pamięci. lepiej odejdź, pozwól mi odejść
|
|
 |
pomóż mi, bo żyć mi się nie chce. i powieki stają się za ciężkie
|
|
 |
chciałem Cię tak szalenie rozkochać w sobie, jak sam się w Tobie kochałem
|
|
 |
myślałam, że mnie ogrzeje w te dni kiedy czułam się najgorzej na świecie. okazało się, że to niemożliwe, skurwysyn miał nawet zimne serce.
|
|
 |
"Nie oczy, lecz pochodnie dwie nielitościwe,
które palą na popiół serca nieszczęśliwe (...)'' | D. Naborowski
|
|
 |
"W piękny dzień, blisko tak
słońce w twarz grzało nas.
Myślałem wszystko jest, jak dawniej.
Popatrz mi w oczy i powiedz
coś czego nikt, nigdy w życiu nie odgadnie.
Choć dzieli nas stracony czas
i nasze związki nieudane.
Tak wiele prób, zawiłych dróg,
żeby zrozumieć co jest ważne."
|
|
 |
Łączyła nas relacja, ta z rodzaju relacji, o które człowiek zapytany z bólem serca i przez zaciśnięte zęby kłamie wbrew sobie i odpowiada, że to nic takiego.
|
|
 |
To wcale nie tak, że tęsknię.
Po prostu czasem nadchodzą takie noce, w które wszystko wraca. Powracają
wspomnienia, myśli i obrazy. Do oczu pomału napływają gorzkie łzy niespełnionych marzeń. Ale to nie tęsknota. To tylko pragnienie wydarzenia się czegoś co nie istniało, nie było dane. To tylko czasem przeraźliwy krzyk, lęk w oczach, zimne dłonie i drżące ciało.
Lecz to nie tęsknota.
To oczekiwanie na coś co nigdy nie nadejdzie. Dzięki Tobie..
|
|
|
|