 |
duszę się w płaczu. skrobię po paznokciach, nie mam pomysłu na dalsze działanie. chciałabym żeby ktoś rozpisał mi plan bitwy na kartce i każdy kolejny ruch omawiał. pogubiłam się w samej sobie. gratulacje z głębi serca
|
|
 |
mam spory problem z pozbieraniem myśli. dopadł mnie moment w którym nie wiem co jest dla mnie najlepsze.. komu powinnam poświęcić całą swoją uwagę, na czym powinnam się skupić. nie wiem gdzie ulokować tą niespożytą energię. fizycznie też czuję się tragicznie rozlazła. powyższe marudzenie to zapewne efekt zbliżającego się przesilenia. miejmy nadzieje, że to chwilowa przypadłość.
|
|
 |
gdyby nie to zniknąłby mi z oczu wreszcie płacz, a z ust kurwa mać, kurwa mać i kurwa mać.
|
|
 |
jest po prostu za dużo rzeczy, których czas nie zatrze..
|
|
 |
kocham Cię i nigdy nie przestanę, ale to nie oznacza, że teraz, tu jestem w Tobie bez pamięci zakochana.
|
|
 |
wciąż błądzę wśród złudzeń, tamtych niedotrzymanych obietnic, chwil szczęścia, świadomości sensu i wciąż nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć tego co się stało, nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że Jego już nie ma, że połowa mojego serca bez Niego jest martwa, a ja chociaż nadal oddycham to tak naprawdę od dawna nie żyję, tkwiąc jedynie dla zasad, w tym codziennym syfie. / Endoftime.
|
|
 |
już nigdy nie powiem Mu jak bardzo Go potrzebuję, jak bardzo brakuje mi Jego słów, dających jak zawsze nadzieję na nowy dzień. nie opowiem, jak codziennie błądzę wśród tamtych chwil wspomnień, szukając wytłumaczenia na dzisiejszy dzień, jak pomiędzy kolejnymi wersami ukrywam szczęście, które bez Niego, już nigdy więcej nie będzie warte tego, co było kiedyś. / Endoftime.
|
|
 |
dziś nie czytam już pomiędzy wersami, a sens nie wydobywa się z uderzeń serca, dziś jedyne co widzę to krew pozostawioną na kafelkach. dziś stchórzę po raz kolejny a zarazem ostatni, tak, uda mi się. to właśnie dziś odejdę, to mnie nigdy więcej nie zobaczysz, to od jutra mnie już nie będzie. / Endoftime.
|
|
 |
Lepiej jest, jak się ma złe ideały niż żadne.
|
|
 |
Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.
|
|
 |
Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc.
|
|
|
|