 |
rozmowa zaczęła się zwyczajnie. standardowe pytania, standardowe odpowiedzi, bez żadnych podtekstów, bez żadnych aluzji. byłam z siebie dumna, nauczyłam się z nim rozmawiać bez tego niezręcznego uczucia, które wypełniało mnie momentalnie, gdy jego imię wyświetliło się na ekranie. jednak z minuty na minutę rozmowa schodziła na zakazane tematy. podpuszczał mnie, specjalnie zaczął wspominać czasy, w których cały mój świat zamykał się w jego osobie. rozdrapywał moje rany, na nowo przywracał wszystkie wspomnienia, które starannie ukrywałam w zakamarkach serca. na nowo wszystko wróciło, na nowo, przez tę jedną sekundę, chciałam znowu znaleźć się w jego ramionach. za dobrze już znam tę jego grę, w której to ja jestem zdobyczą.
|
|
 |
Ból przeszywa każdą komórkę mojego ciała i duszy. Drżę, zdając sobie sprawę z faktu, iż nie mogę okazać słabości. Chciałabym płakać, ale kanaliki łzowe odmawiają posłuszeństwa. Od nadmiaru słów, które mnie ranią, niszczę się. Rzygam udawanym szczęściem. Setny raz zadaję sobie jedno pytanie: Co znowu robię źle? Pragnę chwili spokoju. Tęsknię za chwilami beztroski, pewności i czystości uczuć jakimi mnie darzyłeś. Czuję, że my to przeszłość. Oczywiście kocham Cię nadal, ale miłość nie może wypływać z jednego serca.
|
|
 |
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje jakiś podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przed przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu? | Jonathan Carroll
|
|
 |
Chyba za szybko dojrzałam. Potrzebuję czegoś więcej niż imprez w klubach, po których złamię obcas na nierównym krawężniku i zasnę po kilku godzinach męczenia się z helikopterkiem w głowie. Pragnę miłości. Rozważnej i odpowiedzialnej. Stałości uczuć. Namiętnych pocałunków i mocnego przytulania. Jednego piwa do filmu, a nie kraty wypitej na ognisku. Papierosa, który uspokaja. Życia bez dragów, blantów i chlania w każdy weekend. Pragnę spacerów przy wschodach i zachodach słońca. Wypadów do kina. Wspólnych nocy. Dużej dawki czułości. Chcę tego, czego nigdy nie otrzymam.
|
|
 |
Znowu mnie masz. Całujesz na dzień dobry i dobranoc, przytulasz, podobno kochasz. Uśmiechasz się i czarujesz spojrzeniami. Twoje czekoladowe tęczówki świecą, a usta szepczą do ucha miliard czułych słów. Powinnam być w niebie, ale jestem w samym środku piekła. Egzystuję w niepewności. Nie czuję się bezpieczna, tylko potrzebna, czasami wykorzystywana. Gdzieś na dnie serca kryję miliard obaw, o których nie mówię głośno. Jedną z nich jesteś Ty. Nasze marzenia, które są praktycznie nierealne. Twoje słowa, które często przypominają perfekcyjne kłamstwa. Nie wiem co myśleć, co robić, co czuć. Chcę być w końcu pewna Twoich planów. Chcę być pewna Twojej miłości.
|
|
 |
Czy wierzycie w to, że każdy z Nas ma tylko jedną bratnią duszę, jedyną prawdziwą miłość? | H.Coben
|
|
 |
Ludzie często naklejają na twarze sztuczne uśmiechy. Udają. Chcą przez chwilę być kimś innym. Wchodzą w inny świat, w chwilowe nowe życie. Kłamią. Oszukują. Po co? Aż tak źle jest im w rzeczywistości? Nie. Oni szukają wzniesienia, czegoś co pokaże im jak żyć. Chcą zacząć od nowa, od podstaw. Są w błędzie. Żeby stać się kimś innym nie trzeba za czymś gonić ani czegoś szukać, wystarczy spojrzeć w głąb siebie, w serce, które za każdym razem powie to samo: urodziłeś się by być tym, kim jesteś. [ yezoo ]
|
|
 |
patrząc wstecz, na czasy, które są już za mną, nie mogę uwierzyć, że tyle rzeczy się zmieniło, że tyle osób, które zapisały się w moim sercu, tak zwyczajnie zniknęły. może to moja wina, może to ja pozwoliłam, by niektóre sprawy tak się potoczyły, ale nie ma sensu roztrząsać tego co było, nie ma sensu grzebać w przeszłości. teraz jestem tutaj, z najlepszym chłopakiem przy boku, z kochanymi przyjaciółmi i bagażem doświadczeń, który cały czas pokazuje mi jakich błędów nigdy w życiu mam już nie popełniać. choć nadal boję się przyszłości, odważnie ruszam do przodu. czas wziąć się w garść, czas zacząć żyć tak jak sobie wymarzyłam.
|
|
 |
nie lubię się z Tobą kłócić, mamo. nie lubię, gdy milczysz, choć tak bardzo potrzebuję słyszeć Twój głos. nie lubię, gdy odwracasz wzrok i mnie ignorujesz, bo w głęboko gdzieś, potrzebuję Twojej uwagi. rzadko Ci to mówię, te dwa słowa tak trudno wypowiedzieć, ale przecież Cię kocham, przecież jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. wiem, że nie takiej córki chciałaś, że nie tak wyobrażałaś sobie mnie, gdy przez te dziewięć miesięcy nosiłaś mnie pod sercem, ale taka już jestem, taką osobę się stałam. wszystko co robię, robię jak najlepiej potrafię, by na końcu usłyszeć, ze jesteś ze mnie dumna, że doceniasz moje starania. nie kłóćmy się już, nie zamykaj się przede mną. pomimo ostrych słów, pomimo kłótni, pomimo różnicy zdań, potrzebuję Cię tak straszliwie. kochaj mnie. kochaj, a ja z każdym dniem będę stawać się lepsza.
|
|
 |
uwielbiam Twoje rude włosy - szeptał - uwielbiam dołeczki, które pojawiają się za każdym razem, gdy się uśmiechasz. uwielbiam Twoje oczy. są naprawdę piękne - uśmiechnął się i pocałował czubek mojego nosa - uwielbiam, gdy się złościsz, choć wiem, że nie umiesz się na mnie gniewać. uwielbiam, gdy się obrażasz. uwielbiam, gdy mogę zasypiać mając Cię w ramionach. - urwał na moment i przyciągnął moje ciało bliżej jego - uwielbiam Cię i uwierz mi, że jesteś tak strasznie bliska mego ideału - zakończył, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. otoczona mrokiem starałam się nie rozpłakać, bo nie mogłam uwierzyć, że taki ktoś jak on jest właśnie mój. zamykając mu usta pocałunkiem nie chciałam niczego więcej, bo uświadomiłam sobie, że wszystko czego potrzebuję jest w nim, że to on jest moim osobistym szczęściem. i za nic w świecie nie chcę go tracić.
|
|
 |
wiem, że często Cię denerwuję. wiem, że moja zazdrość jest powodem częstych kłótni, że szukam problemów tam gdzie ich nie ma i zbyt szybko wpadam w złość. wiem, że momentami trudno ze mną wytrzymać, że staję się nieznośna i trudna, ale proszę Cię o jedno. w tym całym wirze złych emocji, które czasami nas wciągają, Ty nie przestawaj we mnie wierzyć, nie zapominaj jak mocno Cię kocham i jak wiele dla mnie znaczysz. wystarczy, że zajrzysz w moje oczy, one wszystko Ci opowiedzą.
|
|
 |
zajęta tańcem, wtulona w znajome ramiona, przymknęłam na moment oczy czując jak wszystko zaczyna wirować, jak alkohol pomału uderza do głowy. 'zobacz kto przyszedł' - usłyszałam szept chłopaka i uniosłam wzrok. uśmiech momentalnie rozświetlił twarz, nogi same wyrwały w ich kierunku. rzucając się w ramiona ukochanej grupce chłopaków wysłuchałam ich życzeń i zaniosłam się śmiechem, gdy wręczyli kask, bo ze mną nigdy nie jest bezpiecznie. serce biło sto razy szybciej napędzone radością, ręce trzęsły się od nadmiaru emocji, a w głowie szumiało, bo zrobili to dla mnie, bo może, w jakimś malutkim aspekcie, coś dla nich znaczę.
|
|
|
|