 |
|
Co wy wiecie o nienawiści. O nienawiści do własnego ciała i duszy. O gardzeniu każdą jedną komórką swojego organizmu. O patrzeniu w lustrzane odbicie i malującym się w oczach rozczarowaniu. O przeroście wad nad zaletami. O obrzydzeniu do własnych słabości. Kolejny i kolejny raz bezwładne i bezsilne opadanie rąk. Wmawiam sobie rzeczy, w które nie wierzę. W które nawet Ty nie wierzysz. Nienawiśc wraca do mnie jak bumerang. Wszystkie najczarniejsze wspomnienia i myśli szczelnie poupychałam do szufladek gdzieś na dnie umyslu. Szczelnie do czasu. Szufladki przeciekają w takich chwilach jak ta. Rozczarowanie wyciska z oczu łzy i uaktywnia to, czego najbardziej w sobie nie cierpię. Potykam sie o własne niedoskonalości przez co jeszcze bardziej siebie nie znoszę. Błędne koło. / lukreszja
|
|
 |
|
Może uważasz, że kojenie bólu alkoholem jest zbyt dziecinne, możesz wmawiać mi to godzinami, krzyczeć, zamknąć w pustym pomieszczeniu i powtarzać w kółko to samo - nie wezmę tego do siebie, wódka mi pomaga chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co spowodowało, że ten ból się pojawił.. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
w bez ruchu wsłuchiwałam się w Jego słowa, już ostatnie wypowiedziane w moją stronę zdania, patrzyłam na Niego i nie mogłam uwierzyć w to, co mówi i w to, co po chwili zrobił - odszedł. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Przebudził mnie stukot gałęzi o parapet, silny wiatr wprawiał w ruch dziesiątki drzew, było dość wcześnie, wtedy poczułam, że brakuje mi Twoich ramion bardziej niż zwykle, obawiałam się, że mniej niż jutro. Wiem, że nie wrócisz, nie pozwolę Ci na powrót, nie będzie drugiej szansy, drugiego płomyka nadziei, po prostu muszę takie dni przeczekać, przeżyć, przecierpieć.. muszę nabrać siły, by ponownie wybić się z tego dna, wyjść z obłędu, pozostawić przeszłość za sobą. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Mówisz, że Ci przykro, ale to nie Twoje życie się rozpadło, to nie Twoje plany legły w gruzach, to ja będę przez to cierpieć, nie Ty. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
nie chcę tu być, to nie jest miejsce dla mnie. z każdym dniem coraz bardziej mnie przytłacza. chcę stąd uciec. zapomnieć o wszystkim, wszystkich. zacząć nowe życie, bez obecnych problemów. nie myśleć o tym co będzie, cieszyć się każdym dniem wolności. wolności, której tak bardzo pragnę. uciec i nigdy już nie wracać.
|
|
 |
|
przyjdź. przyjdź i powiedz, że to był tylko żart. obiecaj, że już nigdy tego nie zrobisz. przyjdź i mnie przytul. właśnie teraz potrzebuję Twojej bliskości. uścisku dającego tak wiele ciepła. przyjdź i obiecaj, że zostaniesz, że już nigdy nie odejdziesz. mimo tylu kilometrów, przyjdź. nie pytaj dlaczego, przyjdź.
|
|
 |
|
i gdyby nie kilka osób, gdyby nie rodzina, zrobiłabym ten krok, jeden skok, jedno zaśnięcie, jeden ostatni oddech. jestem zmęczona rzeczywistością, przeraża mnie ten świat i ludzka codzienność, tysiące spraw, które przytłaczają mnie wewnątrz, setki nieskończonych rozmów, dziesiątki nowych do podjęcia decyzji i jedna osoba w sercu, jeden człowiek, którego tak cholernie brak mi w tym miejscu... / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Życie podrzuca mi mężczyzn, którzy pragną się zabawić, szukających chwilowej zabawki, odskoku od rzeczywistości, kolejnej naiwnej, która spełni ich oczekiwania. Mam dość takiej drogi, ciągłe rany, które wymagają dużo czasu, by znów powrócić do normalności, ciągłe wyrzuty sumienia, że po raz kolejny zbyt mocno przyzwyczaiłam się do czyichś ramion, czyjegoś głosu i obecności, bez której wszystko nie miałoby najmniejszego sensu. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
z każdym dniem zmienia się coraz więcej, nieubłaganie znika coś, co chciałabym aby zostało na dłużej, krzyczę, wierząc, że stanie czas choćby na chwilę, na jeden krótki moment, na jedno dotknięcie dłoni, jedno spojrzenie w oczy, na jeden cichy oddech../nieracjonalnie
|
|
 |
|
dzwonisz i mówisz, że ci przykro ? trzeba było myśleć wcześniej . zanim uzależniłeś mój umysł od codziennych rozmów z tobą, zanim moje oczy nie przepełniły się tak ogromnym żalem , a serce nie pękło, zanim każda godzina nie była tak cholernie trudna i zanim wszystko nie traciło sensu .
|
|
 |
|
nie tak miało być. a wiesz co jest w tym najbardziej paradoksalne? że mimo, że wszystko się jebie, to cieszę ryja jak dziecko
|
|
|
|