 |
|
Zawsze wystarczały mi smsy, były przecież od Niego. Rozmowy co drugi tydzień - nigdy nie narzekałam. Spotkania raz na kilka miesięcy - nie mówiłam, że jest mi źle, że to zbyt rzadko i za krótko. Przez ten cały czas potrafiłam się dostosowywać, choć to nie było łatwe, przeciwnie, wiesz, było niewyobrażalnie trudne, ale miałam w sobie miłość, czułam Go w sobie, Boże, był przy mnie duchem, tak sobie to tłumaczyłam. Co trzeci dzień słyszałam czyjeś kroki na schodach, wieczorami o 21.00 ktoś pukał do drzwi. To On, uwięziony w mojej wyobraźni. Robiłam nam śniadanie, dwie kawy i dwa miejsca przy stole. Zwariowałam. Chciałam oszukać samą siebie, wmawiałam sobie, że mieszka ze mną. Czasami musiałam coś głośno wykrzyczeć, zanosząc się płaczem, żeby zrozumieć, ale zawsze dawałam radę. Dziś czuję, że nadchodzi moment, w którym sobie nie poradzę. Odległość mnie zniszczyła, zawładnęła mną dogłębnie. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Zasłaniam twarz, mocno oplatam głowę dłońmi, wstrzymuję oddech i szczerze wierzę, że to pomoże, że to jeden, może banalny ale skuteczny sposób, by odgonić niechciane myśli, wymazać Twoją twarz, może w końcu podczas cichego, pustego wieczoru przestanę słyszeć Twój głośny śmiech, Twój głos ucichnie, emocje opadną, a moje uczucie zgaśnie.. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Tęsknię za Jego dłońmi, które zawsze swoim ciepłem potrafiły wyrazić, jak bardzo byłam ważna. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Czas mija, jest nie do zawrócenia, zatrzymania, krzyczę - ale to nie pomaga, tydzień za tygodniem przeradza się w długie miesiące, które budują kolejne lata. Ciężko jest mi ukrywać, że Jego część nadal we mnie żyje, wszystkim ostatecznie przekazałam, że zniknął z mojego życia, to tak dla świętego spokoju, dla uniknięcia niepotrzebnych i ciężkich do wyjaśnienia pytań. Jestem z tym sama, a właściwie sensowniej zabrzmi "bez Niego". / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Uśmiecha się do mnie w sposób, którego nie jestem w stanie ogarnąć umysłem./nieracjonalnie
|
|
 |
|
nie wiesz, że rany po szczęściu a nie te po smutku goją się dłużej, intensywniej i o wiele boleśniej. nie zdajesz sobie sprawy z tego jak ciężko oddycha się z połówką serca. nie patrzysz na każdą z otaczających Cię twarzy, wyszukując prymitywnie tylko jednej. każde przytulenie, starasz się porównać do tego jednego, ale nawet to najbardziej przesączone sympatią nie jest w stanie mu dorównać. powtarzasz jak mantrę jedno imię z nadzieją, że w końcu ktoś na nie zareaguje. nie łudzisz się przesiąknięta naiwnością, że twój ktoś pojawi się obok, kiedy w nocy krzyczysz że boisz się spać sama, a pluszak nie jest wystarczającym towarzyszem. więc proszę, nie mów mi że wiesz jak się czuję.
|
|
 |
|
mów o mnie co chcesz. wyzywaj. obrażaj. krytykuj. cokolwiek. nie robi to na mnie żadnego wrażenia. mam obok ludzi, którzy wiernie przy mnie stoją. akceptują taką jaka jestem, z każdą wadą i zaletą. są bez względu na wszystko. wiedzą jaka jestem i mają głęboko w dupie twoją opinię na mój temat. więc śmiało, nie krępuj się. nie dbam o to.
|
|
 |
|
jeszcze niedawno oddałabym za to wszystko. a dziś? dziś uśmiecham się do odbicia w lustrze i jestem z siebie dumna! wyzbyłam się wszelkich uczuć do ciebie. nie biegnę pod klasę by być obok ciebie. twój dotyk już na mnie nie działa. uśmiechy i spojrzenia nic nie znaczą. bez wyrzutów sumienia mogę się na ciebie wydrzeć lub uderzyć. jesteś mi całkowicie obojętny, kochanie. i jest mi z tym zajebiście dobrze!
|
|
 |
|
nie znasz mnie, więc na jakiej podstawie oceniasz? wiesz o osobie, którą widzisz, o której usłyszysz w plotkach. wiesz o mnie tyle ile chcę, czyli nic.
|
|
 |
|
Nazywasz go cieniasem, mówisz wciąż o tym, jak bardzo jest słaby, a może właśnie to jeden z tych ludzi, który kiedyś musiał udźwignąć coś naprawdę trudnego, coś cholernie przytłaczającego. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Zbyt bardzo Cię dziś potrzebuję, żebym był w stanie Ci o tym powiedzieć...
|
|
|
|