 |
" proszę, porozmawiajmy trochę mamo, bo mało wiesz o mnie, choć dobrze znasz tożsamość, a nie wiesz, że palę i ćpam (..) bo Twój wrzask stale był przeszkodą, żeby zamienić słowo. upływa czas, już nie pamiętam gdy ostatni raz mówiłem, że Cię kocham, miałem może pięć lat.."
|
|
 |
Wiem czego chcesz, z lodem sączysz Martini.
Twoje ciało mówi, a ja ten język znam.
|
|
 |
Napisałeś. Pierwszy raz od tylu miesięcy dzisiaj to zrobiłeś. Moja reakcja była jednoznaczna. Szok, zaskoczenie.. Nie wiedziałam co mam zrobić, przecież nie miałam z Tobą kontaktu od przeszło siedmiu miesięcy. Nawet nie miałam już nadziei na Twój powrót, powoli zaczęłam zapominać o Twoim istnieniu, a Ty tak nagle się odezwałeś i dałeś mi znak, że chcesz wrócić. A ja? Kompletnie zaskoczona i zszokowana Twoją wiadomością w pierwszej chwili nie wiedziałam co mam odpisać, jak zareagować. Jednak słabość do Ciebie była silniejsza, ale starałam się być jednak bardziej twarda niż kiedyś. Nie okazałam pełnego entuzjazmu, bo nie wiem, kiedy dostanę Twoją odpowiedź, czy tym razem dotrzymasz słowa, czy też nie, ale wiesz co? Nie obraziłabym się, gdybyś naprawdę dotrzymał słowa. Wbrew pozorom jesteś dla mnie kimś ważnym. Może nie nazwę Cię przyjacielem, bo nie znamy się zbyt dobrze, ale jesteś człowiekiem, z którym mogę rozmawiać na spokojnie o wszystkim, który ot tak zrozumie to.
|
|
 |
A może ja już nie potrafię walczyć o siebie, o szczęście, o nas? Nie pomyślałeś o tym, że nie mam w sobie na tyle sił, aby jeszcze pokazać Ci, ile dla mnie znaczysz? Może tego już nie chcę? Ile mam się razy wygłupiać i pokazywać Ci, że jesteś jedną z nielicznych osób, na której mi zależy, z której liczę się zdaniem skoro Ciebie to i tak nie będzie obchodziło? Ty masz swoje zdanie, własną wizję naszej znajomości, a ja własną. Oboje zdajemy sobie sprawę z tego, że nigdy nie dojdziemy do porozumienia. Jesteśmy zbyt różni. Nigdy nie było pomiędzy nami wspólnego zdania, które nie byłoby sprzeczne nie tylko z naszymi zasadami, ale i nami. Męczymy się jedynie razem, bo nie próbujemy nawiązać normalnego kontaktu, a to jedynie co jest przy nas to chwile zapomnienia bądź zachcianek. Robimy to na co mamy chęć, ale nie przejmujemy się drugą osobą, bo po co skoro mamy dbać tylko o siebie i być wyłącznie egoistami?
|
|
 |
Chciałabym by Twoja choroba zbliżyła Nas do siebie, zamiast oddalać po każdej wizycie u lekarza. Chciałabym, żebyś zaufał mi w stu procentach i pozwolił się sobą zaopiekować. Bym mogła codziennie z rana przybiec do Ciebie, wbiec do Twojego pokoju, odsłonić okna, po czym podać Ci butelkę wody i leki. Chciałabym móc patrzeć na Ciebie jak pokonujesz chorobę i śmiejesz się jej w twarz, próbując żyć normalnie. Chciałabym z Tobą stawiać te kolejne kroki w stronę zdrowia. Chciałabym się cieszyć razem z Tobą, gdy w ręku będziesz trzymał naprawdę dobre wyniki. Chciałabym przedłużyć Twój pobyt na Ziemi, a nawet jeśli zaszła by taka potrzeba, jeśli Twoje serce zakomunikowało by, że nie daję rady, że nie ma sił, to chciałabym móc oddać Ci swoje, bo ono i tak już należy do Ciebie. / kinia-96
|
|
 |
Żyję nad przepaścią, z którą nie mogę toczyć walki. Mogę chodzić tuż na jej skraju, ale nigdy jej nie przeskoczę, bo wiem, jak źle to się skończy. Upadnę i nie zdołam się pozbierać. Nie złamie swoich kości, ale serce pęknie na tyle mocno, że stracę to wszystko na czym najbardziej mi zależało. Stracę wzrok i nie dostanę kolejnej szansy na odszukanie życiowego piękna. Stoczę się w tym wszystkim jeszcze bardziej, a moje ciało będzie wyłącznie rośliną, którą trzeba będzie pielęgnować, aby wciąż miała swój tajemniczy urok. Lecz to już nie będzie takie, jak być powinno... Dzień nabierze pustki, stanie się szary, a to co naprawdę będzie w nim piękne nie zostanie więcej docenione. Śpiew przyrody zamieni się jedynie w brzęczący hałas dla uszu, a to co będzie można wyczuć to jedynie pomarszczone niedoskonałości życia.
|
|
 |
Odszedłeś ode mnie równo 390 dni temu, a ja wciąż o Tobie myślę. Nie potrafię ot tak przekreślić trzech lat przyjaźni, która przenosiła praktycznie góry i przeskakiwała przez najgłębsze urwiska. Może Tobie przyszło z łatwością zranienie mnie słowami, gestami i zniknięcie, ale u mnie to nie przejdzie tak łatwo. Ciężko jest się pogodzić z tym faktem, że człowiek, przy którym zostawiło się praktycznie większą część swojego życia postanowił tak nagle odejść, a wręcz zniknąć. Chociaż wcześniej nie szczędziłeś mi w słowach, posuwałeś się nawet do karygodnych gestów, których nie da się zapomnieć, ani tym bardziej wybaczyć, ale wiesz co? Zapomniałeś przy odejściu zabrać ze sobą miłości, którą Ciebie obdarzyłam. Tak, miłości, ponieważ pomimo upływu czasu wciąż mi na Tobie zależy i wciąż Cię kocham, jak brata. Lecz co to dla Ciebie, prawda? Gdybyś to usłyszał bądź przeczytał, wyśmiałbyś mnie, ale wiesz jakoś mnie to nie obchodzi, bo ja wciąż tęsknie za Tobą...
|
|
 |
Wiesz, co mnie męczy w naszej znajomości? Twoja obecność połączona z nieobecnością. Zjawiasz się kiedy tylko Ty sam tego chcesz, piszesz, kiedy dochodzisz do wniosku, że może dowiesz się czegoś nowego ode mnie, a następnie, gdy ja nie daję Ci odpowiedzi, którą chciałbyś usłyszeć znów zrywasz kontakt na jakiś czas. Powtarzasz te czynności regularnie i nie przejmujesz się tym, że ja z dnia na dzień coraz bardziej się do Ciebie przyzwyczajam. Nie interesuje Cię to, ile sprawiasz mi tym bólu, bo po co masz się tym przejmować, prawda? Dla Ciebie i tak jestem tylko egoistką, którą się nie zna na życiu, która jedynie potrafi czasami Cię rozbawić, kiedy opisze Ci coś nowego. Lecz Ty nie jesteś lepszy, ale kłamstwa, w które zaczynasz ze mną pogrywać naprawdę zaczynają mnie przerastać. Nie chcę tak dłużej żyć, nie chcę, abyś się odzywał, kiedy tylko postanowisz sobie przypomnieć o moim istnieniu. I wiesz, może znamy się zaledwie przeszło pół roku, ale znajomość z Tobą stała się niebezpieczna.
|
|
 |
Jest gorzej, jest inaczej, tyle osób odeszło, ale najbardziej brakuje mi jego, tylko on w tej szkole rozumiał mnie tak naprawdę, ale cóż, ludzie odchodzą, jest gorzej, zaraz matura, a ja nic nie powtarzam, codziennie po szkole idę się upić, całe weekendy spędzam z nimi, piejmy, palimy, jeździmy gdzieś, słuchamy muzyki, robimy imprezy i to wcale nie wygląda ładnie, pijemy niesamowite ilości, sukcesywnie sięgamy coraz głębiej i ja wcale tego nie chce, chciałabym się ogarnąć, mieć pewność, że coś potrafię, że zdam maturę, pójdę na studia, ucieknę w końcu od starszych, chciałabym wiedzieć co robię, mieć motywację, sens, cel, cokolwiek, chciałabym przestać wariować.
|
|
 |
dałam sobie radę sama, widzisz? nie jestem bezużytecznym śmieciem, którego można poniżać na każdym kroku. żyję, nie zaćpałam się na śmierć - tak jak mi tego życzyłeś. no patrz, nawet pracuję, i to nie w jednym miejcu - a przecież podobno do niczego się nie nadawałam. układam sobie życie, i w miarę się w nim odnajduję. jak widzisz - nie potrzebowałam do tego twojej ręki, i twoich pieniędzy. potrafię dojść gdzie tylko zechcę - bez twojej pomocy. od zawsze uczyłeś mnie samodzielności, nawet nie mając o tym pojęcia. i za tą jedną, jedyną rzecz jestem ci wdzięczna - za to, że zawsze miałeś mnie gdzieś, a ja, już jako mały dzieciak - zaciskałam piąstki, ocierałam łzy i szłam sama na plac zabaw - tak, jak teraz idę przez życie. || kissmyshoes
|
|
|
|