 |
jesteśmy na tej samej imprezie i podchodzisz do mnie i chyba coś do mnie mówisz, a ja nie wiem co, bo kompletnie nie panuje nad sytuacją i chyba mówiłeś coś o miłości i chyba, że tęsknisz i chyba.. że chcesz wrócić? chcesz mnie pocałować , a ja śmieje Ci się prosto w twarz, mówiąc, że już nigdy nie pozwolę spieprzyć Ci mojego życia , a Ty poddajesz się tak łatwo jak mały chłopczyk, taki potulny i chyba właśnie tego chciałam byś dał mi spokój, a może żałuje, że nie starasz się bardziej? nie wiem nic, wychodzę na parkiet i udaję, że nic się nie stało, tego nauczyłam się od Ciebie - udawania tej pieprzonej obojętności, mimo tego, że cholernie boli.. / samowystarczalna
|
|
 |
zawiodłeś tak wiele razy, a teraz dziwisz się dlaczego nie potrafię Ci zaufać? zrozum - to Twoja wina. / samowystarczalna
|
|
 |
nie ma Cię w każdym momencie mojego życia, nie ma Cię mimo świąt, mimo łez, mimo uśmiechu, nie ma Cię i jakoś pogodziłam się ze świadomością , ze już nigdy nie będzie, chociaż było ciężko i wciąż jest i wiem , że nadal będzie, bo nie możesz pomóc mi w tej emocjonalnej rozsypce, a nawet przyczyniłeś się do niej, w sumie - jesteś jej głównym powodem. / samowystarczalna
|
|
 |
Nie ma czegoś takiego jak nowy początek, trzeba żyć ze świadomością popełnionych błędów. | Jodi Picoult
|
|
 |
nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie ma nikogo obok, kto mógłby mi pomóc, a ja wariuje, bo Cię nie ma, bo Cię nie widzę, nie mogę dotknąć, nie mogę usłyszeć Twojego głosu, który był ukojeniem w takich chwilach, nie mogę popatrzeć w te kochane brązowe tęczówki, które sprawiały, że byłam w innych świecie, lepszym, tym Naszym. wariuje, bo mam świadomość, że już nigdy Cię nie będzie, a ja tak bardzo Cię teraz potrzebuje. / samowystarczalna
|
|
 |
to nie jest tak, że ja już Cię nie kocham, po prostu nauczyłam się funkcjonować bez Ciebie. / samowystarczalna
|
|
 |
Przyjaciele pojawiają się i znikają, ubranie jest nieustannie pakowane i rozpakowywane, kolejne mieszkania opróżniane są z niepotrzebnych rzeczy i w rezultacie niewiele z tego zostaje. | Nicholas Sparks
|
|
 |
dławię się przenikającą mnie tęsknotą. ze łzami w oczach spoglądam na nasze wspólne zdjęcie stojące na moim parapecie, dopijam jeżynową herbatę, w Twojej bluzie i ze łzami w oczach kładę się na łóżko. tylko kilka rzeczy przypomina mi o tym, że kiedykolwiek byłeś w tym mieszkaniu, że leżałeś w tym samym miejscu co ja, że ściany upijały się Twoim głosem, a ja siedziałam na krześle wpatrzona w czekoladowe tęczówki, uderzające mnie swoim niesamowitym blaskiem.
|
|
 |
przy kolegach zgrywał twardziela, skurwiela bez uczuć, człowieka chorego na znieczulicę. dla mnie nie było to istotne, bo gdy byliśmy sami wszystko zmieniało się w mgnieniu oka. mówił o miłości. dużo i często. przytulał mnie jak nikt inny wcześniej. potrafił płakać. nie raz błagał mnie o przebaczenie. całował mnie tak, że motylki rozpierdalały mi żołądek. ofiarował poczucie bezpieczeństwa. mordował swoim nieziemskim uśmiechem. wtedy byłam jego księżniczką, skarbem, którego rozpieszczał najmocniej jak się dało. narkotyki? nie wymawiał przy mnie nawet tego słowa. liczyłam się tylko ja, nikt inny.
|
|
 |
kochała go, bez wzajemności, ale mocno, chorowała z miłości. wieczorami leżała samotnie w swoim za małym łóżku i wyklinała na cały świat. nazywała się naiwną idiotką, często płakała na szkolnym korytarzu, a on nawet nie spojrzał. marzyła o tym, by obdarował ją uśmiechem, ale nie chichotem, słyszalnym za jej plecami. wiedział, że ona go kocha, drwił sobie. prawdziwy mężczyzna bez serca, chory egoista.
|
|
|
|