siedząc teraz pośród czterech ścian.okno,księżyc,ja i tysiąc kłamstw.siedzę wsłuchując się w odgłosy ciszy.wszyscy mówią,że mają dość mojej schizy.ściany próbują mi powiedzieć,że nie mam nic już.i jestem niczym.jestem słaby,w ręku trzymam nóż.o moje jutro się boję,tonę w łzach,tonę w smutku.NIE PODDAWAJ SIĘ NIGDY wyryte na złotym łańcuszku.krzyczę do ciebie,a Ty nie słyszysz żadnych słów.słyszysz tylko odgłos uderzających łez o podłożę.ale mogłaś nie zauważyć nawet tego,mogło być gorzej.ale co ja się łudziłem,tak musi być,chyba na pewno.teraz ten nóż i ja tworzymy doskonałą jedność.i może jestem tchórzem i może uciekam kiedy tylko mogę. nie wiem co jeszcze tu robię i czy kogokolwiek obchodzę./kolekcjonerr
|